Artur Skowronek przed meczem z Pogonią: - Głowy są wysoko podniesione
- W ostatnim czasie nie jest nas łatwo chwalić, ale ja rozpoczynając te kilka moich słów chcę pochwalić zespół za to co zrobiliśmy w tym tygodniu, za to jak szybko się podnieśliśmy po meczu w Zabrzu. I po jednym dniu wolnym, po prostu koncentrowaliśmy się na tym, na co mamy wpływ - mówił na konferencji prasowej, przed spotkaniem ligowym z Pogonią Szczecin, trener zespołu Wisły Kraków, Artur Skowronek.
- Wiemy, że odkrywaliśmy światło bramki i nad tym mocno pracowaliśmy. Byliśmy po prostu jednym organizmem, drużyną i to nas zabiło - jeśli chodzi o mecz w Zabrzu - a do tego doszły aspekty motoryczne. To jak pracowali, w takich stawkach szybkościowych - pokazuje determinację i ogień zespołu, czego ja od nich wymagam, od siebie zaczynając. Jeśli ktoś uważa, że my jako zespół, jako całość, się poddajemy, że dobija nas ta sytuacja, że jesteśmy w błocie, w mule - to tak nie jest. Oczywiście w tabeli tak, ale głowy są wysoko podniesione, bo chcemy zrobić wszystko, aby mieć pod kontrolą to na co mamy wpływ. A mamy wpływ na to, jak przygotować się do meczu z Pogonią, jak dobrze funkcjonować w meczu z ŁKS-em i na tym się skupiamy i tak się stało - dodał trener wiślaków.
Pierwsze pytanie od dziennikarzy na konferencji, dotyczyło naszego jutrzejszego rywala.
- Może zacznę od aspektu mentalnego, to była inspiracja dla mnie, którą przekazałem zespołowi, a więc to, w jakim momencie trener Runjaić przejął Pogoń, bo w jeszcze gorszej sytuacji. Po osiemnastu meczach mieli 10 punktów i 8 punktów straty, chyba do Bruk-Betu, albo do Cracovii... po prostu do bezpiecznego miejsca, ale tam "mentalem", pracą, dobrymi transferami zimą zrobili 43, czy 45 punktów i skończyli sezon na jedenastym miejscu. To jest inspiracja mentalna, że będąc ze sobą razem i robiąc to, na co mamy wpływ - możemy z tego wyjść. Pogoń to bardzo silny zespół, bardzo mocno nabiegany. W statystykach chyba drugi po Legii, jeśli chodzi o dystans w sprincie. I to pokazuje, jak bardzo dobrze pracują w pressingu, że są agresywni i że mają pomysł na ten pressing. My także mamy pomysł jak to omijać, mamy swoje zasady wplecione w trening, które chcemy wykorzystać w meczu, ale przede wszystkim - to jest bardzo silny piłkarsko zespół. To są piłkarze, którzy lubią robić przewagę w środku pola i my musimy się temu przeciwstawić, ale dzięki temu otwierają się pewne strefy i chcemy je wykorzystać - powiedział.
Kolejne z pytań dotyczyło stwierdzenia Skowronka o "podniesionych głowach piłkarzy", czego dziennikarz jednak... nie widzi...
- Ocenia pan to przez pryzmat wyników i się z tym nie zgodzę, bo bardzo szybko podnieśliśmy się po meczu we Wrocławiu, bardzo dobrze weszliśmy w ogóle w ten mecz i to pokazuje siłę mentalną tego zespołu - stwierdził szkoleniowiec. - Bardzo dobry mecz zagraliśmy z Lechią. Nikt się nie poddawał, byliśmy zdecydowanie lepsi i po prostu sami sobie przeszkadzaliśmy, żeby osiągnąć lepszy wynik końcowy. To samo działo się w Zabrzu. Zdecydowanie mentalnie silnie nastawieni wyszliśmy na ten mecz, szybko zdobyliśmy bramkę i szybko dostajemy "dzwona" na 1-1, ale też szybko, bo po 120 sekundach, się podnosimy. To pokazuje obraz siły mentalnej tego zespołu. Oczywiście kluczowe jest to, co jest na tablicy na koniec i przez ten pryzmat oceniamy to, co my mówimy i zgadzam się z panem w 100% - zacznijmy punktować i możemy tych konferencji przedmeczowych nie robić - skwitował Skowronek.
Trener został też zapytany o to, czy Wisła w aktualnej sytuacji nie powinna zmienić sposobu swojej gry.
