Sobota, 30 listopada 2019 r.

Wypowiedzi po meczu: Wisła - Pszczółka Polski-Cukier AZS-UMCS

Niezwykle rozczarowany po spotkaniu z lubelskim AZS-em był trener koszykarek Wisły Kraków, Štefan Svitek, który bez ogródek przyznał, że dopóki jego drużyna nie zostawi na parkiecie maksimum zaangażowania, dopóty nie będzie wygrywać. Oto co ponadto powiedzieli szkoleniowcy obydwu ekip oraz zawodniczki.

Krzysztof Szewczyk (trener Pszczółka Polski-Cukier AZS-UMCS): - Bardzo cieszymy się z tego zwycięstwa. Wiedzieliśmy, że jest to ważny dla nas mecz, jeśli chcemy liczyć się po pierwszej rundzie w walce o miejsce w topowej czwórce. Wiadomo, że Wisła gra bardzo dobrze u siebie, wygrała z Artègo oraz ze Ślęzą, a więc z topowymi zespołami w Polsce, dlatego może nie w pełni obaw tutaj jechaliśmy, ale z respektem i szacunkiem dla przeciwnika, bo wiemy, że trener Svitek wykonuje bardzo dobrą pracę. Wydaje mi się, że wygraliśmy zasłużenie. Szczególnie w pierwszej połowie graliśmy bardzo dobrze, zdominowaliśmy ten mecz pod względem fizyczności i było to widać. Bardzo wyraźnie wygraliśmy zbiórki i to nas cieszy, a jedyne co martwi, to druga połowa, bo drugi tydzień z rzędu mamy tak samo, że do przerwy prowadzimy różnicą 20 punktów, a w drugiej połowie wychodzimy trochę rozluźnieni, ale tak jak mówię - cieszymy się, że pomimo 20 strat i 12 procent rzutów za trzy punkty spokojnie wygraliśmy, bo tutaj jeszcze nie jeden zespół przegra.

Štefan Svitek (trener Wisły): - Gratulacje dla zespołu z Lublina. Tak jak trener powiedział - bardzo dobra pierwsza połowa, a w drugiej już kontrolowali mecz. Staraliśmy się coś z tym zrobić, doszliśmy na minus czternaście, ale popełnialiśmy te same błędy i było to jak zdjęcie z meczu z Gdyni. Jak patrzę na statystyki, to są one takie same co mecz. Przegrywamy wysoko tablicę, dziś różnicą 15 zbiórek. Skuteczność naszych rzutów za trzy jest zawsze bardzo słaba, a za dwa to 32 procent. To nie jest na zwycięstwo. 52 punktów - z tym nie można walczyć o wygraną. Tym bardziej, gdy przeciwnik zdobywa tyle punktów spod kosza. Z "pomalowanego" jest ich 28, a jeszcze wiele razy przy rzutach faulowaliśmy, po czym trafiane były jeszcze rzuty wolne... Nie o to chodzi, czy wygraliśmy, czy przegraliśmy, bo jestem rozczarowany tym, że gramy u siebie i to nasz przeciwnik bardziej chce wygrać, więcej walczy, jest bardziej agresywny i wyciska nas od kosza. To dla mnie zły sygnał naszej drużyny. Graliśmy przeciwko dobremu zespołowi, a nasz jest młody i niedoświadczony, co było widać, ale nie rozumiem jak z jednej zagrywki w pierwszej połowie udało się rywalowi zdobyć 10-12 punktów, a w drugiej połowie już nic, bo nasi środkowi zaczęli w końcu walczyć, była tam w końcu pomoc i piłka nie dochodziła. I już mieli problem, ale czemu zaczynamy tak grać, gdy jest już minus dwadzieścia? Czy te dziewczyny zdają sobie sprawę z tego jak wyglądają na tym boisku, że kibice przychodzą? Wiadomo, że lubią Wisłę, ale nie tylko dlatego chodzą i nie zawsze muszą widzieć zwycięstwo, bo nie tylko o nie chodzi. Chodzi o walkę i pokazanie serca. Pokazanie agresywności, bo tak się dziś gra. Te dziewczyny codziennie słuchają to od swoich trenerów, więc nie rozumiem jaki jest problem? Można byłoby je zapytać i zadać takie pytania. Zapytajcie się je o to po meczu, a nie że staraliśmy się, ale się nie udało. To jest dla mnie nic, to głupota coś takiego powiedzieć. Zadajcie im pytania czemu to wyglądało tak, jak wyglądało. Ja sobie je zadałem i jak my nie potrafimy do tego dojść, że te zawodniczki nie zostawią na boisku maksimum, bo dziś taki jest profesjonalny sport, to nie będziemy wygrywali meczów.

Alexis Peterson (zawodniczka Pszczółka Polski-Cukier AZS-UMCS): - To było dla nas dobre spotkanie, ale miałyśmy w nim pewne trudności. Taka jest jednak specyfika spotkań wyjazdowych. Wiedziałyśmy, że wychodząc dziś na parkiet musiałyśmy być przynajmniej o ten jeden procent lepsze. Próbowałyśmy posiadać kontrolę nad grą, nad zbiórkami. Wisła to drużyna, z którą gra się bardzo trudno, szczególnie w spotkaniach rozgrywanych w Krakowie. Musiałyśmy więc grać swoją koszykówkę. Uważam, że spisałyśmy się dobrze. Byłyśmy cierpliwe, oddawałyśmy rzuty z wypracowanych pozycji, kontrolowaliśmy tempo tego spotkania. Jest to zasługa całej naszej drużyny, która dziś pokazała, że jesteśmy jednością. To dobre zwycięstwo na wyjeździe.

Krystal Vaughn (zawodniczka Wisły): - Miałyśmy dziś ciężki dzień. Grałyśmy zupełnie nie to, co sobie przed tym meczem założyłyśmy. Brakowało u nas dyscypliny. Bardzo słabo wyglądały dziś nie tylko nasze zbiórki i defensywa, ale wszystkie aspekty gry. Jedyne co możemy teraz zrobić, to przeanalizować to spotkanie, wrócić na parkiet i pracować, aby takie spotkania się nie powtarzały. Jest to rozczarowujące, gdy gra się takie spotkania, na dodatek przed własną widownią. To właśnie w tych domowych spotkaniach trzeba pokazywać swoją moc. Kibice przychodzą tu dla nas, jest to nasze miejsce. Jestem rozczarowana. Mam nadzieję, że szybko się po tej porażce podniesiemy. Mamy przed sobą spotkanie już we wtorek. Dziś przegrałyśmy, ale teraz musimy jak najszybciej wyrzucić z siebie wszystkie złe emocje i skupić się na kolejnych krokach. Liczymy na lepsze wyniki w przyszłości.


 AG, KK, Redakcja

Tagi:


Zobacz także:



Najczęściej czytane w ostatnim tygodniu:


Dodaj komentarz:


Nick:

Temat:

Tekst:

UWAGA: Dodając komentarz akceptujesz naszą politykę prywatności » oraz regulamin komentarzy »


1    Komentarze:

Teofil_Różyc
Fajna nazwa:
Pszczółka Polski-Cukier. Bardzo patriotyczna:)

4            -4