Wisła Kraków przedstawiła nowego trenera - Jerzego Brzęczka
Na specjalnie zwołanej konferencji prasowej krakowska Wisła zaprezentowała nowego trenera piłkarskiego zespołu "Białej Gwiazdy", którym jak wiemy został Jerzy Brzęczek. Zapraszamy do zapoznania się z zapisem tego spotkania.
- Szanowni Państwo serdecznie witam na konferencji prasowej, na której chcielibyśmy przedstawić nowego szkoleniowca "Białej Gwiazdy", którym został obecny tutaj trener Jerzy Brzęczek - rozpoczął swoją wypowiedź prezes klubu - Dawid Błaszczykowski. - Bardzo cieszymy z tego, że przyjął on naszą ofertę. Wiemy doskonale, że trener Brzęczek posiada niesamowity warsztat oraz doświadczenie. Zna doskonale polską Ekstraklasę, a myślę, że sytuacja, w której się dziś znaleźliśmy, czyli miejsce w tabeli oraz dorobek punktowy, nie napawa optymizmem i jasno musimy sobie dziś powiedzieć, że przed nami i przed trenerem został postawiony cel utrzymania Wisły Kraków w Ekstraklasie. Jest to powiązane z długością kontraktu trenera. Na dziś podpisujemy kontrakt do końca tego sezonu z opcją przedłużenia, w przypadku utrzymania w Ekstraklasie. Bardzo cieszymy się mając tak dużego kalibru trenera, wiemy o tym dobrze, że wspólnie jesteśmy w stanie osiągnąć cel, który sobie założyliśmy. Ze swojej strony cieszę się na współpracę, bo uważam, że był to bardzo dobry wybór, dlatego życzę trenerowi powodzenia - dodał Błaszczykowski.
Po tych słowach z obecnymi na konferencji prasowej dziennikarzami, a także śledzącymi całość w przekazie na żywo w Internecie, przywitał się sam Jerzy Brzęczek.
- Dla mnie jest to wielkie wyróżnienie, ale również świadomość odpowiedzialności, jaka na mnie spoczywa, jak również na cały mój sztab. Wszyscy wiemy w jakiej sytuacji na dziś znajduje się Wisła Kraków. Wiemy również jak wygląda tabela, jak toczą się wyniki w tych ostatnich kolejkach, jak wiele jest niespodzianek. Jest to na pewno trudny moment, ale jestem przekonany, że wykonamy dobrą pracę i ten podstawowy cel, jaki na dziś jest przede mną i przed sztabem, czyli pozostanie Wisły Kraków w Ekstraklasie - osiągniemy. W kwestii formalnej chcę powiedzieć o sztabie szkoleniowym, który będzie ze mną współpracował. Na dziś trenerami asystentami będą Tomasz Mazurkiewicz oraz również bardzo ważna osoba, a więc Radosław Sobolewski, któremu jestem wdzięczny i dziękuję mu bardzo za przyjęcie tej propozycji współpracy. Radek jako osoba związana z Wisłą jako piłkarz przebywał w tej szatni wiele lat i święcił sukcesy, a zaczął już pracę trenerską i zna kilku zawodników, z którymi współpracował jako trener, będąc w Wiśle Kraków. Podjął też już samodzielną pracę w Wiśle Płock i ma doświadczenie, więc jego ambicje są bardzo duże. Myślę, że decyzja o współpracy świadczy o tym, jak leży mu na sercu Wisła Kraków i myślę, że obydwie strony - a przede wszystkim drużyna oraz klub - będą miały z tego tytułu duże korzyści. Jeśli chodzi o trenera przygotowania, to jest to osoba Leszka Dyji, który był