Środa, 14 sierpnia 2024 r.

Kazimierz Moskal przed meczem ze Spartakiem: - Plan na mecz jest prosty. Chcemy wygrać

Przed piłkarzami krakowskiej Wisły rewanżowa rywalizacja w Lidze Konferencji ze słowackim Spartakiem Trnava. Oto co przed tą potyczką mówił trener zespołu "Białej Gwiazdy" - Kazimierz Moskal.

Na początku konferencji prasowej trenera Wisły zapytano jeszcze o poniedziałkową wygraną z Ruchem, bo chorzowianie mogli się spodziewać, że Wisła mocno na nich ruszy, a tym razem było jednak spokojne wyczekanie na właściwe momenty. Tyle, że teraz trzeba odrabiać straty z Trnavy. Czy więc to oznacza, że tak jak w meczu z Rapidem wcale nie trzeba od razu rzucić się na przeciwnika, a można będzie poczekać?

- Już nic nie mówmy o Rapidzie, natomiast jeśli chodzi o mecz z Ruchem, no to wydaje mi się, że tak się gra jak przeciwnik pozwala i myślę, że te mecze w pierwszej lidze tak będą wyglądały. To, że ktoś chce gdzieś tam mocno zaatakować, czy wysokim pressingiem grać od samego początku, no to fajnie, ale nie zawsze to się da zrealizować i z tego musimy sobie zdawać sprawę, bo po drugiej stronie staje jedenastu też zdrowych ludzi, którzy też mają swój plan. A jeśli chodzi o jutrzejszy mecz, to tak - musimy odrabiać straty, gramy na własnym boisku, ale przede wszystkim musimy skupić się na tym, aby nie popełnić takich błędów, jakie popełniliśmy w Trnavie i przez to straciliśmy proste bramki. Mecz trwa 90 minut i tak jak w tym spotkaniu z Ruchem - bramki strzelaliśmy w czterdziestej piątej, czy czterdziestej szóstej i dziewięćdziesiątej minucie. To były bramki, które dawały nam prowadzenie, albo już pewne zwycięstwo, więc myślę, że przez 90 minut trzeba być skupionym na swojej pracy i wierzyć w to, że w każdym momencie, czy w każdej chwili, może nastąpić taki kluczowym moment meczu, który trzeba będzie wykorzystać i będziemy chcieli to zrobić - przyznał trener Moskal.

Kolejne pytanie dotyczyło obsady bramki, także w kontekście tego, czy nie postawić od razu na bramkarza, który z góry... lepiej broni rzuty karne?

- Ja wiem, że wszyscy chcieliby najlepiej znać skład już dzisiaj, ale to też jest w jakiś sposób ułatwianie pracy rywalowi, więc nie mam zamiaru tego zdradzać. Natomiast tak jak wspominałem, to w dużej mierze zależy od trenera bramkarzy, od tych relacji, które tam są i jego wyborów kto jutro stanie w bramce. Pewnie, że wszystko ma znaczenie, ale nawet wydaje mi się, że były takie sytuacje w meczach, gdzie dokonywano zmian na same rzuty karne, więc to też jest jakaś tam ewentualność - przyznał trener.

Moskala zapytano jeszcze o wartość, jaką dają mecze w europejskich pucharach młodym zawodnikom w jego zespole oraz czy to może procentować w kolejnych tygodniach, już w meczach rozgrywanych w lidze?

- Ja jestem przekonany, że tak. Tylko takie mecze o dużej randze budują zawodnika i myślę, że to musi być z korzyścią dla tych młodych piłkarzy. Nie wyobrażam sobie, aby to było inaczej - stwierdził.

Trenera Wisły zapytano ponadto o to, jakiego spodziewa się jutro rywala? Czy takiego, który ruszy, aby przypieczętować awans, czy jednak takiego, który spokojnie poczeka na swoją szansę, mając już przewagę z pierwszego meczu?

