Damian Dukat: - Mam nadzieję, że w najbliższych tygodniach kibiców Wisły czeka bardzo duża niespodzianka
- Rok 2017 zakończyliśmy z 21% wzrostem sprzedaży biletów oraz aż 60% wzrostem sprzedaży pamiątek. Dlatego też stworzenie nowego sklepu, to konieczność, bo w tym, który jest obecnie, już się nie mieścimy. Zresztą to nie jest sklep, to jest prowizorka, która przetrwała kilkanaście lat, a marzy nam się "Wisła Megastore" - na miarę naszych czasów. Od razu uprzedzę, że nie będzie to sklep na stadionie, bo na nim nie ma już niestety miejsca - powiedział w rozmowie z naszym serwisem, wiceprezes Wisły Kraków, Damian Dukat.
Jeśli nie na stadionie, to gdzie ten sklep będzie?
Damian Dukat (wiceprezes Wisły Kraków SA): - Sklep będzie naprzeciwko "Strefy Kibica", jako osobny budynek. Mamy już pozwolenie od miasta, mamy koncepcję i rozmawiamy z inwestorem. Jest wstępny kosztorys. Oczywiście będzie to uzależnione od nowej umowy z partnerem technicznym klubu, bo obecna kończy się 30 czerwca br. Sklep będzie musiał być dobrze zaopatrzony w produkty i jest to jeden z punktów rozmów z potencjalnym nowym partnerem technicznym. Plany odnośnie uruchomienia inwestycji to druga połowa tego roku. Sklep powinien ruszyć wraz ze startem nowego sezonu.
Czy możemy dowiedzieć się coś więcej na temat wspomnianego partnera technicznego?
- Zainteresowanie tutaj jest bardzo duże. Musimy wybrać najlepszą ofertę, a mamy propozycję z kilku firm. Przede wszystkim stawiamy na jakość produktów, bo nasz aktualny partner, czyli firma adidas, wysoko zawiesza poprzeczkę. W jego strojach gra w końcu nie kto inny, jak pierwsza drużyna 112-letniego klubu. Ważna jest kwota umowy głównej, jak i barterowej. Interesuje nas także szybkość realizacji dostaw i ceny produktów. Jest wiele czynników do przeanalizowania. Dokonamy właściwego wyboru.
Kibiców musiała ucieszyć informacja o podpisaniu niedawno nowej i dłuższej umowy ze sponsorem głównym, czyli firmą LVBET?
- Analizując budżety poszczególnych klubów, to reklama na froncie koszulki jest bardzo ważna, nie tylko pod względem finansowym, ale też pod względem wizerunkowym. Jeśli masz reklamę na froncie, to znaczy, że działasz prężnie, że zapełniasz to najważniejsze miejsce na koszulce. Ta umowa to kolejny krok do stabilizacji. Oczywiście trzeba zastanowić się, skąd wziąć pozostałe potrzebne środki. Prawa telewizyjne to jedno, są jednak różne obszary, które mogą dać klubowi co najmniej tyle samo przychodów, myślę tutaj o tych z dnia meczowego, czyli o sprzedaży pamiątek, biletów, karnetów - i to musimy optymalizować.
Już od jakiegoś czasu przewijała się informacja, że Wisła Kraków doczeka się nowej strony internetowej, jak sytuacja wygląda na ten moment?
- Mamy nadzieję, że w końcu ona będzie i ubolewamy, że tyle to trwa. Nie jest nam to na rękę i pozostaje wierzyć w to, że nowa strona szybko zostanie zrobiona.
Jakie są ponadto marketingowe plany klubu?
- Na promocję, marketing i sprzedaż stawiamy bardzo mocno już od jakiegoś czasu. W tym zakresie Wisła ewoluuje. Mogę ponadto obiecać, że w 2018 roku powstanie drużyna esportowa Wisły Kraków i będzie to kolejna gałąź rozwoju, ale również i przychodów klubu.
Cieszyć mogą podane we wstępie naszej rozmowy dane dotyczące sprzedaży biletów i karnetów w 2017 roku, ale chętnych na te ostatnie na rundę wiosenną jest - z tego co nam wiadomo - jak na razie bardzo niewielu.
