Od 2-0, do 2-3... Wisła Kraków - Wisła Płock 2-3

Aż pięć bramek zobaczyli kibice, którzy postanowili w świąteczny poniedziałek obejrzeć mecz ekstraklasowych imienniczek z Krakowa i Płocka. Potyczka ta dobrze układała się najpierw krakowianom, bo po dwóch bramkach Sławomira Peszki "Biała Gwiazda" prowadziła 2-0, tyle tylko, że "Nafciarze" jeszcze przed przerwą zdobyli gola kontaktowego, a że od 52. minuty przyszło nam grać - po czerwonej kartce dla Łukasza Burligi w "dziesiątkę" - więc przyjezdni w pełni to wykorzystali. I mecz zakończył się naszą porażką 2-3.
W pierwszym meczu rundy finałowej Ekstraklasy, w którym przyszło nam rywalizować z Wisłą Płock, zespół "Białej Gwiazdy" radzić musiał sobie bez aż ośmiu kontuzjowanych zawodników. Do awizowanej wcześniej aż siódemki nieobecnych - Jakuba Błaszczykowskiego, Marcina Wasilewskiego, Macieja Sadloka, Lukasa Klemenza, Kamila Wojtkowskiego, Michała Buchalika i Jakuba Bartosza - dołączył bowiem jeszcze Vukan Savićević. Nic więc dziwnego, że trener Maciej Stolarczyk musiał skorzystać z naszych juniorów - debiut w pierwszym zespole zanotował więc niespełna 18-letni Dawid Szot, a po raz pierwszy w wyjściowej jedenastce grał 19-letni Marcin Grabowski. Stąd też na nietypowej dla siebie pozycji, prawego pomocnika, występował Rafał Pietrzak.
I w sumie nie może dziwić to, że od pierwszych minut tego spotkania przeważali "Nafciarze", tyle tylko, że poza kolejnymi stałymi fragmentami gry w początkowej fazie zawodów nie zagrażali szczególnie podopiecznym trenera Stolarczyka. Stąd też pierwszą groźną akcję przeprowadzili w 10. minucie krakowianie, ale po podaniu Mateja Palčiča - Krzysztof Drzazga uderzył nieznacznie, ale jednak niecelnie.
Na kolejną akcję "Białej Gwiazdy" przyszło nam poczekać do minuty 18., ale choć we własnym polu karnym piłkę ręką zatrzymał Alan Uryga, to sędzia Piotr Lasyk nie zdecydował się wskazać na "jedenastkę".
Mógł za to wskazać na środek boiska, bo w końcu w 27. minucie dogranie w nasze pole karne mogło przynieść przyjezdnym poważną korzyść, ale Karol Angielski uderzył tylko w boczną siatkę.
I choć przewaga należała do gości, to w 31. minucie nadziali się oni na więcej niż wzorowy kontratak. Świetnie rozegrana akcja pomiędzy Sławomirem Peszką, Rafałem Boguskim oraz Krzysztofem Drzazgą, kończy się takim podaniem Boguskiego do Peszki, że temu pozostało już tylko posłać piłkę pomiędzy nogami wychodzącego z bramki Thomasa Dähne i prowadziliśmy 1-0.
Nie minęło pięć minut i było... 2-0. Kolejna akcja wiślaków, po przejęciu Vullneta Bashy, kończy się podaniem Drzazgi do Peszki, a ten uderzył na tyle precyzyjnie przy słupku, że Dähne musiał wyciągać futbolówkę z siatki po raz drugi!
Niestety dwubramkowej przewagi "Białej Gwieździe" nie udało się utrzymać do przerwy. W 43. minucie, po stracie Drzazgi, z szybką akcją udało się wyjść przyjezdnym, całość ładnym uderzeniem wykończył Mateusz Szwoch, więc na przerwę obydwie ekipy zeszły z wynikiem 2-1.
Tak jak można się było spodziewać, "Nafciarze" ruszyli od początku drugiej połowy do ataków, ale dobrze w naszej bramce spisał się Mateusz Lis, który w 50. minucie obronił uderzenie Ricardinho.
Od 52. minuty nasza sytuacja mocno się jednak zagmatwała. Wybijający piłkę Łukasz Burliga zaliczył dodatkowo stempel na nodze wprowadzonego na drugą połowę Grzegorza Kuświka i wyleciał z boiska z czerwoną kartką!
Nic więc dziwnego, że na środek defensywy przesunięty został Basha, a przyjezdni ruszyli do kolejnych ataków. W 56. minucie swoją szansę miał Szwoch, ale trafił w boczną siatkę.
Nie pomylił się za to w 63. minucie Oskar Zawada, który nie zmarnował okazji w sytuacji sam na sam z Lisem. I było 2-2... A szybko okazało się, że rezerwowy zawodnik gości nie zamierzał na tym poprzestać. W 70. minucie zamienił bowiem dośrodkowanie od Ricardinho na kolejną bramkę, więc nasze prowadzenie 2-0, zamieniło się na wynik 2-3.
Po wyjściu na prowadzenie goście chyba niespodziewanie cofnęli się i do głosu przynajmniej zaczęli próbować dochodzić piłkarze trenera Stolarczyka, ale w 81. minucie do dobrego podania od Palčiča nie doszedł Paweł Brożek.
Od 86. minuty do podobnych miał szansę dobiegać 16-latek, Aleksander Buksa, który zaliczał swój debiut w naszym pierwszym zespole, ale ani on, ani jego starsi koledzy, nie byli już w stanie odmienić losów tej potyczki, która kończy się ostatecznie naszą porażką 2-3.
I chyba jako jedyne podsumowanie należy napisać, że ze skutecznym Peszko oraz juniorami - jeszcze jakoś sobie radziliśmy, ale grając w "dziesiątkę" było już tego zbyt wiele...
2 Wisła Kraków
3 Wisła Płock
1-0 Sławomir Peszko (31.)
2-0 Sławomir Peszko (36.)
2-1 Mateusz Szwoch (43.)
2-2 Oskar Zawada (63.)
2-3 Oskar Zawada (70.)
Wisła Kraków:
Mateusz LisMatej Palčič
Dawid Szot

Marcin Grabowski

Rafał Pietrzak
Rafał Boguski
Vullnet Basha
Krzysztof Drzazga
(62. Patryk Plewka)

(86. Aleksander Buksa)
Marko Kolar
Wisła Płock:
Thomas DähneJake McGing
Igor Łasicki
Alan Uryga
Ángel García



Dominik Furman

(81. Jakub Łukowski)
Ricardinho

(46. Grzegorz Kuświk)
Stadion Miejski im. Henryka Reymana, Kraków.
Sędzia: Piotr Lasyk (Bytom).
Widzów: 8 229.
Pogoda: 14°.
Redakcja
Foto: Krzysztof Porębski
Tagi:
Zobacz także:
- « Oceń grę wiślaków (i nie tylko) w meczu z Wisłą Płock
- « Debiuty Dawida Szota i Aleksandra Buksy w Wiśle
- Pięćdziesiąt meczów Rafała Pietrzaka w Wiśle Kraków »
- Leszek Ojrzyński: - Przed nami jeszcze sześć ciężkich bitew »