Kazimierz Moskal przed meczem ze Spartakiem: - Plan na mecz jest prosty. Chcemy wygrać

Przed piłkarzami krakowskiej Wisły rewanżowa rywalizacja w Lidze Konferencji ze słowackim Spartakiem Trnava. Oto co przed tą potyczką mówił trener zespołu "Białej Gwiazdy" - Kazimierz Moskal.
Na początku konferencji prasowej trenera Wisły zapytano jeszcze o poniedziałkową wygraną z Ruchem, bo chorzowianie mogli się spodziewać, że Wisła mocno na nich ruszy, a tym razem było jednak spokojne wyczekanie na właściwe momenty. Tyle, że teraz trzeba odrabiać straty z Trnavy. Czy więc to oznacza, że tak jak w meczu z Rapidem wcale nie trzeba od razu rzucić się na przeciwnika, a można będzie poczekać?
- Już nic nie mówmy o Rapidzie, natomiast jeśli chodzi o mecz z Ruchem, no to wydaje mi się, że tak się gra jak przeciwnik pozwala i myślę, że te mecze w pierwszej lidze tak będą wyglądały. To, że ktoś chce gdzieś tam mocno zaatakować, czy wysokim pressingiem grać od samego początku, no to fajnie, ale nie zawsze to się da zrealizować i z tego musimy sobie zdawać sprawę, bo po drugiej stronie staje jedenastu też zdrowych ludzi, którzy też mają swój plan. A jeśli chodzi o jutrzejszy mecz, to tak - musimy odrabiać straty, gramy na własnym boisku, ale przede wszystkim musimy skupić się na tym, aby nie popełnić takich błędów, jakie popełniliśmy w Trnavie i przez to straciliśmy proste bramki. Mecz trwa 90 minut i tak jak w tym spotkaniu z Ruchem - bramki strzelaliśmy w czterdziestej piątej, czy czterdziestej szóstej i dziewięćdziesiątej minucie. To były bramki, które dawały nam prowadzenie, albo już pewne zwycięstwo, więc myślę, że przez 90 minut trzeba być skupionym na swojej pracy i wierzyć w to, że w każdym momencie, czy w każdej chwili, może nastąpić taki kluczowym moment meczu, który trzeba będzie wykorzystać i będziemy chcieli to zrobić - przyznał trener Moskal.
Kolejne pytanie dotyczyło obsady bramki, także w kontekście tego, czy nie postawić od razu na bramkarza, który z góry... lepiej broni rzuty karne?
- Ja wiem, że wszyscy chcieliby najlepiej znać skład już dzisiaj, ale to też jest w jakiś sposób ułatwianie pracy rywalowi, więc nie mam zamiaru tego zdradzać. Natomiast tak jak wspominałem, to w dużej mierze zależy od trenera bramkarzy, od tych relacji, które tam są i jego wyborów kto jutro stanie w bramce. Pewnie, że wszystko ma znaczenie, ale nawet wydaje mi się, że były takie sytuacje w meczach, gdzie dokonywano zmian na same rzuty karne, więc to też jest jakaś tam ewentualność - przyznał trener.
Moskala zapytano jeszcze o wartość, jaką dają mecze w europejskich pucharach młodym zawodnikom w jego zespole oraz czy to może procentować w kolejnych tygodniach, już w meczach rozgrywanych w lidze?
- Ja jestem przekonany, że tak. Tylko takie mecze o dużej randze budują zawodnika i myślę, że to musi być z korzyścią dla tych młodych piłkarzy. Nie wyobrażam sobie, aby to było inaczej - stwierdził.
Trenera Wisły zapytano ponadto o to, jakiego spodziewa się jutro rywala? Czy takiego, który ruszy, aby przypieczętować awans, czy jednak takiego, który spokojnie poczeka na swoją szansę, mając już przewagę z pierwszego meczu?