- Tak, i tutaj ta sytuacja jest aktualnie dużo poniżej oczekiwań. Chciałbym żeby tych karnetów "schodziło" trzy-cztery razy więcej, niż jest to teraz. Jeśli chodzi o wynik sprzedaży wejściówek za 2017 rok, to zrobiły go mecze z dużą frekwencją. Chcemy natomiast dokonać zmiany w systemie sprzedaży biletów przez Internet, tak aby można było je kupić bez konieczności posiadania karty kibica. To rozwiązanie jest aktualnie testowane i być może już na pierwszy mecz wiosny będzie to możliwe. Cały czas szukamy miejsc pod dodatkowe stacjonarne kasy sprzedażowe. Z innych nowości - chcemy umożliwić kibicom zakup przez Internet biletów na sektory VIP.
A ta liczba sprzedanych na dziś karnetów to?
- Powiem może tak, powtarzając się, że liczba jest na dziś zdecydowanie poniżej oczekiwań, no i nie chciałbym twardymi danymi psuć atmosfery naszego spotkania. Na pewno jednak to co jest teraz, chluby kibicom "Białej Gwiazdy" nie przynosi.
Wygląda to tak, jakby kibice trochę się rozleniwili, bo wiedzą, że bez względu na to, czy kupią karnet, czy też nie, zawsze na stadionie miejsce znajdą. No i może to jest też tak, że w pierwszej kolejce wiosny, na lutowym meczu z Arką, może być jeszcze dla niektórych osób zbyt zimno, aby pójść na stadion, więc może myślą, że kupią karnety dopiero na mecze kolejne, już w marcu, gdy zrobi się cieplej?
- To wszystko prawda, ale w tym miejscu warto wyjaśnić dlaczego zdecydowaliśmy się na nowego trenera, Joana Carrillo. Chcieliśmy, aby trafił do nas już przed rokiem, bo wierzymy w jego filozofię, wierzymy w to, że grająca pod jego wodzą drużyna przyciągnie kibiców na trybuny i że możemy z nim osiągnąć sukces sportowy. Takim będzie zajęcie miejsca w tabeli, które zagwarantuje grę w europejskich pucharach. Mecze pucharowe cieszą się dużym zainteresowaniem, a wiadomo, że pierwszeństwo będą miały wtedy osoby, które posiadają karnet. Chcemy doprowadzić do takiej sytuacji, w której karnet stanie się towarem - nie powiem, że ekskluzywnym - ale takim, którego ludzie będą po prostu chcieli posiadać. Wiem, że nie sprzedamy 33 tysięcy karnetów, tak żeby kibice mogli bać się o swoje miejsce, ale chcemy doprowadzić do takiej sytuacji, aby te najlepsze miejsca na stadionie były w posiadaniu karnetowiczów.
Czy to oznacza, że już w bieżącym sezonie Wisła ma za zadanie realnie walczyć o miejsce, które da nam występy w europejskich pucharach? Trzeba byłoby znaleźć się wtedy w co najmniej pierwszej trójce ligi, bo Puchar Polski uciekł nam w Kielcach.
- Puchar uciekł nam w Kielcach i nie będę do tego wracać, bo swoje zdanie na ten temat wyraziłem dość jasno (śmiech). Wierzę, że tę drużynę stać na pierwszą trójkę. Zresztą dochodziły do nas sygnały od osób, które doskonale znają warsztat trenera Carrillo i ich zdaniem mamy z nim na to realną szansę. Mocno na niego liczymy.
Czyli już na wiosnę klub postawił przed trenerem za cel awans do europejskich pucharów? A co, jeśli zajmiemy tak jak w poprzednim sezonie miejsce szóste, to czy będzie to dla Zarządu rozczarowanie? Aktualnie zajmujemy bowiem ósmą lokatę i choć ta strata do czołówki to tylko kilka punktów, to jednak w tym sezonie nie ma już ich dzielenia po 30. kolejkach.
