Radosław Sobolewski: - Razem z zespołem udowodnimy, że zasługujemy na szacunek
- W pierwszych dwudziestu minutach mogliśmy otworzyć to spotkanie. Stworzyliśmy też parę sytuacji, również po stałych fragmentach gry, natomiast zespół przeciwny skutecznie się bronił - mówił po bezbramkowym remisie z Zagłębiem Sosnowiec trener Radosław Sobolewski.
- Później ta gra się wyrównała, ale na pewno ze wskazaniem na naszą stronę. Próbowaliśmy budować - czy to skrzydłami, czy to środkiem, żeby urozmaicić nasz atak, ale gdzieś ta piłka można powiedzieć, że zwalniała i nie potrafiliśmy jej uwolnić. Nie potrafiliśmy odwrócić się między liniami, a czasami zabrakło decyzji o szybszym strzale. Myślę, że strzelony gol na pewno otworzyłby ten mecz i zupełnie inaczej by to ostatecznie wyglądałoby... Natomiast nie mogę odebrać zespołowi tego, że tutaj nie walczył, że nie podszedł profesjonalnie do tego spotkania, bo widać było, że zespół bardzo mocno chce. Pewne rzeczy nie wychodziły i nad tym mocno ubolewamy. Natomiast - jak nie da się wygrać spotkania, trzeba je zremisować. I dziś niestety bezbramkowy remis. Cieszy to, że nie straciliśmy bramki, ale na pewno ubolewamy bardzo mocno, że nie udało się strzelić zwycięskiej bramki - przyznał trener.
Szkoleniowca Wisły zapytano o to, że po raz kolejny w tej rundzie kibice skandowali w końcówce meczu dosadne hasła w jego kierunku, domagając się jego zwolnienia.
- Już tutaj mówiłem. Jestem profesjonalistą i dopóki będę pierwszym trenerem Wisły Kraków, to będę działał profesjonalnie, najlepiej jak potrafię, a potrafię bardzo dużo. I tutaj te rzeczy gdzieś tam odrzucam. Na pewno mój zapał do pracy, do tego żeby Wisła wygrywała, żeby grała dobrze - to u mnie się nie zmienia. Chociażby mnie ktoś obrażał z trybun, to tutaj nic się nie zmienia. Wiadomo, że kibice są sfrustrowani, ale myślę, że nie tylko tym półroczem, a też przez ostatnie lata, które były dość ciężkie w Wiśle. Staramy się pewne rzeczy odbudowywać i mnóstwo pracy jest zrobione, natomiast nie ma jeszcze tej "kropki nad i", czyli tego awansu. Choć tutaj jeszcze nic nie jest zaprzepaszczone i szans jeszcze nikt nie stracił, żeby awansować. Ja ze swojej strony będę walczył niesamowicie mocno. A być może te niepochlebne czasami głosy z trybun jeszcze bardziej mnie nakręcą i razem z zespołem udowodnimy, że zasługujemy na szacunek - stwierdził szkoleniowiec zespołu Wisły Kraków.
Kolejne pytanie dotyczyło tego, że gdy wydaje się, że Wisła jest już na dobrej drodze, to wywraca się na prostszych wydaje się meczach, bo w rywalizacji ze znajdującymi się aktualnie w dole tabeli Podbeskidziem i Zagłębiem zdobyliśmy w sumie zaledwie jeden punkt.
- Mecz graliśmy... nie chcę mówić, bo za chwilę znajdą się tacy, którzy będą mnie łapać za słówka. Zagraliśmy przyzwoite spotkanie u siebie. Stwarzaliśmy sytuacje, mieliśmy kontrolę nad tym spotkaniem. Oczywiście zespół przeciwny też miał stuprocentową sytuację, ale my takowych mieliśmy trochę więcej. Więc do samego spotkania i do stylu gry Wisły Kraków nie można się przyczepić. Wróciliśmy też do tego swojego DNA, czyli do "krakowskiej piłki", choć nie wszystko nam wychodzi, bo brakuje nam wykończenia, tej przełomowej bramki. I jak widzimy zespoły przeciwne od razu nastawiają się, że będą stały w szesnastce. To my zmuszamy przez swój styl grania, poprzez swoje pewne rozwiązania naszego rywala do tej bardzo niskiej obrony i naprawdę czasami ciężko jest dobrać się do przeciwnika. Natomiast wierzę, że ten styl pracy, ten styl grania rozwija piłkarza. Mógłbym kazać grać długą piłką, ale myślę, że ci którzy... A może byśmy wygrywali? Ale w Wiśle Kraków styl jest bardzo ważny i myślę, że nawet jakbym grał skutecznie długą piłką, też byłbym raczej tutaj wygwizdywany i raczej trzeba byłoby podawać się do dymisji. Wybraliśmy trudniejszą drogę i ja jej nie zmienię, bo wierzę, że w pewnym momencie to "zatrybi". Wierzę w to ogromnie, bo widzę ten zapał na treningach, widzę jak żyje szatnia. Wiele rzeczy kibice też nie widzą, bo rzadko kiedy ktoś bywa na naszych treningach, więc nie wiem na jakiej podstawie są pewne oceny mojej osoby? Bo to jest aż dla mnie dziwna sytuacja. Ok - za wyniki krytyka spada na mnie zasłużona i tutaj ją przyjmuję. I muszę zrobić wszystko, żeby sam wynik się zmienił. Nie styl, nie gra, nie sposób rozgrywania piłki, czy inne rzeczy związane z taktyką. A jeśli ktoś mi chce zabrać rzecz na której się znam najlepiej, czyli taktykę, to naprawdę boli. Ale no niestety - będę pracował i myślę, że przełamię to z chłopakami - powiedział trener.