- Myślę, że będzie to zespół, który będzie grał bardzo agresywnie. Nie sądzę, aby przyjechał się tutaj też tylko bronić, bo myślę, że mają w swoim składzie zawodników takich, którzy lubią atakować, lubią grać ofensywnie i myślę, że od tego nie odejdą - mówił Moskal.
Moskala zapytano także o przedmeczową wypowiedź trenera Spartaka, który podkreślał, że dla jego zespołu handicapem jest fakt, że w weekend nie grali meczu w swojej lidze. No i że kluczowe może być to kto pierwszy strzeli jutro gola.
- Przede wszystkim myślę tak, że byłby w sprzeczności z sobą, gdyby powiedział coś innego. To znaczy po to przekładam mecz, żeby zespół był w lepszej dyspozycji, niż miałby być grając spotkanie ligowe. To chyba to jest normalne, że na to liczy, że będą świeżsi. Natomiast my graliśmy w poniedziałek, tak naprawdę mieliśmy dzień krócej niż zwykle do przygotowania, ale nie będziemy tutaj narzekać. Bramka zdobyta pierwsza może być kluczowa? Pewnie, że może być, bo wiemy co daje zdobyta bramka w meczach u siebie. Można się było też tydzień temu przekonać, właśnie w Trnavie, kiedy zdobyli bramkę na 1-1, bo poszli za ciosem. I rzeczywiście te trybuny też ich poniosły i ta bramka rzeczywiście daje to coś, co zespół potrafi mocno napędzić - mówił Moskal.
Następne pytanie to wspomnienie z Trnavy, kiedy Moskal mówił, że żałuje, że po objęciu prowadzenia Wiśle nie udało się pójść za ciosem i zdobyć drugiej bramki, ale wspomniano, że w poniedziałkowym meczu z Ruchem Chorzów było jednak podobnie i doszło do wyrównania, a nie kolejnego gola Wisły.
- Tak, mówiliśmy o tym, że w takich sytuacjach, kiedy gramy u siebie, prowadzimy 1-0 i gramy jednego zawodnika więcej, to należy unikać takich sytuacji, że się traci w ten sposób bramkę. Myślę, że przynajmniej połowa ludzi nie spodziewała się, że Szymański zdecyduje się na to uderzenie. Wyszło mu niesamowite. Nie dosyć, że celne, to mocne to trafienie i tak się to skończyło. Takie bywają momenty czasami, że zespół, który gra w dziesiątkę, jakby nie odstaje od drużyny, która gra w pełnym składzie osobowym. Ja pamiętam ze swojej kariery, kiedy grałem taki mecz. Dostaliśmy kartkę w dwudziestej minucie chyba pierwszej połowy przy 0-0 i wygraliśmy ten mecz 4-0. Co było niesamowite, bo graliśmy z pretendentem do tytułu mistrza w Izraelu, ale takie rzeczy się dzieją. Rzadko pewnie, bo rzadko, ale to jest piłka i tutaj nie ma nic pewnego - wspominał Moskal.
Kolejne pytanie dotyczyło planów klubu na sprowadzenie Jamesa Igbekeme. Gdy dwa lata temu był on już w Wiśle Moskal prowadził ŁKS i stąd pytanie, czy już wtedy gra Nigeryjczyka zwróciła jego uwagę?
- Tak zwracaliśmy wtedy na niego uwagę, bo był to zawodnik, który grał w taki sposób, jak mi się podoba, agresywny, chciał ciągle być przy piłce, był aktywny, jeśli chodzi o moment, kiedy zespół był w posiadaniu piłki, ale tak samo moim zdaniem nieźle wyglądał w defensywie, w fazie, kiedy trzeba było tę piłkę odbierać, czy w fazie pressingu i dla mnie wtedy był to naprawdę ciekawy zawodnik - uważa trener.
Moskala zapytano jeszcze o to, czy wspominał już drużynie pamiętny mecz Wisły z... Realem Zaragoza, w którym dzisiejszy opiekun zespołu z ulicy Reymonta odegrał jedną z kluczowych ról.