już tutaj wcześniej i współpracował już ze mną w reprezentacji. Większość z osób w sztabie jest ze mną od dłuższego czasu. Szefem analityków będzie Michał Siwierski, a Damian Salwin będzie pracował jako psycholog oraz oczywiście w sztabie trenerskim pozostają legenda pan Kazimierz Kmiecik oraz Maciej Kowal, jako trener bramkarzy. A także Dominik Dyduła, który jest analitykiem. Nie ma żadnych zmian w sztabie medycznym, a także wśród tych pozostałych osoby - z kierownikiem Krzoską na czele, które są przy drużynie, były i pozostają. Tutaj nie dokonujemy żadnych zmian, bo jest to grupa ludzi, która zdaje sobie sprawę z tego, w jakiej jesteśmy sytuacji, a są niesamowicie zmotywowani i mają świadomość, że jesteśmy w wielkim klubie. Miał on 3-4 lata temu kłopoty finansowe, ale na dziś kwestie organizacyjne są na coraz wyższym poziomie, a wszyscy tęsknią za dobrą grą oraz za wynikami. Jesteśmy w takiej sytuacji, w jakiej jesteśmy. Musimy mieć świadomość, że to nie będzie dla nas łatwy okres. I rozumiem rozczarowanie kibiców, bo każdy z nas ma to, że gdy jego ukochana drużyna nie spełnia oczekiwań to jest pewna złość, ale na pewno ja ze swojej strony gwarantuję, że przepracujemy ten okres w taki sposób, aby ta drużyna grała na swoim poziomie i żebyśmy mogli wykorzystać ten potencjał, który w moim odczuciu jest zdecydowanie większy, niż na 21 punktów oraz na to miejsce w tabeli, które Wisła zajmuje. Czeka nas na pewno dużo pracy, ale wchodzimy z pełnym entuzjazmem oraz energią, którą będziemy chcieli również przekazać zespołowi, bo każdy zdaje sobie sprawę, że kiedy przegrywa się mecze, to zawsze jest to negatywne i nie ma tej pozytywnej atmosfery, energii i to będzie rzeczą podstawową, aby tę pozytywną energię na wstępie tej drużynie przekazać. Tak aby pewność siebie poszła do góry, bo ma to wpływ na to jak poszczególni zawodnicy prezentują się na boisku - powiedział trener Brzęczek.
Oczywiście na wstępie nie mogło zabraknąć pytań do wiślackich sterników o Adriána Guľę i rozstanie się z nim już po dwóch meczach rundy wiosennej, choć w planie miał to być projekt zakrojony na dłuższą współpracę.
- Zacznę od tego, że chcę serdecznie podziękować trenerowi Guľi za pracę, którą wykonał w klubie - powiedział prezes Błaszczykowski. - Mieliśmy założony projekt i plan do wykonania. Niestety on nie wypalił. I tutaj nie chodzi o to, czy my uważamy czy trener jest dobrym, czy złym trenerem. Nie - on jest bardzo dobrym trenerem. Uważam, że to co sobie założyliśmy - niestety się nie wykonało, dlatego postanowiliśmy o zmianie i o nowym impulsie dla drużyny - dodał Błaszczykowski.
Przed drużyną oraz trenerem Brzęczkiem zdecydowanie niewiele czasu na to, aby poprawić grę zespołu, bo już dokładnie za tydzień czeka nas arcyważny mecz z Górnikiem Łęczna. Szkoleniowiec został więc zapytany o to, co można zmienić w kilka dni, poza mentalnościa zespołu, tym bardziej, że niezbędna jest przede wszystkim zmiana w organizacji gry oraz w taktyce.