Sobolewskiego zapytano także o wykonywanie stałych fragmentów gry, a za przykład podano fatalnie rozegrany rzuty rożne z samej końcówki przez Jesúsa Alfaro.
- Słuszna uwaga. Mamy problem - jak to się teraz mówi - z serwisem. Mamy problem tak naprawdę z dograniem tej piłki i tutaj szukamy rozwiązań. Jak widzicie państwo - raz robi to ten, raz ten, raz ten... szukamy pewnych rzeczy, trenujemy, ćwiczymy. I nawet więcej niż powinno się na te stałe fragmenty poświęcać czasu. Natomiast to nie wychodzi i nie chciałbym tego zwalać tylko na ten piasek rozrzucony dzisiaj i będący na boisku, bo ten element tak naprawdę nam szwankuje od samego początku. Jak nie ma tego dobrego serwisu, to resztę możemy sobie ustalać, czy wyblokowywać - choć jest to zabronione - ale często to się zdarza i sędziowie na to nie reagują. Możemy szukać wolnego partnera, natomiast tego nie potrafimy. A powinniśmy strzelać ze stałego fragmentu ofensywnego więcej bramek, choć po dzisiejszym meczu trochę zagrożenia z tego elementu było - przyznał Sobolewski.
Trenera poproszono jeszcze o ocenę gry Patryka Gogóła, który zagrał po raz pierwszy w wyjściowym składzie zespołu Wisły.
- Bardzo przyzwoite zawody, dźwignął temat. Wiadomo jak to młody chłopak, jakie to jest obciążenie emocjonalne z tym związane, by grać u siebie. Mamy wcześniejszy przykład, jak Kuba Krzyżanowski zagrał pierwszy mecz i te emocje mocno go obciążyły i pomimo tego, że jest fantastycznie przygotowany do sezonu i może śmiało grać po 90 minut, to skurcze pojawiły się przy 55 minucie. Emocje przy takim debiucie u takiego chłopaka są trudne do opanowania, natomiast Patryk poradził sobie z tym perfekcyjnie. Dlatego też trafił do Wisły, bo wiedzieliśmy, że to chłopak z dużym potencjałem i myślę, że indywidualnie może zaliczyć ten mecz do tych udanych. Wiadomo, że ocena byłaby jeszcze wyższa dla ekspertów, gdyby ten mecz był wygrany - stwierdził szkoleniowiec.
Na zakończenie Sobolewskiego zapytano o stan murawy i czy mogła mieć ona wpływ na wynik?
- Trochę niezrozumiała sytuacja, bo w poniedziałek było piaskowanie tej murawy. Wiem, że to jest jeden z elementów dbania o to, ale czy to był korzystny moment, gdy zbliżał się mecz u siebie? Można to było zrobić przed meczem wyjazdowym i myślę, że to co powiedziałem na wstępie, że ta piłka chodziła wolniej, zdecydowanie wolniej... Wiem, że za chwilę ktoś zarzuci, że może przygotowanie fizyczne, a może to? A może tamto? Nie - po prostu piłka bardzo mocno spowalniała... Też wykonywanie, bo piłka bardzo mocno ten piasek zbierała i samo wykonywanie stałych fragmentów gry było bardzo mocno utrudnione. Jak powiem, że murawa, to będzie, że na nią Sobolewski "zwala"... Biorę na siebie to, że nie zdobyliśmy bramki, natomiast utrudniała nam ona granie, nie mogliśmy przyśpieszyć, ciężko nam było odwrócić się między liniami i tak to wyglądało - zakończył trener.
Redakcja
Tagi:
Zobacz także:
- « Artur Derbin: - Dla naszej sytuacji jest to więcej niż jeden punkt
- « Statystyki meczu: Wisła - Zagłębie Sosnowiec
- « Debiut w Wiśle Kraków Kuby Wiśniewskiego
- « Oceń grę wiślaków (i nie tylko) w meczu z Zagłębiem Sosnowiec
- Patryk Gogół: - Wynik na pewno nas nie satysfakcjonuje »
- Dawid Szot: - Nie ma powodów do radości »
- Szymon Sobczak: - Nie byliśmy konkretni »
- Fotogaleria z meczu: Wisła - Zagłębie Sosnowiec »
Najczęściej czytane w ostatnim tygodniu:
- « Betclic 3. liga: Avia Świdnik - Wisła II Kraków 4-2
- « Strzelanina po przerwie. Wisła - Odra 5-0
- « Radosław Sobolewski: - To jest niedopuszczalne i niezrozumiałe
- « Siarka Tarnobrzeg rywalem Wisły w Pucharze Polski
- « Podsumowanie 11. kolejki Betclic I Ligi
- « Jarosław Królewski: - Chciałbym bardzo serdecznie przeprosić Kazimierza Moskala