- Ja nie bardzo lubię opowiadać o sobie jako piłkarzu, ani o tym co było do tej pory, jak pracowałem jako trener. Wspomniałem przed meczem z Rapidem tutaj, że był taki mecz ileś lat temu i że to właśnie w piłce się dzieje, to co przed chwilą też mówiłem. Natomiast nie lubię z tego względu opowiadać, że mam złe doświadczenia jako asystent. Kiedy jeden z trenerów opowiadał o swoich dokonaniach, to było tak odbierane, bym powiedział, mało sympatycznie, albo inaczej... może ten przekaz ze strony trenera był taki trochę bardzo nie do przyjęcia przez zawodników - zdradził swoje odczucia Moskal.
Wisła gra ostatnio w zabójczym rytmie, stąd pytanie nad czym trener najchętniej by popracował, gdyby miał więcej czasu?
- No bardzo jest go mało. Teraz przed tym meczem nie mieliśmy absolutnie czasu na nic, nad czym ja bym chciał pracować. Przede wszystkim nad pressingiem i nad atakiem pozycyjnym. To nas, czy to mnie najbardziej interesuje i myślę, że to wymaga sporo pracy - mówił.
Kolejne z pytań dotyczyło planu Wisły na jutrzejszy mecz?
- Plan na mecz jest prosty. Chcemy wygrać. Natomiast ja absolutnie nie powiedziałbym, że my nie będziemy chcieli mieć piłki. Jeśli masz piłkę, to masz kontrolę nad meczem i możesz decydować o tym, co się na boisku dzieje. Ważne, żebyśmy tę piłkę jak najdłużej mieli, a jak w momentach, kiedy ją tracimy, żebyśmy ją szybko odbierali - mówił.
Na zakończenie wrócono jeszcze do tematu James Igbekeme oraz do pozycji młodzieżowca, którym teraz jest Mariusz Kutwa. Jak trener będzie chciał złożyć skład, bo Nigeryjczyk gra raczej na pozycji zarezerwowanej aktualnie w drużynie dla obowiązkowego zawodnika z młodego rocznika?
- Poczekajmy, bo to jest znowu ta sytuacja, kiedy czynimy starania o to aby ktoś do nas dołączył i mamy świadomość tego, że miejsce, w którym on teraz się pewnie znajduje, jeśli chodzi o przygotowanie, nie jest takie, jakbyśmy sobie wszyscy tego życzyli. I nie wiadomo, ile czasu zajmie, aby Jamesa wprowadzić do drużyny, jeśli to wszystko już zostanie dograne. Ból głowy jest przed każdym meczem i tych meczy jest teraz tyle, że na razie postaram się o tym nie myśleć. Jak będzie blisko wejścia do składu Jamesa, to wtedy będziemy się zastanawiać - zakończył trener Moskal.
Redakcja
Tagi:
Zobacz także:
- « Sytuacja kadrowa Wisły przed meczem ze Spartakiem Trnava
- « Michal Gašparík: - Absolutnie nic nie jest rozstrzygnięte
- « UEFA ukarała Wisłę po meczu wyjazdowym w Trnavie
- « Ángel Rodado najlepszym wiślakiem w meczu z Ruchem
- Wiktor Biedrzycki: - Każdej bramki mogliśmy się ustrzec »
- Razem do końca. Dziś rewanż ze słowackim Spartakiem »
- Kulisy meczu: Wisła Kraków - Ruch Chorzów »
- Sebastian Jarzębak sędzią meczu Wisła - Arka »
Najczęściej czytane w ostatnim tygodniu:
- « Podsumowanie 28. kolejki Betclic I Ligi
- « Rekord zwycięstw. Odra - Wisła 1-2
- « Enis Fazlagić odchodzi z Wisły Kraków
- « Wisła gra z Odrą! Zapraszamy na relację tekstową live!
- « Drużyna na piątkę! Wisła - Pogoń Siedlce 1-0
- « Wisła odwołała się od żółtej kartki dla Ángela Rodado