Los potrafi być
przewrotny wręcz
źlośliwy
oglądając na spokojnie
mecz napisze tak
pierwsza bramka złe
wybicie bramkarza piłka
idzie do boku rywal
wrzuca centro strzał a
miała być wrzutka do
nikogo i wychodzi gol bo
bramkarz zachowuj się
podręcznikowo i robi
krok do przodu, gdyby
zachował się źle i nie
przygotował na wrzutkę
to by to spokojnie
zebrał. Drugi gol w
końcówce któraś z rzędu
wrzutka chyba 10 w
drugiej połowie i
pierwsza skuteczna
dochodzi do strzału, ale
bramkarz broni piłka
spada do rywala jest
gol. Ale błąd obrońców,
bo po pierwsze nie
zablokowali strzelca nie
przecięli podania, ale i
nie utrzymali linii.
Zostając na pozycjach
sprawili by, że strzelec
gola zostałby na
spalonym, ale to znowu
błąd bo nie asekurowali
by bramkarza.
Abstrahując od tego, że
sędzia puścił tu
niedozwolony blok na
Łasickim to Łeczna przy
obu okazjach
wykorzystała nasze
wymuszone przez siebie
błędy wynikające ze
zbytniej nerwowości. W
pierwszej powie bramkarz
zagrał źle piłkę w
drugiej połowie Łasicki
sprokurował nie potrzeby
przypadkowy rzut rożny
bo niepotrzebnie do
niego dograno piłkę. To
nie jest wina trenera,
że zawodnik kiksuje, że
źle podaje to się
zdarza. W meczu
popełniliśmy jeszcze
jeden podobny błąd Duda
zamiast iść do piłki w
15 sekundzie odpuszcza
jaj machając do stopera
wychodzi z tego groźny
rzut wolny rywala. Do
tego należy doliczyć w
końcówce gdy rywale
podeszli wyżej
sekwencyjne błędy przy
wyprowadzaniu piłki
wchodzenie w
niepotrzebne kiwki
starcia zamiast uciekać
podaniem do kolegi
podejmujemy niepotrzebne
pojedynki jeden na jeden
zamiast odegrać do
kolegów nie będących pod
kryciem w efekcie
tracimy piłki. Tu brakło
zawodnikom zimnej krwi,
mądrości, zbytnio ufali
swoim umiejętnością nie
patrzeć że idzie do nich
kilku rywali. Zamiast
minąć strefę podaniem
idziemy na zwarcie.
Trener może tu poradzić
tylko po meczu bo to są
indywidualne błędy
zawodników brak
doświadczenia mądrości
gra pod stresem odbija
się tez zmęczenie, chęć
do zbyt karkołomnych
zagrań. Zamiast piłkę
upraszczać zawodnicy
komplikowali sobie
życie. Przynajmniej w
kilku sytuacjach nie
należało szukać kolegi
tylko walić na wolne
pole byle daleko i
ustawić się od nowa do
obrony. Brak w końcówce
tego meczu piłkarskiej
mądrości doświadczenia a
jest chęć indywidualnego
ryzyka to był problem.
Nie rozumiem dlaczego
mając 5 minut do końca
dalej staramy się grac
od bramkarza koronkowo
gdy rywal stoi wysoko.
Należy w takich
momentach broniąc wyniku
po prostu wyjść wysoko
zwalniać grę i grać
długa piłka na walkę lub
skupić się na gęstej
strefie przy boku boiska
i tam skupić się na
walce, blokowani akcji
rywala. Problem
ostatniego kwadransa to
taka stanie w rozkroku.
Trener wprowadza
ofensywnych zawodników
bo chce przesunąć granie
wyżej a zespół się cofa
do obrony brakowało
lidera w środku
zawodnika, który by to
pociągnął do przodu i
utrzymał tam grę. Zespół
już po prostu chciał
tylko dojechać do końca
i tu trener niewiele
zrobi. Czasem tak bywa.
I tu widzę jedyny błąd
Sobola nie odczytał
intencji drużyny było
wprowadzić dodatkowych
obrońców i
przeszkadzaczy, inna
sprawa, że trzeba ich
mieć na ławie. Tu był
problem zespół
podświadomie bronił
wyniku i nie chciał
zaatakować wyżej i
śmielej. Na taka
końcówkę trzeba mieć
wypracowany wariant na
zająca, czyli umawiamy
się że po przejęciu
piłki gdy bronimy wyniku
w naszej strefie obrony
nie szukamy koronkowego
grania tylko dążymy do
długiego krosu na
wychodzących z automatu
dwóch skrzydłowych lub
napastników w zależności
od konfiguracji, by
przesunąć grę do przodu
i zmusić rywala do
wyjścia z naszej strefy
obrony przez
przesunięcie całego
zespołu wyżej. To jest
nasz mankament od
dłuższego czasu.
9
-12
Post dodano: 24 lipca 2023 r., o godzinie: 12:59.
Ocena postu: -3.
IP: 149.156.234.29 -
Kraków.