Michał Żyro: - Bardzo mocno niszczyli nas stałymi fragmentami gry

- Co się stało z Wisłą od 20 minuty? Nic się nie stało, po prostu nie mogliśmy sobie poradzić z tym, na co uczulał nas trener. I na to co ćwiczyliśmy, czyli na stałe fragmenty gry i fizykę drużyny Puszczy. To zadecydowało - powiedział po porażce z Puszczą Niepołomice Michał Żyro.
- Wiedzieliśmy, że bardzo mocno niszczyli nas stałymi fragmentami gry, jeśli chodzi o auty. Przepychali piłkę na naszą połowę i nie potrafiliśmy w tym aspekcie wygrać pojedynku. Mieliśmy również za zadanie, żeby nie grali czasami na drugą stronę i to się udawało, bo w ogóle nie przegrywali ani razu tej piłki, ale problemem było to, że w tych kluczowych momentach dopuszczaliśmy do stałych fragmentów. Nie potrafiliśmy być odpowiedzialni. I to zadecydowało, że pomijając błędy w obronie i ich dobrą stronę, bo oni można powiedzieć, że jeśli chcesz scharakteryzować Puszczę Niepołomice, to ten mecz jest świetnym przykładem ich gry. Myślę, że to był klucz, a więc odpowiedzialność za to, co było przed tym stałym fragmentem - dlaczego dopuszczaliśmy do nich, bo to były dziecinne zagrania i błędy, które powodowały, że oni mieli sytuacje takie, jakie chcieli, czyli piłkę ustawioną i paru chłopaków w polu karnym oraz granie tego co trenują. Wiedzieliśmy, że trenowali cały tydzień stałe fragmenty i tak strzelili nam trzy bramki - mówił zawodnik Wisły.
- Pierwsza bramka to była ręka i karny. Druga to nasza strata piłki na naszej połowie, zupełnie bez sensu. Juniorska piłka, faulujemy i musimy bronić, bo mają ustawioną piłkę i grają lagę na długi słupek i jest 1-2. To nie jest jakaś filozofia, czy to byłaby trzecia, czwarta, czy piąta liga - tak samo mogliby tę piłkę rozegrać. To nie ma znaczenia, że gramy w pierwszej lidze. To nie chodzi o sprawy mentalne, bądźmy bardziej odpowiedzialni, bądźmy - jeśli chcemy grać w tej Ekstraklasie - to takie rzeczy nie przejdą i trzeba się zastanowić, żeby takich rzeczy nie robić, bo sami sobie robiliśmy błędy. A że jest to druga porażka w lidze to mnie nie interesuje. Czy to byłaby druga, czy trzecia, czy piąta - tak samo są trzy punkty. Na dziś nie ma to znaczenia. Graliśmy z Puszczą, wiedzieliśmy jak grają, a zniszczyli nas tym, że grali swoje, a my nie potrafiliśmy, mimo że byliśmy na to gotowi się im przeciwstawić i trzeba nad tym popracować. Zagramy z nimi w pucharze kolejny mecz, później będziemy grali u nich mecz rewanżowy i będziemy musieli się przygotować - przyznał Żyro.
Grający w meczu z Puszczą na pozycji skrzydłowego Żyro został poproszony o ocenę pracy sędziego, bo według wielu obserwatorów tej potyczki za faul właśnie na nim z boiska powinien wylecieć z drugą żółtą kartką Michał Koj.
- Nie chcę uciekać od tego, ale tam były ze trzy faule pod rząd. Można powiedzieć, że ustawiłem sobie tego zawodnika od razu, bo wiedziałem, że będzie grał agresywnie. Szybka żółta karta, a później dwa kontrowersyjne faule, za które też powinno być to zakończone drugą żółtą. A czemu nie dał tej drugiej? Pytałem i chodziło mu o to, że ja niby bym do tej piłki nie doszedł. Taka była apelacja. Nie wiem jakie są teraz przepisy, myślę że mogłem biec dalej, bo to pociągnięcie nie było aż tak silne, ale mając z tyłu głowy to, że gość ma żółtą kartkę to jest naturalne, że przeszkadza mi w grze, stąd takie, a nie inne moje zachowanie. A co do ręki, to widziałem "Młynka", który główkuje, a piłka leci w stronę bramki. Jest ręka i myślę, że to jest czerwona kartka i rzut karny. To była podobna sytuacja, jak Ivan dostał w Głogowie. I to jeszcze tam była zdecydowana "mijanka", a tutaj zawodnik miał wszystko przed oczami. Był blisko oczywiście, ale mógł te ręce schować i duża kontrowersja. OK, nie można zwalać na sędziów, bo mieliśmy swoje problemy, ale to są te detale, które decydują o wyniku - stwierdził wiślak.
- Zwróćmy uwagę na sytuację, gdy już przegrywaliśmy, a w której bramkarz dostał żółtą kartkę. Też chłopakom mówiłem, żeby nie dyskutowali z sędzią, bo to woda na młyn dla przeciwnika, bo taka dyskusja trwa, a sędzia nic nie doliczy, my opóźniamy grę i poszli tam specjalnie w dziesięciu, żeby z nim gadać. No to są takie rzeczy, które opóźniają grę. Ta reakcja mogła być może inna, ale to są błahe sprawy, ale to jest ich robota, a czy my musimy za każdym razem lecieć do sędziego "na wariata"? Mieliśmy spotkania w Ekstraklasie, że za samo podbiegnięcie do sędziego dostaje się żółtą kartkę. Tak jak to było w meczu z Arką Gdynia, gdy bodajże Marcjanik dostał, za samo agresywne podbiegnięcie, więc nie będziemy takich rzeczy robić, bo to są głupie kartki. Czasami niby kapitan więcej może, a kartkę dostaje. Tak samo było dzisiaj, a ja nie lubię czegoś takiego i musimy z tym żyć - zakończył Żyro.
AG, Redakcja
Tagi:
Zobacz także:
- « Igor Łasicki: - Czeka nas analiza i dość poważne rozmowy
- « Bartosz Jaroch: - Próbowaliśmy gonić wynik, ale się nie udało
- « Kacper Duda: - Tracimy koncentrację
- « Jerzy Brzęczek: - Jesteśmy bardzo rozczarowani
- CLJ U-19: Wisła Kraków - Lechia Gdańsk 1-1 »
- CLJ U-17: Hutnik Kraków - Wisła Kraków 1-3 »
- Jakub Krzyżanowski powołany do kadry U-17 »
- Porażka i zwycięstwo wiślackich ampfutbolistów »
Najczęściej czytane w ostatnim tygodniu:
- « Radosław Sobolewski: - Nie potrafiliśmy pozbyć się nerwowości
- « Podsumowanie 8. kolejki Fortuna I Ligi
- « Wisła gra z Motorem Lublin! Zapraszamy na relację tekstową live!
- « Radosław Sobolewski przed meczem z Motorem: - Musimy być bardziej uważni w tym co robimy
- « Sytuacja kadrowa Wisły przed meczem z Motorem
- « IV liga: MKS Trzebinia - Wisła II Kraków 1-7