Alan Uryga: - Serie są potrzebne
- Jesteśmy bardzo zadowoleni, w końcu drugi mecz z rzędu wygrany, pierwszy raz w tym sezonie. Nie chcę mówić, że to seria, bo to za mocne słowo, ale pierwszy raz wygrywamy mecz po pierwszym wygranym. To cieszy, bo jeśli chce się walczyć o awans, zwłaszcza bezpośredni, to serie są potrzebne. Bez tego jest to nierealne - powiedział po spotkaniu z Resovią kapitan krakowskiej Wisły - Alan Uryga.
- Nawet jeśli od dłuższego czasu nie przegrywaliśmy, to przeplatając wygrane remisami można się trzymać czołówki, ale na te pierwsze dwa miejsca się nie wskoczy, a już na pewno nie "odjedzie" reszcie, więc to na pewno cieszy - dodał.
Wisła pochwalić się może aż dziesięcioma zdobytymi bramkami, w dwóch ostatnich meczach, o co Alana zapytaliśmy.
- Ta skuteczność wygląda coraz lepiej, chociaż wydaje mi się, że czasami brakuje nam jeszcze takiej czasami bardziej bezpośredniej gry, bo mamy możliwość jeszcze wcześniejszego zamknięcia meczu i doprowadzenia do sytuacji, że będzie mniej emocji. Wydaje mi się, że już przed przerwą można było 2-3 bramki zdobyć, więc byłoby jeszcze lepiej i tych nerwów byśmy sobie oszczędzili, wchodząc na drugą połowę z przewaga kilku bramek. Ale też ciężko mówić o braku skuteczności, skoro strzela się 10 bramek w dwóch meczach. Taki mały minusik, to ta stracona bramka - pewnie uprzedzając Wasze pytania. Szkoda, bo zwłaszcza przy tym wyniku 2-0 czuliśmy, że mamy wszystko pod kontrolą. I nawet sami sobie z Josephem mówiliśmy, że trzeba zagrać "na zero z tyłu", bo to też jest dla obrony ważne. Szkoda, że się nie udało - mówił.
Inna statystyka Wisły, to już osiem meczów bez porażki, stąd pytanie czy czuje on, że "mental" zespołu rośnie?
- Tak, zdecydowanie. Nawet przed tym meczem rozmawialiśmy między sobą i mówiliśmy, że wiele się zmieniło od poprzedniej przerwy na kadrę, w którą też wchodziliśmy po niezłych meczach, bo była wygrana z Arką i remis w Legnicy. To wydaje mi się, że porównując pierwszy mecz po przerwie, a ten mecz z Chrobrym, to jesteśmy w całkiem innym miejscu, bo czuć po wszystkich i ja też czuję po sobie, że ta drużyna ma dużo większą pewność siebie i w końcu - mam nadzieję - wracamy do tego momentu, który był wiosną, czyli że wychodzimy na kolejne spotkania z takim przekonaniem, z dużą wolą zwycięstwa oraz z tym że jesteśmy w stanie to zrobić - przyznał wiślak.
Teraz przed nami rywalizacja z Podbeskidziem.
- Pojedziemy po trzy punkty i nie ma tutaj mowy o jakimś bezpiecznym gadaniu o niebezpiecznym terenie i tak dalej. Oczywiście zdajemy sobie sprawę, że w tej lidze wszystko może się zdarzyć. Nie raz mieliśmy przykłady na sobie, że będąc faworytem, nawet w meczach u siebie, to nie jedna drużyna potrafiła nam sprawić problemy murując się, grając bardzo nisko, ale tak jak powiedziałem na początku - musimy głośno deklarować, wracając do pewności siebie, że jedziemy po trzy punkty - mówił.
Kapitan Wisły miał dziś sytuację, po której mógł wreszcie wpisać się na listę strzelców, bo wciąż czeka na pierwsze trafienie w barwach "Białej Gwiazdy".
- Tak, chociaż też mam wrażenie, że ta presja narasta. Strzelamy dużo bramek, gdzieś tam z tyłu głowy ktoś wspomni, że czekają na moją bramkę, ale też przypominam, że jestem jednak środkowym obrońcą. A czy chciałbym strzelać karnego? Kompletnie nie, raz że bramki dla napastników ważą jeszcze więcej, bo to jest ich rola, z tego żyją i to ich buduje, więc nie widziałbym sytuacji, żeby środkowy obrońca po to tylko, żeby zdjąć presję zdobywania bramek zabiera bramkę napastników, dzięki której to on może nabrać pewności siebie, więc kompletnie się do tego nie pcham. Spokojnie czekam na swoją sytuację, ale też jak powiedziałem - jestem środkowym obrońcą i czasami bardziej cieszą takie sytuacje, że zablokuje się jakiś strzał w polu karnym, który może być groźny, niż to, że przy wyniku 4-1 strzeli się gola na 5-1. Gdzieś ta seria się wtedy zakończy, ale czy to jest aż takie ważne i czy coś zmienia? Raczej nie - przyznał Uryga.
Na zakończenie zapytano go jeszcze o współpracę z Josephem Colleyem.
- Już mówiłem po poprzednich meczach, że dość szybko weszliśmy na taki w miarę wydaję się dobry poziom zrozumienia. Nie były potrzebne mecze na takie "przetarcie", w których przez problemy w komunikacji popełnialibyśmy błędy, tylko od tego meczu z Arką, kiedy wyszliśmy razem, było to na niezłym poziomie. A z każdym kolejnym jest tylko lepiej. I z ręką na sercu muszę przyznać, że ta współpraca z Josephem jest bardzo dobra i bardzo przyjemna - zakończył.
AG, Redakcja
Tagi:
Zobacz także:
- « Dawid Szot: - Mam nadzieję, że tych zwycięstw pod rząd będzie więcej
- « Bartosz Jaroch: - Odetchnąłem trochę z ulgą
- « Szymon Sobczak: - Cały czas doskonalimy swoją grę
- « Radosław Sobolewski: - Ugruntowaliśmy swoją pozycję w górnej części tabeli
- Skrót meczu: Wisła Kraków - Resovia »
- IV liga: Wisła II Kraków - Orzeł Ryczów 2-1 »
- CLJ U-19: Wisła Kraków - Warta Poznań 4-3 »
- Fotogaleria z meczu: Wisła - Resovia »
Najczęściej czytane w ostatnim tygodniu:
- « Wisła lepsza od Zorii
- « Wisła wygrywa z kosowskim Dukagjini
- « Transmisja meczu: Wisła Kraków - Zoria Ługańsk
- « Transmisja meczu: Wisła Kraków - Dukagjini Klinë
- « Mariusz Jop po meczu z Zorią Ługańsk
- « Wiktor Staszak zawodnikiem Wisły Kraków