Dawid Szot: - Zrobiliśmy sobie sami taki los
- Nie ułożyło się to wszystko po naszej myśli, choć mecz zaczął się naprawdę bardzo fajnie, bo pierwsze 10 minut było super. Super się to oglądało z ławki rezerwowych - mówił po ostatecznie przegranym 3-4 spotkaniu z Lechią Gdańsk Dawid Szot.
- Widziałem, że chłopaki są naprawdę "w gazie" i zdobyliśmy bramkę na 1-0. Wydaje mi się, że po niej wkradło się za bardzo rozluźnienie. Lechia przejęła później inicjatywę po tych 15 minutach i zdobyła bramkę na 1-1. Wydawało się, że mecz już będzie wyrównany, ale strzeliliśmy na 2-1 i znów mieliśmy prowadzenie. I w tym momencie znowu wkradło się to, można powiedzieć, rozluźnienie. No i rzut karny dla Lechii. Myślę, że to taka sprawa bardziej mentalna, że tracimy te bramki. Widać było, że Lechia dobrze gra w piłkę, ale mimo wszystko myślę, że można było ich powstrzymać. Byli bardzo groźni na skrzydłach, widać było, że na prawej i lewej stronie mieliśmy problemy, było dużo dośrodkowań, było dużo zejść w pole karne i z tym mieliśmy największy kłopot. Wydaje mi się, że nie jest tak, że nie umiemy grać w obronie, tylko źle się ustawialiśmy do tych sytuacji. Mena i Chłań naprawdę lekko wchodzili po tych skrzydłach i było zagrożenie. Bramka na 2-2 do szatni i później druga połowa to już totalna dominacja Lechii. Jedna, druga czerwona kartka, świetne akcje Lechii i trzeba przyznać, że naprawdę dzisiaj się przekonałem, dlaczego zrobili awans do Ekstraklasy. Zasłużenie, co trzeba im przyznać i dlaczego ten awans był. Widać to było na boisku. Naprawdę świetne akcje. Zmieniali często stronę też po moim wejściu. To była bodajże 65. minuta i przez 10 minut w ogóle nie mogliśmy odzyskać piłki, tylko biegaliśmy z prawej na lewą. Graliśmy już wtedy w "dziesiątkę" i było 3-2 dla Lechii. No i to już sam byłem poddenerwowany. Nie mogliśmy im w ogóle odebrać piłki. Grali właśnie z prawej do lewej, mieli to wszystko pod kontrolą. Później bramka na 4-2, no ale nie załamaliśmy się, walczyliśmy do końca. Bramka na pocieszenie można powiedzieć na 3-4, ale choć było już w "dziewiątkę", to walczyliśmy do końca, ale nie udało się chociażby zremisować tego spotkania. Żałujemy, bo wiadomo jak to wygląda teraz w tabeli, jaka jest sytuacja, no ale co zrobić? Zrobiliśmy sobie sami taki los, więc musimy walczyć do końca. Są jeszcze teraz dwa mecze, więc trzeba walczyć o dwa zwycięstwa i myślę, że te dwa zwycięstwa będą dawały play-offy. Wiadomo, że chcielibyśmy zagrać u siebie te mecze, ale to już teraz nie jest ważne. Żeby być tylko w tej "szóstce" i kibicować innym drużynom, które gdzieś tam mogą nam pomóc w tych play-offach... Ale też sami musimy sobie pomóc i zwyciężyć te dwa mecze. Rozmawialiśmy z trenerem, pamiętam, przed Sosnowcem. Myślę, że też jest taki problem u nas trochę mentalny, że nie wygraliśmy tak naprawdę - odkąd trener Rudé jest u nas - w meczach ligowych dwa razy pod rząd. Wiadomo było zwycięstwo w lidze, było zwycięstwo w pucharze, dajmy na to pod takim kątem były dwa zwycięstwa pod rząd, ale zwycięstw ligowych dwa pod rząd nie było. A mieliśmy ku temu naprawdę multum sytuacji. Czy to z Resovią, czy z Zagłębiem Sosnowiec. Traciliśmy te bramki, nie wygraliśmy tych spotkań, więc mam nadzieję, że to się po prostu odmieni i te dwa zwycięstwa pod rząd teraz będą - mam nadzieję. A najlepiej cztery. Dwa zwycięstwa na koniec sezonu i później w play-offach - mówił Szot.
Obrońcę Wisły zapytaliśmy o to, że jednak porażkę ze świetnie spisującą się Lechią można było wkalkulować, ale tym bardziej w tym kontekście boleć może strata punktów we wspomnianych spotkaniach z Resovią, czy ostatnio w Sosnowcu.
