Niedziela, 27 października 2024 r.

Mariusz Jop: - Zawodnicy, którzy czekają na swoją szansę, są gotowi

- Bardzo cieszymy się z tego zwycięstwa, po ostatniej porażce w Łęcznej. Zespół bardzo dobrze zareagował, choć mieliśmy pewne korekty w składzie. I też potwierdziło się to, że zawodnicy, którzy czekają na swoją szansę, są gotowi do tego, żeby wziąć odpowiedzialność za pozycję, na której występują i za zespół - powiedział po wygranym 3-1 meczu w Płocku, trener zespołu Wisły Kraków, Mariusz Jop.

- Myślę, że dla mnie takie najważniejsze jest to, że pomimo tego, że prowadzimy, pomimo tego, że czasami się zdarzy, że gramy jednego zawodnika mniej, to jesteśmy w stanie kontynuować swój sposób myślenia, swój sposób gry i zawsze być nastawionym na grę ofensywną - dodał trener Jop.

Pierwsze pytanie na pomeczowej konferencji prasowej dotyczyło tego, czy trener Wisły Kraków spodziewał się aż tak słabego przeciwnika?

- Wisła Płock nie jest słabą drużyną, ja mówiłem to na przedmeczowej konferencji prasowej, mówiłem to zawodnikom w szatni. Natomiast bardzo dużo zależy od tego jak my gramy. Jeżeli my gramy w sposób w jaki chcemy, to rywal ma wtedy problemy. Przypadkiem nie zdobywa się tyle punktów, ile zdobyła Wisła Płock, więc to na pewno nie jest słaby zespół. To jest czołowy zespół pierwszej ligi - przyznał Jop.

Dziennikarze kontynuowali jednak ten wątek mówiąc, że dziś "Nafciarze" zagrali po prostu bardzo słabo.

- Tak jak powiedziałem, uważam, że każdy zespół w tej lidze, jeżeli jest się agresywnym, jest się dobrym w pressingu, jest się dobrym w pojedynkach, ma problem z konstruowaniem akcji. To jest nasz sposób myślenia, nasz sposób gry, że chcemy to robić, chcemy być w wysokim pressingu, chcemy być dobrzy w pojedynkach i tak jak powiedziałem, zespół z Płocka dzisiaj nie pokazał zbyt wiele atutów w ataku, dlatego, że my byliśmy skuteczni w tych działaniach - mówił trener zespołu z Krakowa.

Płoccy dziennikarze nie dawali jednak za wygraną twierdząc, że dziś różnica między obydwiema drużynami to były... "przynajmniej dwie klasy"...

- Nie chciałbym oceniać zespołu przeciwnego jakoś tam mocno. Staram się zawsze skupiać na tym co my robimy i jak my funkcjonujemy jako zespół. Byłoby to nieeleganckie z mojej strony, żebym wchodził w takie szczegółowe analizy i oceniał pracę zespołu, czy pracę trenera. Absolutnie nie chcę tego robić, także cieszę się z tego, że my wywiązaliśmy się ze swoich zadań, że byliśmy agresywni. Nawet w "dziesięciu" byliśmy w stanie odebrać piłkę wysoko. Nie byliśmy bierni, nie czekaliśmy na rywala, tylko byliśmy proaktywni i to jest coś, co chcemy i chcemy to kontynuować. Obojętnie, czy gramy u siebie, czy na wyjeździe - przyznał Jop.

Trenera Wisły zapytano także, czy może właśnie problemy kadrowe jego zespołu w defensywie mogą pomóc krakowianom piąć się w górę tabeli?

- Myślę, że to też jest taka reakcja zespołu, że wtedy dodatkowo się mobilizuje, bo wie, że są jakieś tam zmiany. Natomiast tak jak mówiłem i mówię to bardzo często, że my mamy dosyć szeroką kadrę. Są zawodnicy - często młodzi - ale też są doświadczeni i muszą pogodzić się z tym, że nie grają od początku. I bardzo ciężko trenują i czekają na swój moment. I tak było też dzisiaj, że wskoczył i Mariusz Kutwa i Wiktor Biedrzycki i jeden oraz drugi zagrali bardzo dobry mecz - chwalił swoich zawodników trener.

Kolejne pytanie dotyczyło gry Wisły w "dziesiątkę" oraz tego, czy fakt, że to już któryś raz w tym roku sprawił, że Wisła po prostu nauczyła się takiej gry? Bo podobnie było w spotkaniu Pucharu Polski w Tarnobrzegu.

