Szymon Sobczak: - Szkoda, że nie wyciągamy wniosków

- Ciężko żebyśmy byli w dobrych nastrojach po tym co zobaczyliśmy oraz po tym jak ten mecz się zakończył - powiedział po meczu Wisły z GKS-em Tychy Szymon Sobczak.
Napastnik Wisły miał powody do zadowolenia tylko przed meczem, bo właśnie wtedy otrzymał nagrodę za tytuł "piłkarz grudnia".
- Nagroda za piłkarza grudnia na pewno cieszy, ale mamy już luty i wolałbym powalczyć o tę nagrodę, która była przyszykowana na luty oraz na marzec. Do tego trzeba minut - skwitował wiślak, którego zapytaliśmy o mimo wszystko zbyt krótki okres czasu w meczu z tyszanami, w których wiślacy rzucili do ataku wszystkie swoje siły, a co miało miejsce tak naprawdę dopiero w ostatnich minutach spotkania.
- Nie lubię oceniać, bo nie do mnie to należy. 10-20, a czasami 30 minut, a mogę mówić tylko o tych momentach, gdy byłem na boisku, to czasami jest już za mało. Ta gra musi wyglądać dobrze minumum przez większość spotkania, a najlepiej, gdyby to był cały mecz. Czasami przeciwnik potrafi mieć u nas jedną sytuację i tą jedną sytuacją strzela bramkę. Później zamykają się z tyłu i wiemy jak to się kończy. Szkoda, że nie wyciągamy wniosków z tego co było w poprzedniej rundzie, bo wiemy, że przez połowę listopada i grudzień goniliśmy czołówkę, a teraz nie możemy sobie pozwolić na to, żeby nam "odjechała". Musimy być mądrzejsi i o to miałbym pretensje, przede wszystkim do siebie jako do zawodnik i jako do zespołu, bo nie ukrywajmy - tak jak mówię - błędy będą się zdarzać, porażki się zdarzają. Taki jest sport, taka jest piłka, ale też wiemy jak ta liga jest ciężka. I to co wypracowaliśmy sobie w grudniu trzeba kontynuować. Takie były moje założenia i nie chciałbym tutaj więcej dodawać - przyznał Sobczak.
- Trzeba punktować regularnie - dodał. - Do bezpośredniego awansu nie wystarczy granie w tej lidze w kratkę. Trzeba wygrywać regularnie, bo wtedy wiemy jak to wygląda w tabeli. Pokazały to końcówka listopada i cały grudzień, kiedy z 10. pozycji potrafiliśmy doskoczyć do tej czołówki. Tutaj też wygraliśmy ten pierwszy mecz - choć wiadomo w jakich okolicznościach - i już byliśmy blisko. Teraz był mecz, w którym trzeba było pokazać tzw. "piłkarski jaja" i charakter... I co mam powiedzieć? Będziemy wszystko oceniać na koniec sezonu. Najważniejsze jest to, żebyśmy wszyscy wzięli odpowiedzialność za ten zespół, bo nie będzie wiele miejsca na pomyłki i na błędy. Nawet to spotkanie w środę będzie bardzo wiele ważyć. Wiemy jak to jest ważny mecz, wiemy ile ludzi przyjdzie i to już jest taki etap, że to już nie jest taka gra pucharowa, że "zobaczymy jak będzie". Trzeba od początku postawić twarde warunki i wygrać ten mecz, awansując do następnej fazy, a później jechać na kolejną pierwszoligową bitwę. Bo inaczej tego nie można nazwać. Jeśli liczymy, że będziemy grać piękny futbol, to znając tę ligę, to może to trochę inaczej wyglądać. Liczą się bramki, liczą się punkty. Nie zawsze styl jest najważniejszy i trzeba pracować nad mądrością i nad tym, żeby być konsekwentnym, bo ta konsekwencja daje punkty. To pokazało i tak bym to zostawił - zakończył wiślak.
AG, Redakcja
Tagi:
Zobacz także:
- « Igor Sapała: - Mieliśmy swoje sytuacje, trochę się zemściły
- « Albert Rudé: - Nie byliśmy w stanie strzelić gola
- « Dariusz Banasik: - Nie przestraszyliśmy się Wisły
- « Statystyki meczu: Wisła - GKS Tychy
- Bartosz Jaroch: - Nic nie chciało wpaść »
- Dawid Szot: - Nie byliśmy skuteczni »
- Karol Dziedzic piłkarzem Wisły Kraków »
- Wysoka porażka juniorów Wisły w Ostrawie »
Najczęściej czytane w ostatnim tygodniu:
- « Marko Poletanović ponownie piłkarzem Wisły Kraków
- « Porażka na inaugurację. Wisła - Znicz 0-1
- « Sytuacja kadrowa Wisły przed meczem ze Zniczem
- « Wisła gra ze Zniczem! Zapraszamy na relację tekstową live!
- « Mariusz Jop: - Na pewno jest to rozczarowanie
- « Mariusz Jop przed meczem ze Zniczem: - Presja była, jest i będzie