Środa, 1 maja 2024 r.

Alan Uryga: - Zawsze marzyłem, żeby osiągnąć coś więcej z tym klubem

Na konferencji prasowej przed finałowym meczem Pucharu Polski, w którym Wisła zmierzy się z Pogonią Szczecin zjawił się m.in. kapitan "Białej Gwiazdy" - Alan Uryga. I został na niej mocno przepytany przez obecnych na tym spotkaniu dziennikarzy.

W poprzednim meczu ligowym w Wiśle zadebiutował Antona Cziczkan. Ostatnio grał pan właśnie z nim w pierwszej jedenastce. Jak ocenia pan komunikację z Białorusinem? Jak panu się gra, mając go za plecami?

Alan Uryga: - O Antonie mogę się wypowiedzieć w samych superlatywach. Komunikacja jest na bardzo dobrym poziomie. Anton mówi również po polsku, więc z tym nie ma najmniejszego problemu. Jeśli o to chodzi, to wszystko jest w porządku. Współpraca już taka typowo piłkarska też wydaje mi się że jest okej. Wiele treningów mieliśmy wspólnie już przetrenowanych, przed tym jego debiutem, więc jest w porządku.

Odkąd wrócił pan do Wisły Kraków, zmagał się Pan z kontuzją. Był to ciężki na pewno też okres dla Pana, ale później udało się wywalczyć pierwszy skład. No i od tego momentu praktycznie już Pan w tym pierwszym składzie wychodzi. Co było takim przełomowym momentem od tego powrotu?

- Sam powrót pewnie... Rzeczywiście długa droga przez jedną, później drugą kontuzję. Co by więcej powiedzieć? Dużo walki, dużo potu, dużo nerwów. Po prostu sam powrót był takim przełomem. Kiedy już wiedziałem, że jestem zdrowy, że jestem na 100% gotowy i wskoczyłem do składu, to wiedziałem, że wszystko jest okej i że w końcu mogę realnie pomagać drużynie, Nie tylko w szatni, ale też na boisku, więc jakiegoś konkretnego momentu, który się wydarzył, jakaś przełomowa sytuacja, nic takiego nie miało miejsca. Po prostu ciężka praca nad powrotem. I cieszę się, odpukać, że do tej pory zdrowie dopisuję i wszystko jest w porządku.

W wieku 18 lat w Białymstoku debiutowałeś w drużynie, która była wówczas mistrzem Polski, ale to był już schyłek tej "Wielkiej Wisły". Późniejsze lata to głównie problemy i wiemy, gdzie dzisiaj Wisła jest. Ile dla ciebie, dla de facto wychowanka tego klubu, który przeszedł dużo z tą Wisłą, znaczy fakt, że jutro jako kapitan wyprowadzisz zespół na murawę Stadionu Narodowego?

- Niewątpliwie jest to duża sprawa dla mnie. Tak jak pan powiedział, jestem wychowankiem, więc zawsze marzyłem, żeby osiągnąć coś więcej z tym klubem, coś więcej z Wisłą, niż tylko występowanie regularne w niej, czy później aby być jej kapitanem, być jej liderem. Nie ukrywam oczywiście, że później były momenty, kiedy troszkę się to rozmazywało. Mój transfer, moje przejście do Wisły Płock, gdzieś pewnie w głowie już nie były tak realne te sukcesy, ale życie piłkarskie, życie sportowca jest takie, że w każdym momencie może nadejść coś pozytywnego i mimo tego, że gdzieś zeszły na dalszy plan takie marzenia o pewnie dużych rzeczach, typu Mistrzostwo Polski, czy zdobycie Pucharu Polski, to cieszę się niezmiernie, że jednak mam tę szansę, żeby z Wisłą Kraków zapisać się w historii i znowu dać radość naszym kibicom. I być może kolejny tytuł dopisać do tej pięknej historii naszego klubu.

Jako szefa obrony chciałem się zapytać o jedną rzecz, bo w tym roku tylko jedno spotkanie zakończyliście na "zero z tyłu". Ja wiem, że zaraz powiesz, że broni cały zespół, ale generalnie chciałem zapytać, co zrobić, żeby zatrzymać tę bardzo mocną w ofensywie Pogoń. I spróbować nie stracić bramki?

- Rzeczywiście, też życzyłbym sobie, żeby tych bramek było mniej straconych. Nie ma co ukrywać i nie będę tutaj czarował, że jest inaczej lub zwalał winę na coś innego. Ja jestem liderem tej obrony, jestem kapitanem, więc biorę to w pełni, że tak powiem kolokwialnie - na klatę. I życzyłbym sobie, żeby tych bramek straconych było mniej. Trener już powiedział, że po prostu musimy być sobą, musimy robić swoje, nie będziemy wymyślać nic na nowo, ani specjalnej taktyki stosować w dniu jutrzejszym, tylko będziemy grać to, co trenujemy odkąd trener do nas dołączył. I liczę, że już jutro będzie ten mecz drugi z zerem z tyłu.

