Albert Rudé przed meczem z Motorem: - Musimy być w naszej najlepszej dyspozycji

Po emocjach związanych z awansem krakowskiej Wisły do finału Pucharu Polski czas wrócić na murawy pierwszej ligi. W niedzielę czeka nas bowiem spotkanie z lubelskim Motorem. Oto co mówił przed nim na tradycyjnej przedmeczowej konferencji prasowej trener Albert Rudé.
W środę zagraliście duży mecz, wielki mecz, pewnie będzie wspominany tutaj przez lata. Chciałbym zapytać, co trener powinien zrobić w te kilka dni, żeby poziom mentalnego przygotowania, takiego nastawienia, bardzo dobrego w meczu z Piastem, wrócił właśnie na taki poziom i żebyśmy taką Wisłę zobaczyli również w niedzielę od tej strony?
Albert Rudé: - Przede wszystkim uważam, że większość trenerów pracujących na poziomie profesjonalnym będzie miała ten sam problem, ponieważ nie trenujemy robotów, których można włączyć i wyłączyć przyciskiem. Trenujemy ludzi, którzy mają dobre i złe dni, mają szczytowe i słabsze momenty. Dlatego też pierwszą rzeczą, którą zrobiliśmy, jest uświadomienie im, jakie jest nasze podejście. Mieliśmy długie spotkanie, podczas którego omówiliśmy każdą pojedynczą akcję, każdego pojedynczego gracza, aby uświadomić im to. Drugą ważną rzeczą jest utrzymanie naszych wysokich oczekiwań przez cały czas. I ostatnia, podjęcie odważnej decyzji, gdy jest to konieczne. Więc to jest to, co będziemy robić.
O stronę fizyczną chciałem zapytać, bo dużo energii kosztował Was mecz z Piastem. Czy te kilka dni to jest wystarczający czas, żeby drużyna wróciła na swój najwyższy poziom, czy też można powiedzieć, że Motor ma w tym względzie jakąś przewagę, bo odpoczywał?
- To prawda, że mieli więcej dni na przygotowanie, na regenerację fizyczną i emocjonalną, ale w naszych wartościach - jako zespołu - nie ma miejsca na wymówki i nie będziemy tego używać jako usprawiedliwienia. Mamy jeszcze jeden dzień przed meczem na pracę z zawodnikami. Spróbujemy im pomóc w regeneracji pod względem fizycznym, psychicznym i emocjonalnym. Wykorzystamy ten czas, aby być jak najbardziej gotowym na niedzielny mecz.
Zamykając sprawę meczu Pucharu Polski na moment, chciałem zapytać Pana o komentarz do tego, co napisał i co powiedział w ostatnim czasie prezes Wisły Jarosław Królewski. Stając trochę w obronie kibiców Wisły, że jeżeli nie zostaną wpuszczeni na Stadion Narodowy, na finał, to drużyna odda go walkowerem. Jak Pan przyjął te słowa, jak przyjęła je drużyna?
- W tym momencie nie mogę się do tego odnieść ponieważ jest to związane z hipotetyczną sytuacją. Moja uwaga i energia są skoncentrowane na kolejnym ważnym meczu.
Chciałem zapytać o dwóch zawodników indywidualnie. Najpierw pozytyw, Joseph Colley. To jest zawodnik, który miał tutaj swoje problemy w okresie, w którym tutaj gra. Natomiast wszyscy zgodzimy się, że ostatnio jest w fantastycznej formie. Jak się panu udało trafić do jego głowy, że on prezentuje tak wysoką dyspozycję i jest bardzo mocnym punktem drużyny?
- Zawodnicy prezentują się w różny sposób, w różnych etapach sezonu. I zgadzam się, że w tej chwili Joseph prezentuje najwyższą jakość w swojej grze. Będziemy mu nadal pomagać, by utrzymał ten poziom. Oczywiście, co jest bardzo ważne, inni zawodnicy na jego pozycji muszą być gotowi w razie potrzeby, jeśli Joseph obniży poziom lub coś się stanie.