- Tak, dokładnie, bo widać było, że naprawdę Lechia świetnie dzisiaj wyglądała i można powiedzieć, że zasłużenie wygrała. Chociaż na ten remis jakbyśmy tam bardziej docisnęli, myślę, że też mogliśmy zasługiwać, chociażby właśnie, żeby zremisować to spotkanie. Nie udało się, ale tak jak mówisz, mecze z Resovią, czy też zwłaszcza w tych ostatnich naszych spotkaniach z Sosnowcem... Pogubione po dwa punkty, więc w sumie to są cztery. Wiadomo, bylibyśmy wyżej, ale to jest takie gdybanie. Zrobiliśmy sobie sami taki los, trzeba się zmierzyć z tym, co jest w tym momencie i po prostu zwyciężyć te dwa spotkania, bo teraz to jest najważniejsze - dodał.
Choć wszyscy kibice cieszyli się ze zdobycia Pucharu Polski, to jednak fani Wisły bardziej liczą na wywalczenie awansu do Ekstraklasy, więc aby to osiągnąć w tym ostatnich meczach trzeba będzie "docisnąć" o wiele więcej niż na 100%. I o to zapytaliśmy na zakończenie młodego wiślaka.
- Zgadza się, zdecydowanie... Przed sezonem, wydaje mi się, że nikt nie zakładał w ogóle Pucharu Polski. To był taki dodatek. Ekstra, że to się udało... znaczy udało. Z naszą ciężką pracą po prostu sobie to wywalczyliśmy i z pomocą kibiców oczywiście również. Świetny sukces dla całego klubu, ale przed sezonem cel był jasny. Chcemy po prostu awansować. I to jest priorytet. Wiadomo, że ten Puchar Polski jest super, bardzo cieszy, ale myślę, że trzeba to wymazać jak najszybciej z głowy. Będziemy się cieszyć po sezonie, czy w meczach europejskich pucharów, wtedy się będziemy cieszyć, że wygrywamy w tym pucharze, ale teraz trzeba się skupić tylko i wyłącznie na lidze i te ostatnie dwa mecze rzeczywiście - tak jak mówisz - już je wycisnąć! Nie ma innej opcji. Jako zawodnicy uważam, że musimy wrzucić po prostu tak na luz, żeby mieć po prostu wychodząc na boisko spokój w głowie, żeby nie myśleć tylko i wyłącznie, że coś musimy, bo to też widać było w poprzednim sezonie. W poprzedniej kampanii, jak był trener Sobolewski, to pamiętam przed meczem z Puszczą, gdy wszyscy mówili, że "musimy, musimy, musimy"... I wydaje mi się, że trochę psychicznie nie wytrzymaliśmy. Każdy aż za bardzo się podniecił, jakby można powiedzieć w cudzysłowie, na tamto spotkanie i musimy też w tym wszystkim wrzucić na luz, my zawodnicy. Tak żeby mieć spokój mentalny, żeby w tych ostatnich dwóch meczach zagrać swoją piłkę, bo uważam, że jeśli zagramy na swoim poziomie, to jesteśmy w stanie wygrać z GKS-em Katowice. Oczywiście oni są w dobrej formie, ale uważam, że każdy przeciwnik jest w tej lidze do ogrania. I najpierw z GKS-em Katowice, a później będziemy się zastanawiać co dalej. Oczywiście Termalika również jest do ogrania - zakończył Szot.
AG, Redakcja
Tagi:
Zobacz także:
- « Bartosz Jaroch: - Nie potrafiliśmy się im przeciwstawić
- « Jarosław Królewski: - Zobaczymy co się stanie w dwóch ostatnich kolejkach
- « Alan Uryga: - W każdym meczu są kontrowersje na naszą niekorzyść
- « Albert Rudé: - Źle zarządziliśmy meczem przy prowadzeniu
- Fotogaleria z meczu: Wisła - Lechia »
- CLJ U-19: Raków Częstochowa - Wisła Kraków 0-1 »
- CLJ U-17: Hutnik Kraków - Wisła Kraków 2-7 »
- Ruch Chorzów drugim spadkowiczem z Ekstraklasy »
Najczęściej czytane w ostatnim tygodniu:
- « Mecz ŁKS - Wisła bez udziału kibiców gości
- « Dawid Olejarka wypożyczony do Znicza Pruszków
- « Betclic 3. liga: Wisła II Kraków - Pogoń-Sokół Lubaczów 6-4
- « Raport medyczny pierwszej drużyny Wisły Kraków przed meczem z Wartą
- « Kibice Warty Poznań nie przyjadą na mecz z Wisłą Kraków
- « Bramka Patryka Gogóła oraz występ Piotra Starzyńskiego w meczu Polski U-20