- Myślę, że będzie to zespół, który będzie grał bardzo agresywnie. Nie sądzę, aby przyjechał się tutaj też tylko bronić, bo myślę, że mają w swoim składzie zawodników takich, którzy lubią atakować, lubią grać ofensywnie i myślę, że od tego nie odejdą - mówił Moskal.

Moskala zapytano także o przedmeczową wypowiedź trenera Spartaka, który podkreślał, że dla jego zespołu handicapem jest fakt, że w weekend nie grali meczu w swojej lidze. No i że kluczowe może być to kto pierwszy strzeli jutro gola.

- Przede wszystkim myślę tak, że byłby w sprzeczności z sobą, gdyby powiedział coś innego. To znaczy po to przekładam mecz, żeby zespół był w lepszej dyspozycji, niż miałby być grając spotkanie ligowe. To chyba to jest normalne, że na to liczy, że będą świeżsi. Natomiast my graliśmy w poniedziałek, tak naprawdę mieliśmy dzień krócej niż zwykle do przygotowania, ale nie będziemy tutaj narzekać. Bramka zdobyta pierwsza może być kluczowa? Pewnie, że może być, bo wiemy co daje zdobyta bramka w meczach u siebie. Można się było też tydzień temu przekonać, właśnie w Trnavie, kiedy zdobyli bramkę na 1-1, bo poszli za ciosem. I rzeczywiście te trybuny też ich poniosły i ta bramka rzeczywiście daje to coś, co zespół potrafi mocno napędzić - mówił Moskal.

Następne pytanie to wspomnienie z Trnavy, kiedy Moskal mówił, że żałuje, że po objęciu prowadzenia Wiśle nie udało się pójść za ciosem i zdobyć drugiej bramki, ale wspomniano, że w poniedziałkowym meczu z Ruchem Chorzów było jednak podobnie i doszło do wyrównania, a nie kolejnego gola Wisły.

- Tak, mówiliśmy o tym, że w takich sytuacjach, kiedy gramy u siebie, prowadzimy 1-0 i gramy jednego zawodnika więcej, to należy unikać takich sytuacji, że się traci w ten sposób bramkę. Myślę, że przynajmniej połowa ludzi nie spodziewała się, że Szymański zdecyduje się na to uderzenie. Wyszło mu niesamowite. Nie dosyć, że celne, to mocne to trafienie i tak się to skończyło. Takie bywają momenty czasami, że zespół, który gra w dziesiątkę, jakby nie odstaje od drużyny, która gra w pełnym składzie osobowym. Ja pamiętam ze swojej kariery, kiedy grałem taki mecz. Dostaliśmy kartkę w dwudziestej minucie chyba pierwszej połowy przy 0-0 i wygraliśmy ten mecz 4-0. Co było niesamowite, bo graliśmy z pretendentem do tytułu mistrza w Izraelu, ale takie rzeczy się dzieją. Rzadko pewnie, bo rzadko, ale to jest piłka i tutaj nie ma nic pewnego - wspominał Moskal.

Kolejne pytanie dotyczyło planów klubu na sprowadzenie Jamesa Igbekeme. Gdy dwa lata temu był on już w Wiśle Moskal prowadził ŁKS i stąd pytanie, czy już wtedy gra Nigeryjczyka zwróciła jego uwagę?

- Tak zwracaliśmy wtedy na niego uwagę, bo był to zawodnik, który grał w taki sposób, jak mi się podoba, agresywny, chciał ciągle być przy piłce, był aktywny, jeśli chodzi o moment, kiedy zespół był w posiadaniu piłki, ale tak samo moim zdaniem nieźle wyglądał w defensywie, w fazie, kiedy trzeba było tę piłkę odbierać, czy w fazie pressingu i dla mnie wtedy był to naprawdę ciekawy zawodnik - uważa trener.

Moskala zapytano jeszcze o to, czy wspominał już drużynie pamiętny mecz Wisły z... Realem Zaragoza, w którym dzisiejszy opiekun zespołu z ulicy Reymonta odegrał jedną z kluczowych ról.

