@~~~ z za oceanu
Apropos granicy
absurdu... Zauważ jakie
były pozycje
negocjacyjne obu stron,
ale skupmy się przy tym
nieco bardziej na
punkcie widzenia klubu.
Z jednej strony mamy
zawodnika, który
jakkolwiek dopiero
wchodzi do piłki, to ma
dobrą opinię na temat
swojego talentu. Krótki
kontrakt z perspektywą
wolnej ręki za pół roku.
Mógł (i z pewnością to
robił) przebierać w
ofertach znacznie
bogatszych, a przede
wszystkim bardziej
rozpoznawalnych klubów z
było nie było lepszymi
warunkami rozwoju.
Lepszymi nie dla tego,
że tam z marszu będzie
grał w pierwszej
drużynie (choć podobno
tego oczekiwali
Buksowie, w końcu
otwartym tekstem
wypowiadał się na ten
temat starszy Buksa, że
gra w rezerwach
potencjalnego nowego
klubu byłaby krokiem
wstecz i żeby się
faktycznie rozwijać
młody powinien trafić do
kadry pierwszego zespołu
w klubie z najwyższej
klasy rozgrywkowej. Cóż
wobec doniesień o
automatycznym
wypożyczeniu Buksy z
Genoi do Serie B widać
wartość tych rozważań,
ale to osobny temat),
ale lepszymi ze względu
na nakłady finansowe.
Lepszy sprzęt, bardziej
zindywidualizowane
treningi, lepsza opieka
medyczna itp. Z drugiej
strony mamy klub
zadłużony, wciąż
balansujący na krawędzi
i z perspektywami
dynamicznego rozwoju
ograniczonymi do momentu
zrzucenia garbu
zadłużenia (pandemia i
puste trybuny nie
przyspieszy tego
momentu). Dla klubu w
tej sytuacji każde 100
tysięcy jest bardzo
istotne. I tu dochodzimy
do potencjalnej kwoty
sprzedaży. Oferty
podobno były na 5
milionów euro, ale
niechby kwota sprzedaży
wynosiła ledwie milion i
połowa z tego szła dla
Busków (zapisy jakich
podobno chciał Buksa
były mniej kuriozalne o
tyle, że podział środków
następował na wyższym
pułapie, ale kwotę
podałem, by pokazać jak
mocno pod ścianą była
Wisła). Dla klubu
oznaczałoby to pół
miliona euro, wobec 220
jakie otrzyma za sam
ekwiwalent. Dla obecnej
sytuacji Wisły różnica
280 tysięcy euro na
czysto (czyli ponad
miliona złotych) była
warta tego by poświęcić
pół miliona z
kuriozalnego zapisu.
Brak zgody oznaczał
gwarancję najwyżej
ekwiwalentu, zrobienie
kroku w tył i zgoda na
takie zapisy miała
przynieść większe
korzyści dla klubu. A
przecież kwota
transferowa byłaby
znacznie wyższe niż
przyjęte milion euro.
Nic dziwnego, że Wisła
godziła się na kolejne
kuriozalne zapisy,
jakich oczekiwało
otoczenie Buksy, bo na
szali stało kilka
milionów złotych, które
były do ugrania, a które
jak wiemy nie wpłyną do
klubu. Nie uwzględniam
tu nawet kwestii gry
Buksy dla Wisły przez
kolejny rok, co
zwiększyłoby późniejsze
wpływy z opłaty
solidarnościowej, bo
zakładam, że i tak
odszedłby już w tym
okienku. Klub finansowo
wciąż jest pod ścianą
(choć sytuacja wyraźnie
się poprawia, a przy
otwarciu stadionów
wykonany zostanie
kolejny krok, albo
raczej skok i dynamiczne
przyspieszenie poprawy
względem okresu pandemii
i całkowicie zamkniętych
obiektów). Niestety,
mimo że mowa o
szczeniaku, który w
dorosłej piłce jeszcze
nic nie osiągnął, bo
ledwie ją liznął, to on
był w pozycji całkowitej
dominacji w
negocjacjach. On miał
wszystkie atuty w ręku i
bezlitośnie je
wykorzystał. W normalnej
sytuacji nie miałbym do
niego o to pretensji,
tak działa biznes.
Problem w tym, że w
pełni to wykorzystał
wiedząc, że nie ma
zamiaru nic dać w zamian
i jest to tylko gra pod
publiczkę. Etyka została
tu zwyczajnie olana,
gość negocjował z Wisłą
w złej wierze mając tego
pełną świadomość. Dla
tego o ile nie popieram
skrajnych opinii o
połamaniu nóg (z czysto
ludzkiego podejścia) i
nie popieram głosów
życzących załamania
kariery (ze względu na
dobro Wisły), ale
rozumiem skąd się one
biorą. Zauważ, że byli w
Wiśle piłkarze, nawet
uwielbiani przez
kibiców, na których
Wisła mogła zarobić
konkretne pieniądze
(nawet liczone w
milionach złotych, a
nawet euro), którzy
odchodzili bez kwoty
odstępnego, jednak nikt
nie miał do nich o to
pretensji, że zarobek
klubu przeszedł koło
nosa. Do Lloncha było
trochę pretensji, ale
skala była bez
porównania mniejsza (a
też trochę pograł z
klubem, ale nie do tego
stopnia) i ostatecznie
było "powodzenia w
dalszej drodze", zamiast
obecnie powtarzanego
wobec Buksy "krzyż na
drogę". A w jego
przypadku w grę
wchodziła kwota ponad
miliona euro. Zdenkowi
zamiast wypominać mu
odejście za free, to
wszyscy dziękowali za
grę i nikt nawet się nie
zająknął, że coś miałoby
być nie tak. No a jak
ostatnio było info, że
może wrócić do Wisły, to
każdy był wręcz
szczęśliwy. Ok, tu mamy
kwestię wieku, ale
myślisz, że gdyby
przedłużył umowę, to
nikt nie wyłożyłby ze
200-300 tysięcy euro za
napastnika, który w
poprzednim półroczu
nastrzelał dwucyfrówkę?
4
-5
Post dodano: 3 lipca 2021 r., o godzinie: 11:25.
Ocena postu: -1.
IP: 87.205.16.109 -
Ostrowiec Świętokrzyski.