- Zdajemy sobie sprawę, że z jednej strony jest to krótki czas, a z drugiej strony terminarz tak się ułożył, że został nam tydzień - powiedział Brzęczek. - Oczywiście musimy zmienić trochę plan treningowy, jaki był przygotowany przez trenera Guľę. Zawodnicy dziś i jutro mieli w planie wolne. Dziś tak zostaje, ale jutro będziemy mieli już dzień testów. Mamy kilka dni do meczu, więc jutro zrobimy testy szybkościowe oraz krótkie wydolnościowe, które stosujemy od lat. Leszek Dyja kilku zawodników już prowadził, więc będziemy mieli jakieś parametry do porównania. Tak żebyśmy przystępując w środę do podwójnych jednostek treningowych mieli mniej więcej obraz na podstawie tych kilku badań, które wykonamy we wtorek. Chcemy wiedzieć w jakim kierunku powinniśmy iść. Oczywiście jedną kwestią jest to, gdy się ogląda i analizuje piłkarzy i drużynę przez obraz telewizyjny, czy też z trybun, bo nie zawsze jest to zgodne z tym, jak wiele z tych badań wychodzi. Mając więc taką możliwość - możemy sobie pozwolić na testy, bo do meczu mamy kilka dni, żebyśmy w tym momencie popełnili jak najmniej błędów i wykorzystali ten czas optymalnie. Oczywiście na szybko dokonaliśmy już pewnych wewnętrznych analiz drużyny i na pewno ma ona większe umiejętności indywidualne, niż to pokazuje. Choć oczywiście najważniejszą kwestią jest zawsze wyciągnąć to z zawodników, w przełożeniu na całą drużynę. Wtedy łatwiej jest o dobry wynik i o sukces. A jeśli ci zawodnicy indywidualnie nie pokazują swoich umiejętności, to trudno o to, żeby drużyna dobrze funkcjonowała. To będzie nasz podstawowy aspekt związany z tym, żeby tym zawodnikom pomóc wyjść na ich poziom oraz dać im tę pewność siebie, żeby na boisku nie bali się w odpowiednich sektorach podejmować ryzyka. I to w tych pierwszych dniach będzie podstawową rzeczą. Oczywiście rozmowy, odprawy taktyczne, więc na pewno czeka nas dużo pracy, ale również nie możemy zapominać o jednej kwestii - bo nie możemy z tym wszystkim przesadzić, bo co za dużo to często źle się kończy. Musimy mieć to wyczucie dozowania informacji i tego co chcemy trenować, tego co chcemy grać i oczywiście będziemy robić wszystko, by w następnym tygodniu - w poniedziałek - drużyna zaprezentowała się ze swojej jak najlepszej strony i walczyła o zwycięstwo - stwierdził Brzęczek.
Kolejne z pytań dotyczyło procesu decyzyjnego, bo tuż przed sobotnim spotkaniem ze Stalą Mielec nic nie zapowiadało na tak drastyczne kroki.
- Mecz ze Stalą był ważnym czynnikiem - powiedział dyrektor sportowy - Tomasz Pasieczny. - Po meczu z Rakowem możecie zapytać każdego z nas, nie przyszło nam do głowy zwalniać trenera. Każdy z nas uznał, że na tym etapie budowy, na którym jest Raków oraz jak ten zespół gra w piłkę, a także gdzie są oraz że był to mecz wyjazdowy, pierwszy po obozie, to uznaliśmy, że choć był on bardzo zły w naszym wykonaniu, to coś takiego może się zdarzyć. Ale też uznaliśmy, że to się zmieni, że to zacznie działać. W sytuacji jednak w której używaliśmy tych samych środków do osiągnięcia sukcesu - przy czym wiedzieliśmy, że one takie będą, bo po to też trenera zatrudniliśmy, bo wiedzieliśmy jakim jest trenerem - jednak w sytuacji gdy grając ze Stalą Mielec - zespołem w naszej ocenie słabszym piłkarsko, co jest oczywiście naszą oceną - to jednak uważamy, że powinniśmy z takim zespołem wygrać. A w przypadku gdy ten mecz tak wyglądał - bo czymś innym jest sama porażka ze Stalą, a czymś innym jest porażka w takim stylu oraz liczba stworzonych sytuacji, więc nie oszukujmy się - to było dla nas kluczowe. Licząc cały czas na to, że ten styl gry stanie się bardziej efektywny, a tak się w meczu ze Stalą nie stało i patrząc jakie mecze są przed nami - uznaliśmy, że zwyczajnie nie możemy ryzykować. Oczywiście przed tym sezonem coś sobie założyliśmy i wszyscy wiecie jakie są oczekiwanie - jak chcieliśmy grać i co chcieliśmy grać, natomiast niestety doszliśmy do momentu, gdy nasze oczekiwania trzeba było urealnić. W tej chwili gramy o utrzymanie i uznaliśmy, że w ten sposób będzie nam ciężko się utrzymać. I nie chcemy podejmować tego ryzyka i stąd ta decyzja - dodał Pasieczny.
Dziennikarze zapytali także o wspomnianą klauzulę przedłużenia umowy trenera Brzęczka po zakończeniu sezonu.
- Znamy nasz cel i on jest najważniejszy. Wszystko zależy więc od utrzymania. Jeśli się utrzymamy, to kontrakt trenera Brzęczka z automatu zostanie przedłużony na kolejny sezon, czyli na rok - stwierdził Błaszczykowski.