- Oczywiście, że nie będzie to łatwe i zdajemy sobie doskonale z tego sprawę, ale też chcemy gromadzić punkty od pierwszego meczu wiosny, czyli już w tym z Lechią Gdańsk. Jeśli chodzi o trenera Carrillo, to ma postawione za cel poprawę sytuacji sportowej, jak i ekonomicznej zespołu. To znaczy, że poza wynikami ma iść także rozwój zawodników. Wisła bowiem musi i będzie sprzedawać piłkarzy. I ich jakość musi się poprawiać, a mamy wielu młodych graczy, którzy mogą się u nas wypromować i po to też do nas przyszli. Nie ma się co oszukiwać - nie jest tak, że są u nas młodzi zawodnicy, którzy nie marzą o niczym innym, jak tylko o tym, żeby grać wyłącznie u nas oraz że tylko u nas chcą zakończyć karierę. Musimy mierzyć siły na zamiary, musimy analizować sezon i patrzeć zdroworozsądkowo. Jeśli okaże się, że zajęliśmy piąte, czy szóste miejsce, to będziemy chcieli dociec co miało na to wpływ. Zresztą wciąż nie wiemy, jak będzie wyglądała wiosną nasza kadra. Okienko transferowe cały czas trwa. Nie stawiamy trenerowi celów niemożliwych do realizacji. Chcemy, żeby trener pracował z drużyną i żeby efekty tej pracy było widać na boisku i w tabeli. Jak wszyscy kibice marzymy o natychmiastowych efektach, ale jako zarząd stawiamy w pierwszej kolejności na rozwój. Za rozwojem przyjdą też wyniki.
Dla wielu kibiców sygnałem do tego, że Wisła ma realną szansę włączyć się do gry o czołówkę ligi, będzie informacja, że w drużynie na kolejną rundę pozostanie Carlitos…
- Po rozmowie z trenerem wiem, że bardziej zależy mu na defensywie, niż na ofensywie.
Ale ktoś bramki musi jednak strzelać, a jesienią - gdyby odjąć trafienia Carlitosa oraz Jesúsa Imaza - mieliśmy z tym ogromny deficyt.
- Doskonale zdajemy sobie z tego sprawę i nie ma co ukrywać, że Carlitos niemalże w pojedynkę wygrał nam jesienią kilka spotkań, ale jestem przekonany, że wiosną nasza gra wyglądać będzie zupełnie inaczej i wielu zawodników wpisze się na listę strzelców. Uważamy, że jesienią potencjał naszej ofensywy nie został wykorzystany nawet w 50 procentach. Mamy w kadrze Marko Kolara oraz Denysa Bałaniuka, którzy zbyt wielu szans nie otrzymali, a choćby w niedawnym meczu z Videotonem Kolar miał swoje sytuacje i wyglądał całkiem nieźle. Wiemy, że ten zawodnik ma potencjał i wiemy to nie od dzisiaj. Manuel Junco obserwował go już kilka lat temu, pod kątem jego gry w Liverpoolu, a my decydując się na jego pozyskanie wiedzieliśmy, że jest to pewnego rodzaju inwestycja. A jeśli chodzi o Carlitosa, to na ten moment nie ma żadnej satysfakcjonującej oferty, nie ma zresztą żadnej, co do której moglibyśmy myśleć, że dojdziemy do porozumienia. Jeśli chodzi o jego ewentualny transfer, to jeszcze raz uprzedzam - sprzedamy go tylko wtedy, jeśli propozycja będzie z gatunku "nie do odrzucenia".
Wielu kibiców domagało się od Zarządu rozstania z trenerem Kiko Ramírezem, a gdy już to się stało, nagle inni zaczęli zarzucać Wam, że po rozstaniu się z nim i zatrudnieniu Joana Carrillo oraz nieuregulowanej sprawie z Dariuszem Wdowczykiem - mamy na kontraktach aż trzech szkoleniowców.
- Z trenerem Wdowczykiem sprawa jest w sądzie i w spokoju czekamy na wyrok. Jesteśmy zresztą przygotowani na to, że może on być dla nas niepomyślny i że możemy tę sprawę przegrać. W sporcie trzeba wkalkulować pewne ryzyko, że czasami trzeba wykonać taki ruch, trzeba zainwestować, żeby mieć z tego korzyści.
A czy z Kiko Ramírezem doszliście do porozumienia odnośnie rozwiązania jego kontraktu? Były od grudnia i jego pretensji w kilku wywiadach jakieś kolejne na ten temat rozmowy?
- Cały czas jesteśmy w kontakcie i rozmawiamy. Proponowaliśmy trenerowi rozwiązanie kontraktu i wypłacenie znacznej jego części, ale otrzymaliśmy odpowiedź, że w tym momencie nie musi on tego robić, bo nie ma żadnej innej oferty. Na tym polega porozumienie, że dwie strony muszą spuścić z tonu i się dogadać. My naszą dla niego ofertę poprawiliśmy już dwukrotnie i uważamy, że teraz ruch jest po stronie Kiko Ramíreza.