- Ja nie bardzo lubię opowiadać o sobie jako piłkarzu, ani o tym co było do tej pory, jak pracowałem jako trener. Wspomniałem przed meczem z Rapidem tutaj, że był taki mecz ileś lat temu i że to właśnie w piłce się dzieje, to co przed chwilą też mówiłem. Natomiast nie lubię z tego względu opowiadać, że mam złe doświadczenia jako asystent. Kiedy jeden z trenerów opowiadał o swoich dokonaniach, to było tak odbierane, bym powiedział, mało sympatycznie, albo inaczej... może ten przekaz ze strony trenera był taki trochę bardzo nie do przyjęcia przez zawodników - zdradził swoje odczucia Moskal.

Wisła gra ostatnio w zabójczym rytmie, stąd pytanie nad czym trener najchętniej by popracował, gdyby miał więcej czasu?

- No bardzo jest go mało. Teraz przed tym meczem nie mieliśmy absolutnie czasu na nic, nad czym ja bym chciał pracować. Przede wszystkim nad pressingiem i nad atakiem pozycyjnym. To nas, czy to mnie najbardziej interesuje i myślę, że to wymaga sporo pracy - mówił.

Kolejne z pytań dotyczyło planu Wisły na jutrzejszy mecz?

- Plan na mecz jest prosty. Chcemy wygrać. Natomiast ja absolutnie nie powiedziałbym, że my nie będziemy chcieli mieć piłki. Jeśli masz piłkę, to masz kontrolę nad meczem i możesz decydować o tym, co się na boisku dzieje. Ważne, żebyśmy tę piłkę jak najdłużej mieli, a jak w momentach, kiedy ją tracimy, żebyśmy ją szybko odbierali - mówił.

Na zakończenie wrócono jeszcze do tematu James Igbekeme oraz do pozycji młodzieżowca, którym teraz jest Mariusz Kutwa. Jak trener będzie chciał złożyć skład, bo Nigeryjczyk gra raczej na pozycji zarezerwowanej aktualnie w drużynie dla obowiązkowego zawodnika z młodego rocznika?

- Poczekajmy, bo to jest znowu ta sytuacja, kiedy czynimy starania o to aby ktoś do nas dołączył i mamy świadomość tego, że miejsce, w którym on teraz się pewnie znajduje, jeśli chodzi o przygotowanie, nie jest takie, jakbyśmy sobie wszyscy tego życzyli. I nie wiadomo, ile czasu zajmie, aby Jamesa wprowadzić do drużyny, jeśli to wszystko już zostanie dograne. Ból głowy jest przed każdym meczem i tych meczy jest teraz tyle, że na razie postaram się o tym nie myśleć. Jak będzie blisko wejścia do składu Jamesa, to wtedy będziemy się zastanawiać - zakończył trener Moskal.


 Redakcja

Tagi:


Zobacz także:



Najczęściej czytane w ostatnim tygodniu:


Dodaj komentarz:


Nick:

Temat:

Tekst:

UWAGA: Dodając komentarz akceptujesz naszą politykę prywatności » oraz regulamin komentarzy »


