@wilkrobert132
Ok, nie wprowadzajmy na
stadion atmosfery teatru
czy opery... z tym się
zgodzę. Piłka dla kibica
to emocje, a także
sposób na ich
rozładowanie. Jednak
nienawiść to trochę za
dużo. Można nie lubić,
ale nienawiść to coś
zupełnie innego, choć
myślę, że i Tobie nie
chodziło o czystą
nienawiść w Twoim poście
i tego określenia użyłeś
z braku lepszego
zamiennika. Zresztą
abstrahując od semantyki
i zabawy słówkami
problem polega na tym,
że o ile osoby rządzące
w skwk nie przepadały za
pewnymi klubami i ich
kibicami (w sposób
przesadny i
patologiczny, co samo w
sobie jest problemem), o
tyle wcale nie kochały
Wisły. Oczywiście to
tylko uogólnienie, nie
dotyczące wszystkich
członków skwk, jednak
sternicy tacy właśnie
byli. Dowody? 1.
Wydzieranie klubowi z
gardła złotówki od
biletu i doili tym klub
nawet gdy było wiadomo,
że jest na skraju
bankructwa. 2. zaklęte
milczenie w momencie gdy
klub się podnosi z kolan
(od 30 grudnia milczą
nie zachęcają do
odbudowy klubu, nie
stają w szeregu z tymi,
którzy chcą to zrobić,
rozpłynęli się w
powietrzu). Te dwa
punkty chyba najlepiej
podsumowują ich
intencje, a jak wiemy
wszyscy to nie jedyne co
mają za uszami.
Oczywiście osoby z skwk
którym rzeczywiście
zależy na Wiśle istnieją
i być może nawet chcą
odbudować organizację na
zdrowych zasadach.
Jednak nie widać z ich
strony żadnych ruchów w
kierunku
samooczyszczenia, a
przecież jeśli próbują
się zreorganizować i
potrzebują na to
czasu... to i tak
powinno być słychać o
takich ruchach. Doping
fanatyków z C jest Wiśle
potrzebny, to prawda, z
którą nie da się
dyskutować, ale to nie
może być patologia jak
dotychczas. W końcu
priorytety kibica są
jasno określone: PO
PIERWSZE KOCHAĆ SWÓJ
KLUB; PO DRUGIE KOCHAĆ
SWÓJ KLUB I GO WSPIERAĆ
W KAŻDY MOŻLIWY SPOSÓB;
dopiero na dużo dalszych
miejscach jest
rywalizacja przeciwko
kibicom innych klubów, a
i tak powinna odbywać
się wyłącznie poprzez
doping na trybunach i
dyskusje czy docinki
przy różnych okazjach.
Tymczasem w skwk (znowu
generalizuję) priorytety
były zupełnie poplątane.
Tam to wyglądało mniej
więcej tak: po pierwsze
nienawidzić określonych
klubów i tępić ich
kibiców w każdy możliwy
sposób; po drugie
nienawidzić i obrażać
kibiców swojego klubu,
którzy myślą inaczej niż
oni; po trzecie wyciskać
ze swojego klubu ile się
da, w końcu to duża
organizacja, udźwignie
kilka dodatkowych świń i
knurów przy korycie;
kiedy poprzednie cele są
osiągnięte, to można
przy okazji zrobić jakąś
oprawę i podopingować
drużynę w czasie meczu.
To była patologia jakiej
powrotu na stadion nie
chce nikt komu zależy na
Wiśle. I właśnie takie
osoby organizowały
wyjazdy, teraz poznikały
i choćby ktokolwiek
chciał z nimi rozmawiać,
to nie ma z kim. Z tej
pożogi musi wyłonić się
inna grupa/organizacja
mogąca przejąć
organizację wyjazdów.
Może nawet sam klub by
się tym zajął, a jak nie
to ktoś inny, ale w tej
chwili nikogo takiego na
horyzoncie nie ma.
Socios ma teraz inne
priorytety, a w klubie
dzieje się tyle, że
oddelegowanie do tego
któregoś pracownika
pozostawi dziurę w
innym, znacznie
ważniejszym miejscu. Co
więcej w tym momencie to
także ryzyko. Nikt nie
ma pojęcia jak wiadome
osoby zareagują na
zmiany w klubie, na to
że zostali odsunięci od
koryta. Testem będzie
mecz domowy ze Śląskiem,
a nikt nie chce
ryzykować dodatkowej
złej prasy po pierwszym
spotkaniu na wyjeździe.
Jeśli na pierwszych
spotkaniach w Krakowie
będzie spokój i nikt nie
wywinie żadnych dziwnych
numerów, to pewnie
szybko znajdą się ludzie
organizujący wyjazdy
(czy to z ramienia
klubu, czy innych
niebudzących wątpliwości
kręgów), w końcu kasa za
bilety wyjazdowe to
wcale nie są tak małe
kwoty, bo to po
kilkadziesiąt tysięcy
złotych za każdy wyjazd,
to pieniądze, z których
klub nie chce i nie może
zrezygnować lekką ręką
(w najbliższej rundzie
to 8 lub 9 spotkań,
licząc po 1000 kibiców
na wyjazd i 30 zł za
bilet to około ćwierć
miliona złotych w
momencie gdy każda
złotówka się liczy).
32
-12
Post dodano: 7 lutego 2019 r., o godzinie: 14:54.
Ocena postu: 20.
IP: 87.205.16.109