Brzęczek został też zapytany o to - jak długo zastanawiał się nad ofertą Wisły.
- Po meczu z Rakowem nikt nie spodziewał się, że po spotkaniu ze Stalą taka decyzja zostanie podjęta. W sobotę wieczorem zaczęliśmy rozmawiać na temat mojego zatrudnienia. Ja osobiście, jak i ludzie związani z piłką, doskonale wiem jak to w tym biznesie funkcjonuje. Otrzymujemy pracę, ale potem kluby nas zwalniają. Taka to jest odpowiedzialna praca. Zdaję sobie sprawę z tej odpowiedzialności i z trudnej sytuacji. W tej pracy zawsze jest pewne ryzyko, ale z drugiej strony Wisła Kraków jest wielkim klubem. Oczywiście nasze kwestie powiązania rodzinnego i emocjonalnego są bardzo ważne i wiem w jaki sposób kibice odbierają tę sytuację. Siłą rzeczy przez ostatnie kilka lat te spotkania Wisły - jeśli była taka możliwość - na bieżąco oglądam. Ostatnie spotkania także oglądaliśmy. Również mój sztab przez ostatnie dwa dni przygotował wstępne analizy taktyczne, więc na pewno nie jest to łatwa sytuacja. Wszyscy jesteśmy tego świadomi, patrząc również na wyniki, które w tych pierwszych dwóch kolejkach miały swój zaskakujący przebieg. Bardzo wierzę w tych zawodników, a wcześniej już się w podobnych sytuacjach znajdowałem, choćby gdy przychodziłem do Lechii Gdańsk, w której obecny wiceprezes wtedy pracował. Sytuacja też nie była łatwa, choć było to trochę wcześniej. Oczywiście tutaj ważna będzie kwestia rozsądku, ale też zachowania spokoju, bo to będzie decydujące. Wiele lat spędziłem jako piłkarz i wiem, że w takich momentach nie można zarzucić zawodnikom, że oni nie chcą. Teraz my musimy znaleźć jak najszybciej ten złoty środek i klucz do tego, żeby swoje umiejętności potrafili zaprezentować na boisku, a nie tylko na treningu. Z informacji jakie otrzymuję, to na treningach ta drużyna prezentuje się zupełnie inaczej, bo bardzo dobrze, a nie zawsze przekłada się to w meczach, co jest zastanawiające i na pewno jest jeden bardzo ważny punkt - żebyśmy jak najszybciej ze sztabem mogli rozwiązać ten problem - co jest przyczyną takich dwóch różnych dyspozycji tych piłkarzy porównując trening z meczem - mówił Brzęczek.
Kolejnym z pytań było to o spodziewany styl najbliższych meczów Wisły.
- Trzeba sobie bardzo uczciwie powiedzieć, że zmieniły się nasze priorytety - odparł Pasieczny. - Usiedliśmy, popatrzyliśmy w tabelę i zobaczyliśmy gdzie jesteśmy i co nam grozi. Oczywiście, że jeśli będziemy w stanie wygrywać grając pięknie, to będzie to wspaniałe, bo każdy po to przychodzi na stadion, natomiast priorytetem są punkty, a jeśli za tym pójdzie fajna gra to będzie idealnie. Natomiast musimy się zderzyć z rzeczywistością, która polega na tym, że trzeba zdobywać punkty, których musimy mieć więcej niż nasi rywale w walce o utrzymanie. Taka jest prawda - dodał.
Brzęczka zapytano również o aktualną kadrę zespołu, która kompletowana było pod styl poprzedniego szkoleniowca i być może inny system gry.