6    Komentarze:

~~~Kibic znad Morza
Wisła - Trnava
Przed nami mam nadzieję ogromne emocje do końcowego gwizdka ze szczęśliwym dla nas finałem. Teraz pora na moją prywatną opinię: żebyśmy cieszyli się z awansu i w ogóle żebyśmy mieli jakiekolwiek prawo o nim myśleć muszą się wydarzyć z naszej strony dwie rzeczy. Mianowicie : po pierwsze - za żadne skarby nie dopuszczać gości do strzałów z zza pola karnego, a jeżeli nie da się całkiem to zminimalizować do minimum ! Potwierdził to pierwszy mecz,że jest to ich niezwykle groźna broń , a po drugie - zatrzymać szalejącego murzyna na skrzydle , ograniczyć mu na maxa swobodę gry, stanowi on przynajmniej 50 % siły ofensywnej Trnavy, śmiem twierdzić, że robi u nich większą robotę niż u nas Rodado, nie tylko strzela gole, ale też rozgrywa ,drybluje ,dośrodkowuje. Nie wiem jak mamy to zrobić i na szczęście to nie mój problem tylko sztabu szkoleniowego - liczę na nich. A co do przewidzenia wyniku jutrzejszego meczu...hm...ciężko coś powiedzieć, ale zaryzykuję strwierdzenie, że jeśli do przerwy nie będziemy przegrywali (może być nawet remis), to w drugiej połowie wydarzy się coś dobrego i wyrwiemy ten awans, zaś jeżeli do szatni będziemy schodzili przy prowadzeniu Trnavy, można będzie na drugą połowę odpalić węża na telefonie i bez większych emocji poczekać na końcowy gwizdek przegranego meczu. 3mam kciuki, i do boju panowie do boju, wierzyć należy do końca :) Pozdrawiam serdecznie i oczekujmy na pierwszy gwizdek.

29            -3
~~~Gammay
potraktować to jako sparing
Nie wiem jakie korzyści biznasowe dałoby uczestniczenie w kolejnej rundzie pucharowej. Przypuszczam jednask, że zwycięzca dwumeczu Wisła Trnava raczej zakończy dość szybko swoją pucharową przygodę. Wtedy też zakończy się ów ewentualny biznes. A prawdziwym celem, takze biznesowym Wisły jest awans do ekstraklasy. Mecze pucharowe nie sprzyjają walce o ten cel bo kadra Wisły jest przetrzebiona kontuzjami. Mecz z Trnav a może być dobrą okazją do przećeiczenia tego co w grze Wisły szwankuje. Rozsądniejsze byłoby, moim zdaniem, podejście sparingowe do tego meczu a nie zaciekła walka do upadłego wszelkimi siłami.

11            -47
~~~Sławek Barasz
Spartak Trnawa
Dobrze piszesz-Ale przy tak małej ilości Kibiców -Co My Chcemy zrobić?Pełny stadion i Walczmy na boisku i Trybunach- Sprzedana ilość na ten mecz -Przykro stwierdzić- Żenada-Zacznijmy Mieć odpowiedzialność za Ten klub-Bo To Jest Wisła Karakow

21            -12
~~~Realista8 0
mecz
Jedyna szansa na odrobienie tego to jak ze spartaka wyleci ktos z boiska jeszcze w pierwszej polowie lub na poczatku drugiej, strzelic dwa gole im mozemy, ale pytanie ile stracimy z nasza obrona do awansu musielibysmy strzelic z 5 bramek a nawet nie wiem czy to by wystarczylo

10            -6
~~~Bogus..
Do Slawek
Też mnie dziwi z jednej strony że jest mało sprzedanych biletów, ale.. z drugiej to co się dziwić jak przykładowo Uryga wali teksty że IM nie zależy na pucharach.. Facet jest wolny w meczu ale też raczej nie błysnął intelektem w wywiadzie z Dziennikarzem. Nie powinno mieć coś takiego miejsca. Mnie osobiście takie postawy piłkarzy zniechęcają.

16            -3
~~~Jon
Czytac sie tego nie da.
Połowa klubów europy gra mecze co 3 dni liga,puchary i kazdy walczy ile da rady nie ważne czy to real czy jakas 4 drużyna ligi gruzinskiej. A wy chcecie drużyny ktora ma cos grać. Dawniej sie cieszylismy nawed z meczu z jakaś valerenga oslo w 1 rundzie,bo to byly puchary,a teraz mamy puchary ale z poziomu 1 ligi. A to te puchary z 1 ligi są inne jak te puchary zdobyte w ekstraklasie. Bo jak czytam te kometarze od porazki we wiedniu to mam takie wrażenie. Panowie! Burza przechodzi!Słoneczko wychodzi, Kupować bilety i jazda na mecz! Wspierać piłkarzy! Wynik do odrobienia. JJJBG!

15            -4