- To zależy jak układa się mecz, jaki jest wynik. To są różne sytuacje. W tych meczach, jeszcze z poprzedniego sezonu, gdzie te kartki były na początku spotkania. To jest inny moment niż był dzisiaj. Natomiast oczywiście my też jesteśmy przygotowani na to, że możemy grać jednego mniej, bo takie sytuacje zdarzają się w meczach. A ten mecz, o którym Pan wspomniał w Tarnobrzegu, to był takim przełamaniem, że w "dziesiątkę" można strzelać bramki i można być skutecznym, więc myślę, że tutaj nastąpiło takie przełamanie pod względem mentalnym, że nawet będąc jednego zawodnika mniej, można zdobywać bramki i wygrywać mecze - uważa Jop.

Trenera Wisły Kraków zapytano także o przełamanie jego zespołu jeśli chodzi o stałe fragmenty gry.

- Bramkę strzeliliśmy też w Tarnobrzegu po stałym fragmencie gry. Natomiast to jest efekt konsekwencji, pracy oraz cierpliwości. Nic innego nie robiliśmy, jeżeli chodzi o stałe fragmenty gry, jeżeli chodzi o analizę, o trening. Przygotowywaliśmy się tak samo. Po prostu, żeby stały fragment był skuteczny, musi być dobra jakość dośrodkowania, musi być dobry timing, wszystko musi się zgrać. A czasami tego brakowało. Był pozytywny impuls, dochodziliśmy do sytuacji, więc to była kwestia czasu, zanim tej bramki nie zdobędziemy - uważa trener.

Na zakończenie trenera zapytano jeszcze o sprawy kadrowe. Czemu nie zagrał więc Igor Łasicki oraz co z urazem odniesionym w trakcie meczu przez Marka Carbó?

- Jeżeli chodzi o Igora Łasickiego, to nie mógł być brany pod uwagę ze względu na uraz po dwóch meczach, który rozegrał w pełnym wymiarze czasowym. Miał trochę problem z kolanem. Później gdzieś ten problem z kolanem spowodował, że miał lekki uraz mięśnia czworogłowego. Igor był z nami dzisiaj tutaj po to żeby być razem z zespołem, natomiast to nie był brany w ogóle pod uwagę do wejścia na boisko, stąd ten wybór. A jeżeli chodzi o Marka no to musimy poczekać jeszcze na dokładniejsze badania natomiast jest to problem z barkiem. Pytanie na ile mocno jest on uszkodzony i jak długo będzie musiał pauzować tego jeszcze nie wiemy - zakończył Jop.


 Redakcja

Tagi:


Zobacz także:



Najczęściej czytane w ostatnim tygodniu:


Dodaj komentarz:


Nick:

Temat:

Tekst:

UWAGA: Dodając komentarz akceptujesz naszą politykę prywatności » oraz regulamin komentarzy »


5    Komentarze:

~~~Grzech43
Nie wierzę w to co czytam...
Kto pozwolił na to, żeby w 20 meczowej znalazł się zawodnik, który nie był brany pod uwagę do gry? Przecież to jest chore. To inni zawodnicy trenują, żeby wskoczyć do 20 meczowej, a tu nie dostają szansy. Chyba, że nie było już nikogo zdrowego w kadrze Wisły...

13            -63
~~~Ptak
trener
Brawo trener Job, właściwy trener na właściwym miejscu i Brawo nasz Prezes że postawił na niego

52            -3
~~~Rozpierdu cha2024
Heh
Bo to była zasłona dymna, a poza tym trener za to bierze odpowiedzialność. Wygrał mecz? wygrał, więc nie sądź! z naszej 20 gra i tak maksymalnie 16 chłopa, wiec 4 jedzie na wycieczkę, kilku zawodników jest multipozycyjnych i sobie da radę. Tez byłem zdziwiony że nie wszedł Łasicki a Kutwa do pomocy, ale jak widać Sukiennicki dał radę a Wisła strzeliła nawet na 3:0. Dziękuję, dobranoc!

38            -1
~~~Miron
Trener...
dobra robota,trzymać tak dalej

11            0
~~~Kirkor
Środek obrony.
Środkowi obroncy, a właściwie ich brak, to niestety zmora Wisły od kilku sezonów. Brak Coleya jest widoczny. Biedrzycki czasami zachowuje się jak junior. Uryga ciężki i zero szybkości. Łasicki przeplata dobre wystepy z tragicznymi. Żaden ze środkowych obrońców nie jest skoczny w defensywie, dlatego tak dużo bramek tracimy po dośrodkowaniach. I jeszcze problem z Jarochem, który gra jak pomocnik, nie pilnując swojej pozycji i nie kryjąc przeciwnika. Na prawej stronie Wisły przeciwnicy mają za dużo wolnego miejsca.

4            -1