Obserwujemy grę. Po meczu Wisła Płock - Wisła Kraków

To co w tym sezonie charakteryzuje Wisłę Joana Carrillo to przewaga w posiadaniu piłki. Nie inaczej było podczas poniedziałkowego starcia w Płocku, krakowianie utrzymywali się przy futbolówce przez ponad 60% czasu gry. Mimo to nasza drużyna grała zrywami, charakterystyczną cechą były także przestoje, podczas których bramce Juliána Cuesty zagrażali gospodarze.
Mimo dynamicznych i mocnych skrzydeł ci stwarzali zagrożenia tylko po stałych fragmentach gry, bardziej skupiając się na bronieniu dostępu do własnej bramki i grze z kontrataku. "Biała Gwiazda" natomiast dobrze utrzymywała się przy futbolówce, wymieniając prawie dwa razy więcej celnych podań, w porównaniu do swojego przeciwnika. Mimo przewagi w statystykach krakowianie z Płocka wrócili tylko z jednym punktem i śmiało można powiedzieć, że… sami są sobie winni. W kluczowych sytuacjach nie udawało się bowiem wykorzystać słabości rywala, nie wspominając już okolicznościach, w jakich padały bramki dla "Nafciarzy".
Pierwsza, kuriozalna dla naszych przeciwników, nie podłamała jednak naszej drużyny, a za sprawą premierowego trafienia w Tibora Halilovicia, Wisła ponownie wyszła na prowadzenie. Tym samym, chorwacki pomocnik odwdzięcza się za zaufanie jakie zostało powierzone na jego barki przez trenera Carrillo. 23-letni zawodnik trzeci raz za jego kadencji wyszedł w pierwszym składzie, a do kluczowego zachowania w Warszawie (wywalczony rzut karny), dopisał bramkę. Mimo, że Halilović ustawiony był w linii z hiszpańskim duetem Carlitos - Jesús Imaz, to często wracał się do pomocy, pomagając swoim kolegom z drużyny w rozgrywaniu piłki z defensywy - efektem tego były aż 44 przyjęte piłki (przy 39 i 24 odpowiednio Carlitosa i Imaza). Wciąż młody Chorwat gra więc coraz lepiej, co może tylko cieszyć, bo niejednokrotnie udowadniał już, co prawda głównie w meczach sparingowych, że ma potencjał do poważniejszej gry w piłkę. Mamy nadzieję, że po premierowej bramce w barwach "Białej Gwiazdy", poniedziałkowe spotkanie stanie się dla niego tym przełomowym.
W podobnym stylu można wypowiadać się również o występie innego zawodnika, o którym w poprzednich odsłonach naszej serii "obserwujemy grę" raczej nie wypowiadaliśmy się w ciepłych słowach. Dziwić to nie może, po zawodnik ten zwyczajnie nie bronił się "jakością", oraz tym, jak prezentował się na placu gry. Po poniedziałkowym spotkaniu o Nikoli Mitroviciu, bo o nim mowa, nie pozostaje nam jednak nic innego, jak... pochwalić Serba. Wielu kibicom, którzy po słabszych występach są mocno uprzedzeni do tego zawodnika, może się to nie spodobać, jednak ten w Płocku był wyróżniającym się zawodnikiem naszej drużyny. To od podania Serba rozpoczęła się wspomniana wyżej akcja, po której "Biała Gwiazda" ponownie wyszła na prowadzenie. Oprócz tej sytuacji Mitrović popisał się czterema kolejnymi kluczowymi podaniami, zaliczył najwięcej celnych podań ze wszystkich zawodników drugiej linii oraz największy procent wygranych pojedynków… z wszystkich zawodników ofensywnych! W związku z tym, że ten od początku tej rundy ma pewne miejsce w wyjściowej jedenastce, mamy nadzieję, że dobre spotkanie w Płocku, podobnie jak w przypadku Tibora Halilovicia, będzie dla niego tym przełomowym, a w kolejnych spotkaniach oglądać będziemy zupełnie innego Mitrovicia, niż w tych poprzedzających poniedziałkowe starcie.
Słowa uznania należą się również Franowi Vélezowi. Hiszpan, który sezon rozpoczynał jako defensywny pomocnik, po powrocie do zdrowia po poważnej kontuzji, przez trenera Joana Carrillo został przemianowany na środkowego obrońcę i śmiało można powiedzieć, że dotychczas taki zabieg jak najbardziej się "broni". Waleczny Fran grał na najlepszym procencie wygranych pojedynków (aż 86%) ze wszystkich zawodników, którzy w Płocku pojawili się na boisku (drugie miejsce w tej kategorii zajął Arkadiusz Reca, 68%). Fran w znaczącym stopniu przyczynił się również do końcowego rezultatu, bo to on, swoimi ofiarnymi interwencjami blokował groźne strzały, najpierw Konrada Michalaka, a później Jakuba Łukowskiego. W drugiej odsłonie poniedziałkowego spotkania podobne poświęcenia nie były już potrzebne, Fran popisał się jednak fantastycznym podaniem przez dwie linie, a tylko gapiostwo Carlitosa i niedocenienie umiejętności kolegi z zespołu, nie zaowocowały groźną sytuacją pod bramką gospodarzy.
W najbliższym spotkaniu krakowianie zmierzą się z Legią Warszawa i będą musieli radzić sobie bez Pola Lloncha, bezsprzecznie jednego z najważniejszych zawodników dla układanki Joana Carrillo. Hiszpan, określany przez wielu mianem "bulteriera", kolejny raz przebiegł ponad dwanaście kilometrów i znów popisał się czteroma odbiorami (najwięcej w drużynie Wisły). Czy na swoją pozycję z początku sezonu wróci Fran Vélez? Czy niżej "przesunięty" zostanie Tibor Halilović? O tym przekonamy się już w niedzielny wieczór.
KK
Tagi:
- Felieton
- Analiza
- Ekstraklasa
- Wisła Kraków
- Wisła Płock
- Joan Carrillo
- Julián Cuesta
- Tibor Halilović
- Carlos López
- Jesús Imaz
- Nikola Mitrović
- Francisco Vélez
- Pol Llonch
Zobacz także:
- « W Płocku najlepszy Julián Cuesta
- « Dziś trzeci półfinał. W Polkowicach o przedłużenie szansy
- « Korona Kielce za burtą Pucharu Polski
- « Wawelskie Smoki walczą o start w kolejnym sezonie II ligi!
- Wiślacy wystąpili w meczu kadry U-15 »
- Wisła z kłopotami kadrowymi w defensywie »
- Wiślaczki odpadają w półfinale ligi. 0-3 z CCC »
- Kara finansowa dla Patryka Małeckiego »
Najczęściej czytane w ostatnim tygodniu:
- « Wygrana Wisły w zamkniętym sparingu
- « Komunikat dotyczący organizacji meczów domowych
- « Wisła jednak nie zagra z Wieczystą
- « Krystian Wachowiak odchodzi z Wisły Kraków
- « Piłkarska Wisła zaprezentowana
- « Informacje dla posiadaczy karnetów Sezon 2022/2023 i Wiosna 2023