Poniedziałek, 9 grudnia 2019 r.

Wygrywają, nie widząc przeszkód

Jest przedostatnia minuta pierwszej połowy meczu Wisła Kraków BF - BSC Praga. Wiślacy niespodziewanie przegrywają 0:1. Gdyby tak jeszcze przed przerwą udało się wyrównać...

Bramkarz Wisły Krzysztof Bednarkiewicz wyrzuca piłkę na środek boiska do Martina Junga. Ten perfekcyjnie ją przyjmuje. Atakowany przez rywala przerzuca sobie futbolówkę z lewej nogi na prawą, z prawej na lewą i znów na prawą. Podaje na prawe skrzydło do Marcina Ryszki. Idealnie, co do milimetra. Ryszka mija pięknym zwodem jednego z rywali. Podciąga dwa metry przodu. Przed nim jest jeszcze jeden obrońca, nie licząc oczywiście bramkarza. Co zrobi "Rycha"? Będzie strzelać? Nie, to niemożliwe. Przecież cały czas jest trochę z boku boiska, a do bramki ma jeszcze daleko, jakieś jedenaście metrów. Tymczasem…

- Ryszka, ależ gol! Kapitalny strzał kapitana Białej Gwiazdy - krzyczy po chwili komentator telewizyjny. I nie ma się co dziwić jego zachwytowi. Marcin Ryszka uderzył bowiem fantastycznie. Mocno, bardzo mocno, ba, wręcz atomowo. A do tego tak precyzyjnie, że już lepiej się nie da - w samo "okienko". Nie do obrony. I być może nie byłoby w tym nic spektakularnego, gdyby nie fakt, że Marcin w momencie oddawania strzału nie widział bramki. Nie widział rywali. Nie widział piłki. Bo on po prostu nie widzi nic. Od piątego roku życia jest niewidomy.

Niewidomi piłkarze Wisły Kraków. To z nimi i pięcioma innymi drużynami z Polski, Czech, Węgier i Austrii, które uczestniczą w Lidze Centralnej Europy w Blind Footballu, spędziłem dwa dni w Centrum Sportu Niepełnosprawnych w Krakowie. Dwa dni, w ciągu których nabrałem sporego dystansu do sportu, do świata, do siebie. No bo przecież gdy widzi się - nomen omen - niewidomych grających w piłkę nożną, gdy widzi się, jak wielką radość sprawia im bieganie za futbolówką, gdy widzi się ich ambicję, poświęcenie, ich wolę walki, to nie można obok tego przejść obojętnie. Tym bardziej że to, co prezentują na boisku jest po prostu widowiskowe. Nie wierzycie?

Jest czwarta minuta drugiej połowy meczu Wisła - BSC. Wiślacy wygrywają już w tym momencie 2:1, bo Ryszka tuż po przerwie bezpośrednio z rzutu wolnego ulokował piłkę w siatce prażan. Ale przecież jednobramkowe prowadzenie nie daje gwarancji sukcesu. Wszak do końca jeszcze dużo, dużo czasu. No to do dzieła.

Na połowie Białej Gwiazdy piłkę przejmuje Martin Jung (pseudonim "Bungu"). Zostawia w tyle jednego z rywali. Mija następnego. Po chwili także trzeci przeciwnik nie daje mu rady. Przed nim jest już tylko bramkarz. "Bungu" strzela. I co? I gol! Gol! Gol! Piłka między nogami czeskiego bramkarza wpada do bramki. Wisła prowadzi 3:1.

Myliłby się ten, kto myślałby, że na tym skończyły się emocje w meczu Wisły z Pragą. Nic z tych rzeczy. Czesi w ostatniej minucie strzelają kontaktowego gola i końcówka jest naprawdę dramatyczna. Wiślacy bronią się jednak umiejętnie i wygrywają 3:2. A co bardziej sarkastyczni kibice Białej Gwiazdy zastanawiają się, kiedy ostatnio tyle bramek strzelili piłkarze "trawiaści"?

Pojedynek pomiędzy Wisłą a BSC Praga był najciekawszym meczem 1. kolejki wspomnianej wcześniej Ligi Centralnej Europy. Wiślacy doskonale "wywiązali się" z roli gospodarza - wygrali trzy z pięciu rozegranych meczów i są liderami tabeli. Na wiosnę czeka ich pięć turniejów wyjazdowych, bo zasady Ligi są takie, że każda z sześciu uczestniczących w niej drużyn ma obowiązek zorganizować jeden turniej u siebie. Wyniki wszystkich zawodów są sumowane i w ten sposób jest wyłaniany mistrz.

- Dwa poprzednie sezony zakończyliśmy na drugim miejscu. A ponieważ wychodzimy z założenia, że poprzeczkę trzeba sobie podnosić, w obecnych rozgrywkach mierzymy w tytuł mistrzowski - mówi Mateusz Krzyszkowski alias "Mojżesz", obrońca drużyny Wisły. A skoro takie stwierdzenie pada z ust człowieka, który - jak mówi sam o sobie - nie jest zbytnim optymistą życiowym, to… To z niecierpliwością będę oczekiwał wiosny. I nie tylko dlatego, że wygrane Białej Gwiazdy cieszą mnie niezmiernie. Moja tęsknota za najpiękniejszą porą roku wynika przede wszystkim z faktu, że wtedy znów będę mógł zobaczyć w akcji tych wiślackich bohaterów. Najlepszych Przyjaciół. Bo przecież Wisła Kraków BF można odczytać na dwa różne sposoby. Można rozszyfrować w sposób oczywisty, jako Wisła Kraków Blind Football. Ale można też jako Wisła Kraków Best Friends.


 zadar

Tagi:


Zobacz także:



Najczęściej czytane w ostatnim tygodniu:


Dodaj komentarz:


Nick:

Temat:

Tekst:

UWAGA: Dodając komentarz akceptujesz naszą politykę prywatności » oraz regulamin komentarzy »


3    Komentarze:

~~~wiślak90b r
Tytani
Brawo chłopaki prawdziwi mistrzowie,trawiasci powinni od nich brać przykład :-) :-)

47            -5
~~~Maru
SZACUN
Szacun dla tych zawodników, moja wyobraźnia tego nie ogarnia, brawo WY!

38            -6
pawelkaper1
Szacunek
Szacunek dla chłopaków. To są prawdziwi wojownicy.

20            -5