Drugie pytanie jest o Goku. Nie powiem, że on unika gry, jest wprost przeciwnie, szuka i jest cały czas "pod grą". Natomiast nie jest w swojej najwyższej dyspozycji. Ma sporo takich prostych błędów technicznych, co przy jego wyszkoleniu jest trochę dziwne nawet. Jak sprawić, żeby on wrócił do tej swojej najlepszej dyspozycji i skąd Pana zdaniem w ogóle bierze się ten słabszy moment w jego grze?
- To dobre pytanie, ponieważ w tym przypadku praca sztabu szkoleniowego może zaważyć między sytuacją, gdy zawodnik nie rywalizuje, a gdy próbuje rywalizować, ale ma zły dzień. Trzeba być świadomym tej różnicy. Goku przeciwko Piastowi starał się grać zgodnie z planem gry, ale miał zły dzień, ciągle próbował i nie udawało mu się. Daliśmy mu trochę czasu, żeby wrócił do gry. Nie udało mu się, więc dokonaliśmy zmiany personalnej. W moim rozumieniu trenowania i rozwoju, jeśli widzę że jakiś zawodnik w danej chwili nie rywalizuje, jestem zmuszony podjąć ważną decyzję co do niego. Jeśli jednak widzimy, że zawodnik ciągle próbuje i ma zły dzień, musimy go wesprzeć, dać mu narzędzia i nadal w niego wierzyć, żeby dołożyć cegiełkę do jego progresu. Oczywiście, jeśli po tej pracy poziom nie wzrasta, podejmiemy decyzje. Zawsze, ale to zawsze, będą one podejmowane w interesie zespołu.
Chciałem zapytać o Motor Lublin. Jak pan ocenia tę drużynę? Gdzie są jego mocne strony? Jakiego planu na mecz rywala spodziewa się Pan w niedzielę? Czy to będzie otwarty mecz, czy raczej tak jak większość drużyn, które tu przyjeżdżają również Motor, Pana zdaniem, może się ustawić w głębokiej defensywie?
- W przypadku Motoru uważam, że mimo zmiany trenera dalej trzymać się będą swojego stylu gry i nie myślę, że będą w nim coś zmieniać. Grają w systemie 4-3-3, intensywnie wysokim pressingiem. Grają piłką, starają się wykorzystać szybkie kombinacje, aby dostać się na skrzydła i szybko wprowadzić piłkę do pola karnego. Co najważniejsze, bardzo dużo biegają i walczą o każdą pojedynczą piłkę, każdą pojedynczą akcję tam i z powrotem. Więc będzie bardzo trudno, bo znani są z utrzymywania intensywności przez pełne 90 minut.
Jeden z zawodników Motoru dla lokalnych mediów powiedział, że nawet treningi wyglądają wg takiej samej struktury jak za trenera Feio. Czy na podstawie jednego meczu, który rozegrali z nowym trenerem, ale który był asystentem Gonçalo Feio, są jakieś minimalne różnice w ustawieniu, czy ta zmiana jest tylko personalna?
- Analizowaliśmy to. Nowy trener był asystentem poprzedniego trenera. Podąża tą samą drogą, mimo zmiany na stanowisku trenera. Trzeba mieć na uwadze to, że każdy trener ma inny sposób zarządzania grą. Również to analizujemy, aby mieć wszystkie potrzebne informacje, bo to przyczyni się do zdobycia trzech punktów. Oczekujemy trudnego meczu, przeciwko dobremu rywalowi, dobrze prowadzonemu, z dobrymi graczami, walczącemu o ten sam cel, który my również mamy. Są w podobnej pozycji do nas. Więc ponownie musimy być w naszej najlepszej dyspozycji, żeby zdobyć te trzy punkty.
Chciałem zapytać o Álvaro Ratóna, bo ostatnio w meczu ligowym dostał trzecią żółtą kartkę i czy w związku z tym dochodzeniem do zdrowia Kamila Brody i cały czas jeszcze sytuacją Antona Cziczkana, czy będziecie mu zwracać uwagę, żeby głupiej tak zwanej żółtej kartki nie dostał w kolejnym spotkaniu?
- To dobre pytanie, ponieważ mamy kilku zawodników z trzema żółtymi kartkami i musimy być tego świadomi. Staramy się jednak korzystać z całej kadry. To, o co prosimy zawodników, to gra na 100%, niezależnie od tego czy będzie się to wiązało z obejrzeniem żółtej kartki. Gdy zdarzy się pauza do gry wejdzie zmiennik. Nie możemy kalkulować, myśleć o otrzymaniu żółtej kartki. Musimy iść po pełną pulę, a co się stanie, to się stanie. Potem będziemy o tym myśleć.