Każdego kibica Wisły interesuje również aktualna sytuacja odnośnie klubu Genoa CFC i zaległości w płatnościach za transfer Petara Brleka. Jak ta sytuacja wygląda teraz?
- Sytuacja wygląda tak, że wciąż zalegają nam z pieniędzmi, a jeśli płacą, to są to grosze w kontekście całej kwoty. Cały czas staramy się z włoską stroną rozmawiać, ale ich zachowanie jest dalekie od oczekiwanego. Podobnie ma się zresztą sprawa z innym włoskim klubem, Catanią, która wciąż zalega nam z płatnościami za transfer Michała Chrapka.
W tym sezonie Wisła nie zorganizowała, wzorem lat ubiegłych, żadnej akcji crowdfundingowej. Dlaczego? Część kibiców pytała nas o to choćby w mailach.
- Taka akcja będzie. Pracujemy nad tym, aby dotyczyła ona planowanego przez nas "Skweru Pamięci" oraz budowy pomnika Henryka Reymana, ale potrzebujemy na to zgody od miasta. Po jej uzyskaniu stworzymy koncepcję tego miejsca i chcemy go zrobić razem z kibicami. Zresztą specjalnie zostawiamy tego typu akcję, żeby dotyczyła tego szczytnego celu. Nie chcemy też przesadzić z ilością takich akcji. Jeśli ma być, to musi być raz na jakiś czas.
Kibice mogą mieć jednak w tym miejscu, może nie do końca słuszne przeświadczenie, że skoro przed rokiem zbiórka związana była z pokryciem kosztów zimowego obozu piłkarzy w Turcji i od zbiórki był on poniekąd uzależniony, a dziś klub sam ma środki, aby wysłać zespół do Hiszpanii, to ta nasza sytuacja finansowa jest bardzo dobra.
- Że bardzo dobra, to bym nie przesadzał. Na pewno jest lepsza niż przed rokiem, ale trzeba pamiętać, że wtedy byliśmy na etapie negocjowania wielu ugód i to po kilka milionów złotych. Teraz jesteśmy na etapie ich spłacania, czyli po pierwsze - jesteśmy na bieżąco, dajemy radę, a są to kwoty po kilkaset tysięcy złotych miesięcznie. Ten dług na tyle topnieje, że liczymy na to, że za maksymalnie półtora roku go nie będzie.
No i nie wypadają Wam już - jak to się jeszcze niedawno mówiło - kolejne "trupy z szafy".
- Tak, na tym już się zatrzymaliśmy. Szafa była dosyć spora, ale te drzwi udało się zamknąć i niczego się już nie spodziewamy. Na pewno nie ma więc tak napiętej sytuacji, jak przed rokiem. Wtedy było wiele negocjacji i pojawiały się nowe problemy. Sytuacja Wisły jest więc dziś pod tym kątem dużo lepsza. To, że pojechaliśmy na obóz do Hiszpanii i nie prosiliśmy kibiców o pomoc, to jednak nie znaczy, że jest u nas jak w bajce. A co do kosztów, to sam myślałem, że obóz w Hiszpanii będzie dużo droższy, niż w Turcji. Okazało się, że koszty są porównywalne, a warunki znacznie lepsze. Ostatnio porównywaliśmy choćby pogodę pomiędzy Belek, a miejscowościami w Hiszpanii, gdzie znajdowali się piłkarze Wisły Kraków. Dodatkowo teraz jest to znacznie korzystniejsze komunikacyjnie, bo do Valencii był trzygodzinny lot, a w zeszłym roku najpierw trzeba było pojechać autokarem do Berlina, stamtąd lecieliśmy do Antalyi i później znów podróż autokarem. Po takiej podróży zespół mógł iść tylko spać, a teraz po przyjeździe niemal od razu odbył się trening. Do tego wysłaliśmy autokar z całym sprzętem i wychodzi to o wiele taniej, niż zapakowanie tego wszystkiego do samolotu. Mając swój autokar na miejscu wszystkim jest wygodniej i od nikogo nie jesteśmy uzależnieni. Zespół może choćby przejechać na sparing nawet 200 kilometrów, w bardzo komfortowych warunkach.