- Jestem przekonany, że w Wiśle są zawodnicy, którzy będą potrafili wpasować się w ten system gry, który ja również preferuję. Patrząc na to ustawienie, bo trener Guľa też bardzo często grał systemem 4-2-3-1, czy 4-3-3. To są systemy, które ja preferuję i wyczuwam taką sugestię jakoby moje drużyny nie miały stylu, czego nie mogę do końca zrozumieć. To jest zawsze pytanie - kto i co rozumie przez styl. A to jest pewna powtarzalność. Jeśli sytuacje na boisku się powtarzają, to ktoś ma styl. Można wygrywać mecze poprzez to, że ktoś tak samo dośrodkowuje i strzela bramkę, więc to zawsze jest kwestia tego, jak będziemy na to patrzeć w dyskusji merytorycznej popartej obrazem. Jedna kwestia to są emocje i kierunek, który ktoś obiera, a potem jest rzeczywistość i realność. Moje drużyny zawsze grały ofensywnie, choć zawsze musimy patrzeć na to, że gdy wychodzi się na mecz reprezentacji, bo tutaj są pewnie takie sugestie, ale gdy grasz z najlepszymi drużynami świata, to na pewno będzie to wyglądać inaczej - z założenia. W reprezentacji wygrałem 50% spotkań. Gdybyśmy grali źle w piłkę, to byśmy tych spotkań nie wygrali. To w nawiązaniu do pewnych sugestii. Dla mnie bardzo ważną rzeczą jest styl i to jak drużyna się prezentuje. To są pewne zachowania taktyczne, schematów które obowiązują, ale też inwencji i możliwości oraz umiejętności piłkarza. Bo to jest decydujące. Trener przygotowuje pewne rzeczy, a później jest klasa zawodnika oraz jego inteligencja piłkarska, bo to one sprawiają, że on może coś zrobić na plus. Patrząc pod kątem piłkarzy, którzy są w Wiśle oraz na ich umiejętności - to na pewno będziemy starali się wykorzystać je w 100 procentach i oni na pewno nie pokazali takich, jakie mają. Chcemy jak najszybciej to wyciągnąć, dotrzeć do nich, dać też trochę pewnych schematów, ale też pewnej swobody i pewności siebie, bo to będzie decydujące - mówił Brzęczek.
Oczywiście nie mogło zabraknąć pytania o wciąż trwające okienko transferowe i jeszcze ewentualne wzmocnienia zespołu.
- Odbyliśmy wstępną rozmowę, ale nie ukrywajmy - trener jeszcze nie widział piłkarzy w treningu, tylko w meczach - powiedział Pasieczny. - Tak jak rozmawiamy - my uważamy, że oni mają dużo większy potencjał, niż pokazują. Dlatego daliśmy sobie chwilę czasu na rozmowę. Mamy jeszcze dwa tygodnie "okienka", więc możemy reagować. Ustaliliśmy, że chwilę poczekamy i tę rozmowę odbędziemy za 2-3 dni. Mamy oczywiście jakieś ruchy już przygotowane, ale sytuacja się tak potoczyła, że być może trzeba będzie chwilę poczekać. Jesteśmy przygotowani na parę opcji, ale nie oszukujmy się - czekamy na zapotrzebowanie trenera i taką rozmowę odbędziemy - dodał dyrektor sportowy, a temat pociągnął jeszcze trener.
- Tak, rozmowę już przeprowadziliśmy, a ja nie należę do tych osób i trenerów, którzy na początku chcą wymieniać połowę składu - zadeklarował szkoleniowiec. - Po pierwsze na pewno w tych ostatnich okienkach transferowych dużo w Wiśle było już tych roszad, a ja chcę przyjrzeć się tym zawodnikom na żywo w treningu. Chcę ich zobaczyć, porozmawiać, a z mojego doświadczenia już wiele razy przeżywałem takie sytuacje, że jeden, czy drugi i trzeci zawodnik był skreślany, a okazywało się, że przy odpowiedniej pracy, mobilizacji i dotarciu do takiej jednostki - pokazywał duże umiejętności. I był bardzo potrzebny drużynie oraz klubowi. Nie chcę robić takiej sytuacji, że już przed pierwszym treningiem będę sugerował kto jest potrzebny, a kto nie. Jesteśmy w takiej sytuacji, w której potrzebujemy trochę spokoju, ale oczywiście transfery to jest taki biznes, że są bardzo ważną kwestią i punktem w rozwoju drużyny. Najważniejszą jest to, że Wisła jest przygotowana na to, żeby takich transferów przed zakończeniem okienka jeszcze dokonać. To jest ważne, ale będziemy to robić na zasadzie rozsądku i analizy, a także tego co będzie nam potrzebne w kontekście jakości i przydatności oraz zawodnika, który tę jakość podniesie - dodał Brzęczek.