Twoja droga na Narodowy była dużo dłuższa, niż drużyny, bo Ty po tych kontuzjach miałeś trochę więcej zakrętów. Ale zapytam cię o to, o czym już rozmawialiśmy. Mówiłeś, że będziesz się delektował tym finałem, więc zapytam, jak to delektowanie ci idzie i czy taki dreszczyk już czujesz, że tu w tej Warszawie coś wielkiego się może zdarzyć?

- Dziękuję, że troszczysz się o moje delektowanie tym meczem. Doceniam. Ale tak, teraz jest chyba taki pierwszy moment, kiedy te emocje się pojawiają. Kiedy przyjechaliśmy tutaj na stadion, no to można powiedzieć, że zaczyna się takie nakręcanie. Nakręcanie tym meczem, pewnie zaraz na treningu już całkowicie nas to pochłonie i będziemy myśleć tylko już o tym meczu. Tak jak powiedziałem, po meczu z Podbeskidziem zamierzamy się tym delektować, ponieważ jest to dla nas duże wydarzenie i taka odskocznia od tej szarości walki ligowej, więc z każdym treningiem w tym tygodniu staraliśmy się już cieszyć bardziej niż zwykle, bo wiemy, że to wydarzenie jest czymś wyjątkowym. Tak jak powiedziałem, teraz już pełna koncentracja na meczu i zgaduję, że ten dreszczyk emocji będzie z każdą godziną po prostu większy. I tak jak powiedziałem, już się powoli pojawia.

Chciałem jeszcze zapytać, czy to Twoja pierwsza wizyta na Stadionie Narodowym, czy jako kibic kiedyś była już okazja tutaj być? Czy to też najważniejszy mecz w twojej karierze, nie tylko jakby tej w Wiśle, bo wiadomo, że grałeś w młodzieżowej reprezentacji, w innych meczach jako junior? Nawet Kamil Grosicki mówi, że w jego klubowej karierze, a przecież to reprezentant z tyloma meczami, to mówi, że dla niego, dla kariery klubowej, to jest zdecydowanie najważniejszy mecz.

- Jako zawodnik oczywiście jestem pierwszy raz na Stadionie Narodowym i pierwszy raz będę miał okazję, mam nadzieję, w nim na murawie wystąpić. Jako kibic miałem raz okazję uczestniczyć w spotkaniu reprezentacji. Był to ten historyczny mecz z Niemcami, wygrany 2-0. A co do drugiej części pytania, to tak, zdecydowanie. Nie przypominam sobie i wątpię, że była taka możliwość, żebym miał kiedykolwiek ważniejszy mecz niż ten, który czeka nas jutro, więc zdecydowanie będzie to największe wydarzenie w mojej sportowej karierze.

Na razie wszystko wskazuje na to, odpukać, że kibice Wisły jutro pojawią się na stadionie. Po raz pierwszy od dłuższego czasu na wyjeździe. Będziecie mogli liczyć na ich obecność. Jak to jest ważne dla ciebie i dla drużyny?

- Jest to niesamowicie ważne. Bardzo ważna kwestia i ważna sprawa dla nas. Cieszę się, że w końcu mecz wyjazdowy odbędzie się z naszymi kibicami i że odbędzie się ten mecz wyjazdowy można powiedzieć na równych warunkach, bo do tej pory wydaje mi się, że tak nie było. Inne zespoły mogłyby liczyć na wsparcie swoich kibiców w meczach wyjazdowych i tak już kilka razy wspominałem, czy jest to nawet 1, 2, czy 5% do zwiększenia szans dla zespołu grającego na wyjeździe, no to jednak to tych kilka procent jest, więc cieszymy się, że teraz te szanse będą wyrównane. I oby to był taki początek do powrotu do normalności. Za to głęboko trzymam kciuki.


 Redakcja

Tagi:


Zobacz także:



Najczęściej czytane w ostatnim tygodniu:


Dodaj komentarz:


Nick:

Temat:

Tekst:

UWAGA: Dodając komentarz akceptujesz naszą politykę prywatności » oraz regulamin komentarzy »


3    Komentarze:

~~~Wiślak197 4
Osiągnąć więcej z Wisłą ....
Marzenia się spełniają .... Powodzenia i wygranej ..... Zdobądź PP z Wisłą Kraków ....

40            -4
~~~Jaki
Wisła
Kapitanie przywieź Puchar czekamy...tyle lat posuchy...

29            -2
~~~Janko Buszewski
Mądre i piękne słowa
i myślę że ich autor ma świadomość,że musi on i reszta,dać z siebie maksa.Nie da się biegać tak,że przeciwnik robi cię w sprincie na 10 metrach,ucieka i jeszcze gola zdobywa.Pogon to nie Znicz czy Chrobry,tu nie będzie kopania na oślep,kiksów jak w okręgówce i taryfy ulgowej.Albo my...albo oni !

26            -3