Z obozu spływały same pozytywne głosy. Piłkarze widać choćby na filmach przygotowywanych przez Biuro Prasowe Wisły Kraków tryskają humorem i energią, do tego chwalą sobie zajęcia, wprawdzie trenują ciężko, ale atmosfera wygląda na bardzo dobrą. Wiemy, że niedawno zespół odwiedził Manuel Junco, czy informował jak to wygląda na miejscu?
- Tak, informował, że piłkarze są… bardzo zmęczeni, ale od tego jest okres przygotowawczy. Także mam takie wrażenie, że ta atmosfera jest dobra i to bardzo mnie cieszy. Jak i to, że piłkarze chwalą sobie treningi, bo trzeba mieć zaufanie do osoby, która je przygotowuje i prowadzi, bo przekładać się to może później na wyniki. Jeśli nie ma się zaufania i przekonania, że idzie się w dobrym kierunku, to też często nie daje się 100% z siebie i później to w jakiś sposób się na wszystkim odbija.
To że idzie to w dobrym kierunku widać choćby po dwóch meczach sparingowych, bo ten z rezerwami Villarreal wyglądał powiedzmy, że tak sobie, ale ten z mocniejszym rywalem, jakim jest Videoton, był niewspółmiernie lepszy. I ta gra wyglądała bardzo ciekawie.
- Nie miałem tego okazji sprawdzić, ale z tego co czytałem w komentarzach na wislaportal.pl, to ktoś zauważył, że Videoton rozpoczął obóz przygotowawczy dwa dni później od nas, więc zagrały ze sobą zespoły na podobnym etapie przygotowań. Tym bardziej cieszy, że ta gra wyglądała w ten sposób i myślę, że właśnie taki styl będziemy prezentować. I tak jak już powiedziałem wcześniej - nie tylko wynikami, ale i stylem przyciąga się ludzi na stadion. Liczymy więc na to, że wszystko to przełoży się na dalszy wzrost frekwencji no i na liczbę sprzedanych biletów, a tym bardziej karnetów, bo jest to bardzo ważny element w budowaniu budżetu. Robię różne symulacje i zastanawiam się np. nad tym - ile musielibyśmy sprzedać karnetów, żebyśmy mogli odmawiać transferów zewnętrznych, żebyśmy mogli odmawiać klubom, które chcą pozyskać naszych najlepszych zawodników. Gdybyśmy sprzedawali powyżej 10 tysięcy karnetów, mielibyśmy dużo większy komfort, niż w tym momencie.
Wszystkim nam sen z powiek spędza jednak to, że w drużynie nadal jest dużo kontuzji. Mówiło się, że Fran Vélez dołączy do zespołu w Hiszpanii, ale nie dołączył. Podobnie rzecz ma się z Ivánem Gonzálezem oraz ze Zdenkiem Ondráškiem. A do grona kontuzjowanych zapisać musimy teraz jeszcze Kamila Wojtkowskiego.
- Z Kamilem Wojtkowskim nie chcę zapeszać, ale śmialiśmy się, że zadziałała "terapia samolotowa", bo po kolejnym badaniu w Polsce okazało się, że jego sytuacja jest dużo lepsza, niż gdy był badany w Hiszpanii. Jeśli chodzi o Frana Véleza i Zdenka Ondráška, to są blisko powrotu do treningów z drużyną i miało się to stać w Hiszpanii, ale stwierdziliśmy, że lepiej będzie, gdy jeszcze ten tydzień przepracują w Polsce, tak żeby dołączyli do zajęć już po powrocie zespołu. Jeśli zaś chodzi o Ivána Gonzáleza, to po operacji kolana miał swój indywidualny plan rehabilitacji w Hiszpanii, ale także planujemy, żeby stopniowo mógł wrócić.
Kibiców interesować może też temat, który przewijał się już jakiś czas temu, a więc rozmów Wisły z władzami miasta Myślenice o dalszej rozbudowie naszego ośrodka treningowego.