Dziennikarzy interesowało jeszcze jak Wisła rozstała się ostatecznie z trenerem Guľą i czy będzie zmuszona opłacać jego kontrakt jeszcze przez ponad rok.
- Spotkaliśmy się z trenerem, odbyliśmy spokojną, merytoryczną rozmowę, która trwała ponad dwie godziny. Ale co do detali techniczno-organizacyjnych to muszą państwo pozwolić, aby one pozostały pomiędzy nami i trenerem Guľą - powiedział wiceprezes Maciej Bałaziński.
Co zrozumiałe nie mogło też zabraknąć pytania o chyba jednak dla wielu zaskakującą informację o tym, że do sztabu w roli asystenta dołączy Radosław Sobolewski.
- Bardzo się cieszę, że na to zaproszenie Radek odpowiedział pozytywnie - powiedział Brzęczek. - Po tym jak zaczęliśmy w sobotę rozmawiać na temat mojej ewentualnej pracy, jak również sztabu, zacząłem się zastanawiać nad tym, że będę potrzebował kogoś kto jest związany emocjonalnie z Wisłą Kraków, kto ma osobowość i charyzmę. Radek jest osobą idealnie pasującą w tę koncepcję i dlatego przekazałem zarządowi, dyrektorowi taką sugestię. Również podjęcia próby zatrudnienia Radka. Oczywiście był ten lekki pierwszy punkt zastanowienia się, czy Radek to przyjmie, dlatego jeszcze raz mu dziękuję, bo myślę, że to będzie z korzyścią dla nas, dla klubu, ale i dla Radka i jego rozwoju. Chociaż historia trenerów pisze różne scenariusze. Na pewno jest to osoba - co dla mnie jest bardzo ważne - która z kilkoma zawodnikami już w tej szatni była, pracował z nimi i na pewno będzie miał wiele zadań. W tym pracy indywidualnej, rozmów indywidualnych, bo to na pewno będziemy chcieli maksymalnie wykorzystać. Osobiście bardzo się cieszę, że zostało to przez niego zaakceptowane. W pierwszej linii przez zarząd, przez dyrektora oraz ze zgody samego Radka, która jest też bardzo ważna, że w tym okresie wiosennym będzie razem z nami - przyznał Brzęczek.
Dziennikarze drążyli w dalszej części zapowiadany transfer do kluby defensywnego pomocnika.
- Temat cały czas jest, ale jest jeszcze przed nami rozmowa, po głębszym zapoznaniu się z kadrą i będzie ona decydująca dla dokonania się tego transferu. Warunki mamy ustalone, porozumienie jest zawarte, ale ze względu na zmianę trenera poprosiliśmy o chwilę cierpliwości i tak wygląda ta sytuacja - powiedział Pasieczny.
Już prawie na zakończenie konferencji poruszono temat, który wciąż krążył wokół Wisły i Brzęczka, a mianowicie jego przyjścia do klubu wcześniej.
- Trudno uciec od rozmów, z racji tego, że jesteśmy związani rodzinnie, więc na temat piłki rozmawiamy bardzo dużo, ale myślę, że jeśli chodzi o konkrety, to nastąpiło to w sobotę wieczór - powiedział prezes Błaszczykowski. - To był taki moment, że usiedliśmy i zaczęliśmy konkretnie rozmawiać o współpracy - dodał.
Oczywiście nie mogło też nie dojść do powiązania Brzęczka z Jakubem Błaszczykowskim. Trenera zapytano o to - kiedy zawodnik wrócić może na boisko po kontuzji oraz o to, czy uczestniczył w tych decydujących rozmowach.