- Według mnie i tak go zmieniliśmy, bo podejmujemy mniej ryzyka, bo to jest zespołowi potrzebne, ale też nie możemy stosować długich podań, bo nie mamy do tego ludzi, którzy dobrze się z tym czują. My mamy ludzi, którzy lubią zejść "pod grę". Mamy inteligentnych piłkarzy i pomagając im w tym, jak robić przewagę, pokazaliśmy z Lechią i Górnikiem, że potrafimy to robić. Kwestia finalizacji tego, co dzieje się 20-25 metrów do bramki przeciwnika i tutaj podejmowanie decyzji. Kluczowe chyba nie jest to, bo zdobywamy te sytuacje, a problemem jest to, że otwieramy światło bramki w grze defensywnej. Cały czas musimy szukać też tego co mamy do poprawy - powiedział.
Wiadomo, że z powodu kontuzji i kartek szczecinianie zjawią się w Krakowie osłabieni, bo bez swoich podstawowych środkowych obrońców.
- Wiemy, że Buksa nie zagra na środku obrony - żartował Skowronek. - Na pewno opcją na środku obrony jest Bartkowski, nie wiadomo czy Zech wróci - zapewne nie, ale opcjami jest też Dąbrowski, młody Żurawski - i kogoś z tych trzech ludzi spodziewamy się na środku obrony.
Defensywa jest też jednak niezmiennie problemem Wisły i Skowronek został zapytany o ewentualne w niej zmiany kadrowe.
- Bez względu na to, kto był trenerem, to każdy dostawał szansę. Nie rozpatruję tego w kategoriach bramkarza, środkowych obrońców, bo bramki tracimy wszyscy, bo ktoś popełnia błędy wcześniej. Zostawię dla siebie informację o tym jak jutro wyjdziemy, ale jest bardzo dużo pozytywów, choćby do 72. minuty, jeśli chodzi o naszą grę defensywną w poprzednim meczu. Nie możemy wszystkiego rozrzucać na kilkadziesiąt, czy kilkaset części, po tym jak zabijamy mecz rzutem karnym i "kontrą". Ja do tego tak nie podchodzę, bardziej z chłodną głową i z analizą formy i opcji, którą mamy do wystawienia - powiedział.
Kolejny aspekt dotyczył przygotowania fizycznego zespołu oraz faktu, że przed tygodniem Górnik Wisłę poniekąd "zabiegał".
- Nabiegali 116 kilometrów, co jest efektem bardzo dobrego przygotowania fizycznego. Dużo dystansu w sprincie i to jest efekt treningowy, a na pewno "mental" pomógł Górnikowi, a nam nie - i to się skleja w całość. Ja jestem trenerem i to ja biorę odpowiedzialność za ten zespół, robię to na co mam wpływ. Mam jeszcze sześć treningów do końca roku, mamy dwa mecze i trzeba zrobić wszystko, żeby ten zespół wyglądał dobrze fizycznie i się nie martwił o to, że paliwa brakuje w 90 minucie - stwierdził.
Na zakończenie szkoleniowiec został zapytany o niedoszły transfer Josipa Šoljicia, który ze Stali Mielec nie przeniesie się do Krakowa, bo wybrał Legnicę... a także w związku z ostatnimi doniesieniami z Francji o naszego byłego zawodnika, a mianowicie o... Marcelo.
- Tak się ten świat dziennikarski i piłkarski toczy, że pojawiają się różne plotki. Plotką nie było to, że rozmawialiśmy z Josipem, ale dostał bardzo dobry kontrakt w Legnicy i dobrą perspektywę rozwijania swojej kariery... I w porządku. Przydałby nam się taki piłkarz, ale mamy następnych, bo Josip nie był jedyną opcją. Pozycja numer "sześć" jest nam potrzebna i kilka innych transferów również - zakończył trener.
Redakcja
Tagi:
Zobacz także:
- « Sytuacja kadrowa Wisły przed meczem z Pogonią
- « Co najmniej cztery miesiące rekonwalescencji Krzysztofa Drzazgi
- « Zbigniew Dobrynin sędzią meczu Wisła - Pogoń
- « Kłopoty Marcelo w Lyonie
- Życzenia dla Kuby! »
- Dyskwalifikacja wypożyczonego wiślaka?! »
- Kibice Lecha nie przyjadą na mecz do Krakowa »
- Wisła gra z liderem ze Szczecina! To może przełamanie w zgodzie z... logiką tej ligi? »
Najczęściej czytane w ostatnim tygodniu:
- « Nagroda za grę do końca. Wisła - ŁKS 2-1
- « Podsumowanie 18. kolejki Betclic I Ligi
- « Za pucharową burtą. Polonia Warszawa - Wisła 3-2
- « Wisła gra meczu pucharowy z Polonią Warszawa! Zapraszamy na relację tekstową live!
- « Mariusz Jop: - Bardzo się cieszę, że tego czasu nam wystarczyło
- « Wisła gra z ŁKS-em Łódź! Zapraszamy na relację tekstową live!