- Plan taki nadal jest, ale po pierwszych deklaracjach władz Myślenic teraz temat został jakby spowolniony i cały czas szukamy różnego rodzaju rozwiązań. Czekamy cały czas na odpowiedź. Jesteśmy po rozmowach z Dalinem Myślenice o możliwości wykorzystania jednego z boisk. Moglibyśmy przenieść tam treningi roczników U-17 i U-15 oraz być może U-14, dzięki temu zawodnicy mogliby trenować, spać, jeść i uczyć się w Myślenicach. Chcemy być pod tym kątem coraz bardziej konkurencyjni, bo w procesie pozyskania młodego piłkarza liczy się możliwość jego rozwoju, a więc treningu i gry, bo młody zawodnik musi przede wszystkim grać. Ważna jest też sfera finansowa oraz organizacyjna - w jakich warunkach będzie trenował.
No to na zakończenie musimy zapytać o to, jaki będzie ten 2018 rok dla Wisły i czego trzeba życzyć na niego Prezesowi?
- Czego życzyć? Wielu wspólnych sukcesów i mam tutaj na myśli nie tylko te sportowe, ale też wielu sukcesów organizacyjnych, czyli uruchomienia nowego sklepu, czy powstania drużyny esportowej. Wiadomo że trzeba mieć na to środki. A dlaczego wspólny sukces? Jeśli wybudujemy sklep, to znaczy, że nas na to stać, a jeśli nas na to stać, to znaczy, że mamy na to pieniądze. Te w dużej mierze pozyskujemy z biletów, czy karnetów, a także od mniejszych lub większych sponsorów. Tutaj zawsze będzie wspólny sukces, bo wszystko co robimy, robimy wspólnymi siłami. Tego sobie życzę. A co do tego jaki ten 2018 rok będzie, to postawiłem na maksymalizację przychodów oraz realizację kilku dużych projektów. Mam nadzieję, że w najbliższych tygodniach kibiców Wisły czeka bardzo duża niespodzianka i już nie mogę się doczekać, kiedy będziemy mogli ją ogłosić.
No to teraz ciężko będzie kibicom uzbroić się w cierpliwość i będą na pewno czekać na ogłoszenie tej niespodzianki, ale zanim to nastąpi dobrze żeby i kibice wzięli odpowiedzialność za klub i wzięli to także na swoje barki. Czyli czekali na akcję wsparcia budowy pomnika oraz "Skweru Pamięci" i może też wreszcie szerzej ruszyli do kas, aby kupując karnety wspierać Wisłę, aby ta mogła iść do przodu.
- Zdecydowanie tak! "Skwer Pamięci", w którym chcemy utworzyć "Aleję Białych Gwiazd" oraz pomnik Henryka Reymana, to tylko część projektów historycznych Wisły. Będzie to widać już w najbliższych miesiącach, bo będziemy przybliżać historię nie tylko piłkarskiej Wisły, ale całego Towarzystwa Sportowego. Pamiętajmy, że jest to klub wielosekcyjny i że w Wiśle trenowało oraz szkoliło się wielu znakomitych sportowców i polskich patriotów. Henryk Reyman jednego dnia walczył na froncie, a w kolejnym miał mecz piłkarski. Pokazywał więc postawę fair play na boisku, ale i bohaterstwo walcząc za ojczyznę. O tak ważnych rzeczach także chcemy mówić.
Dziękuję za rozmowę.
Redakcja
Tagi:
Zobacz także:
- « Wiślacy wrócili do Krakowa
- « Informacja o pogrzebie trenera Lucjana Franczaka
- « Fotogaleria z meczu: Wisła CanPack - Energa
- « Wypowiedzi po meczu: Wisła CanPack - Energa
- Jakub Bartosz już strzela dla Sandecji »
- Karnetowa MegaMobilizacja »
- Przed nami euroligowy jubileusz, czyli mecz numer dwieście w tych rozgrywkach. I to jaki! »
- Ostatni dzień rezerwacji karnetów! »
Najczęściej czytane w ostatnim tygodniu:
- « Betclic 3. liga: Avia Świdnik - Wisła II Kraków 4-2
- « Strzelanina po przerwie. Wisła - Odra 5-0
- « Radosław Sobolewski: - To jest niedopuszczalne i niezrozumiałe
- « Siarka Tarnobrzeg rywalem Wisły w Pucharze Polski
- « Podsumowanie 11. kolejki Betclic I Ligi
- « Jarosław Królewski: - Chciałbym bardzo serdecznie przeprosić Kazimierza Moskala