- Trudno jest określić kiedy Kuba wróci na boisko. Wszyscy wiedzą jak jest on ważną postacią i to nie tylko ze względów sportowych, ale również ze względów osobowościowych - powiedział Brzęczek. - Trudno żebyśmy z Kubą nie rozmawiali o piłce. Wiele osób rozmawia i nie wiem dlaczego ciągle jak gdyby tylko ze względu na to, że jesteśmy rodziną - zarzuca się, że mamy nie rozmawiać? Jestem dumny, że mam takiego siostrzeńca. Jestem dumny, że jestem jego wujkiem i osobiście nie mamy sobie nic do zarzucenia. Zagrał ponad 100 spotkań w reprezentacji, ja ponad 40, a nie miały na to wpływu żadne koneksje rodzinne i na pewno bez względu na to kto jaki odda komentarz, to wiemy jak postępować. Wiemy że dla nas najważniejsze są kwestie wartości oraz umiejętności. To jest decydujące, bo jak widać w naszej rodzinie jest kilka osób płci męskiej, ale tylko my we dwóch graliśmy w piłkę i tylko my przetaczaliśmy się przez reprezentację. To oczywiście zawsze jest kąsek, choć nie wiem czemu zawsze to w stosunku do naszych dwóch osób jest z tego negatywny komentarz. On jest wybitnym reprezentantem, a ja jestem ostatnim kapitanem, który prowadził reprezentację do wielkiego sukcesu na Igrzyskach Olimpijskich, od których minęło 30 lat. I mam takie wrażenie, że ciągle musimy się z tego tłumaczyć, że coś dla polskiej piłki zrobiliśmy. Obojętnie jakie są sytuacje, to zawsze decyzje i rozmowy są profesjonalne i nigdy nie robiliśmy czegoś - bez względu na to, czy to było w reprezentacji, czy teraz w Wiśle Kraków, albo gdy będzie coś takiego w przyszłości, żeby najpierw decydowało to, że jesteśmy rodziną, zamiast umiejętności oraz wiedzy. A także dany moment, który jest odpowiedni do tego, aby współpracować - skwitował Brzęczek.
Ostatnie pytanie obrócono już jednak w żart, bo tak się składa, że aż dwóch przełożonych Brzęczka, to będą jednak jego siostrzeńcy.
- Potrafimy to rozróżnić, a wręcz przeciwnie - jesteśmy w stosunku do siebie jeszcze bardziej wymagający - zapewnił trener. - Zdajemy sobie sprawę i od tego nie uciekniemy, że ta presja i komentarze będą bardziej złośliwe, ale fakty i liczby mówią o tym, że nie potrzebowaliśmy żadnych koneksji, żeby coś osiągnąć. Tym bardziej zdajemy sobie sprawę z tego, że będziemy obserwowani przez dodatkowe szkoło powiększające, w stosunku do tego, co będziemy robić. To mnie niekiedy dziwi, bo na pewno wiele osób, które nie są powiązani rodzinnie - popełniają zdecydowanie więcej błędów i inaczej to wygląda. I nie są tak oceniani. A my nie mamy się czego wstydzić. Graliśmy w reprezentacji, obydwaj byliśmy jej kapitanami i selekcjonerami nie byli nasi wujkowie, rodzice, czy ktoś inny. To świadczy o pewnym braku szacunku ze strony mediów, które w taki sposób nas oceniają. Tylko jaki to ma wpływ? Bo myślę, że udowodniliśmy swoją postawą na boisku i poza nim, że reprezentacja była najważniejsza, a teraz najważniejsza jest Wisła Kraków. I na tym się koncentrujemy - zakończył Brzęczek.
Redakcja
Tagi:
Zobacz także:
- « Powołania dla młodych wiślaków
- « Nowy sztab szkoleniowy Wisły Kraków
- « Jerzy Brzęczek trenerem piłkarzy Wisły Kraków
- « Transmisja konferencji prasowej z prezentacji nowego trenera piłkarzy Wisły
- Oceny po meczu ze Stalą. Tylko bramkarz na plusie »
- Fotogaleria z prezentacji trenera Jerzego Brzęczka »
- Podsumowanie 21. kolejki PKO Ekstraklasy »
- Sprzedaż biletów na mecz z Górnikiem Łęczna »
Najczęściej czytane w ostatnim tygodniu:
- « Wisła lepsza od Zorii
- « Wisła wygrywa z kosowskim Dukagjini
- « Transmisja meczu: Wisła Kraków - Zoria Ługańsk
- « Transmisja meczu: Wisła Kraków - Dukagjini Klinë
- « Mariusz Jop po meczu z Zorią Ługańsk
- « Wiktor Staszak zawodnikiem Wisły Kraków