Wracając jeszcze na chwilę do meczu z Piastem Gliwice. Oczywiście Wisła Kraków awansowała do finału, natomiast nie był to idealny mecz w wykonaniu "Białej Gwiazdy". Jak ocenia pan ten mecz po przeanalizowaniu go tak dokładnie, w szczególności chodzi o drugi kwadrans pierwszej połowy, gdy Wisła została zepchnięta do defensywy. Co zrobić, żeby Wisła miała cały mecz pod kontrolą?
- Staramy się być proaktywni przez cały czas, naciskać wysoko, mieć piłkę przez cały czas. To są nasze główne wartości w stylu gry. Piast był jednak bardzo wymagającym rywalem, zespołem z Ekstraklasy. Możliwe, że czasami trzeba będzie się bronić. To też jest część rzemiosła, który musimy trenować, by wiedzieć jak to zrobić, przygotować na to zawodników. W meczu z Piastem w pierwszej połowie przez około 12-14 minut broniliśmy się bardzo dobrze. Co prawda trochę cierpieliśmy, ale wykreowaliśmy szansę na to, żeby się podnieść i ja wykorzystaliśmy, zdobyliśmy drugiego gola. Oceniam zarządzanie sytuacją, meczem bardzo dobrze.
Jak Dawid Olejarka i Igor Sapała zareagowali na decyzję, że choć są zdrowi, to znaleźli się poza kadrą meczową na spotkanie z Piastem?
- Ci zawodnicy nie byli z tego zadowoleni, tego od nich oczekuję, gdy nie znajdują się w kadrze meczowej. Wielu zawodników wraca do zdrowia po urazach. Gdy będziemy mieli pełną kadrę, to co tydzień będziemy musieli rezygnować z trzech, czterech zawodników. Ten stan rzeczy zwiększa rywalizację między nimi. To dobre dla zespołu, to dobre dla nas. Oczywiście będziemy starać się podejmować najlepsze decyzje, dostosowywać kadrę do poszczególnych spotkań. Powtarzam się, ale nasz harmonogram jest bardzo napięty, więc będziemy potrzebowali każdego z nich na pokładzie.
Niedzielny mecz to będzie dla Wisły Kraków trzecie spotkanie w przeciągu 8 dni. Chciałbym zatem zapytać, czy wszyscy zawodnicy, którzy wystąpili w meczu z Piastem są w 100 procentach gotowi do gry, bo mogą zdarzyć się drobne urazy, szczególnie gdy gra się na takiej intensywności?
- Tak jak powiedziałem, mamy jeszcze jeden dzień i musimy jutro bardzo dobrze to ocenić, którzy zawodnicy są w pełni gotowi do gry, którzy mogą nam pomóc przez kilka minut, a którzy muszą poczekać. W zależności od odpowiedzi na te pytania możliwe, że będziemy chcieli dać szansę innemu zawodnikowi. Wszystkie te decyzje zostaną podjęte jutro, po ostatnim treningu.
KK
Tagi:
Zobacz także:
- « Sytuacja kadrowa Wisły przed meczem z Motorem
- « CLJ U-17: Sandecja Nowy Sącz - Wisła Kraków 0-3
- « Skróty półfinałów Pucharu Polski
- « Sprzedaż biletów na mecz z Podbeskidziem
- Szymon Sobczak najlepszym wiślakiem w meczu z Piastem! »
- Wisła na dłużej w Myślenicach »
- CLJ U-19: Pogoń Szczecin - Wisła Kraków 2-5 »
- Ángel Rodado piłkarzem marca »
Najczęściej czytane w ostatnim tygodniu:
- « Julius Ertlthaler piłkarzem Wisły Kraków
- « Dawid Szot odejdzie z Wisły Kraków
- « Awans Wieczystej Kraków do I ligi
- « Piłkarze Wisły rozpoczęli przygotowania do sezonu ligowego 2025/2026
- « Wieczysta i Chojniczanka w finale baraży o awans do I ligi
- « Jesús Alfaro odchodzi z Wisły Kraków