Alan Uryga: - Jeszcze bardzo ważne mecze przed nami

- Wydawało się, że świetny początek, otworzony wynik spotkania, który pobudził też kibiców. Wydawało się, że wszystko zmierza ku temu, żeby ten mecz jak najbardziej kontrolować. Zaraz później stracona bramka, w najgorszym momencie chyba z możliwych i w strasznie prosty sposób - powiedział po porażce z Wisłą Płock, kapitan krakowskiej Wisły Alan Uryga.
Naprawdę momentami dobra gra, mnóstwo sytuacji, a ta piłka jak zaczarowana nie chciała wpaść. Rywal z kolei zrobił w zasadzie trzy, cztery akcje i wygrywa.
Alan Uryga: - Myślę, że w pytaniu zawarta jest odpowiedź, czyli brak skuteczności. Często jest tak, że przeciwnik stwarza sobie w meczu jedną, dwie sytuacje i potrafi dwa gole strzelić, oddając jeden, dwa strzały w bramkę. Brak skuteczności przy tych sytuacjach, bo jeśli bylibyśmy skuteczniejsi, to myślę, że nie byłoby w ogóle tematu. Nawet jeśli przeciwnik trafiłby do siatki - to jedno, a drugie, że tak jak powiedziałem wcześniej - ta bramka na 1-1, przynajmniej z boiska, bo jeszcze nie widziałem tego w powtórkach - zdecydowanie, zdecydowanie za łatwo.
Ciężko jest się czasami wypowiadać na temat tego, jakie błędy popełniane są na bramce. Wiadomo, że to jest młody chłopak, ale mimo wszystko to jest kolejny mecz, w którym puszcza głupią bramkę i później widać po nim, że bardzo to na nim ciąży.
- Na gorąco wydaje mi się, że Patryk mógł trochę więcej zrobić przy tej bramce. Tak jak Pan powiedział, nie będę w tym miejscu nic więcej na ten temat mówił. To jest kwestia, nad którą my wszyscy musimy popracować. I my jako drużyna, jeśli chodzi o jego wsparcie, o odbudowanie tej pewności siebie. I pewnie Patryk też, jeśli chodzi o to wyczyszczenie głowy. Więc tyle na ten temat z tego miejsca. Od jutra już musimy zrobić wszystko, żeby i Patryka i każdego z nas podnieść, bo jeszcze bardzo ważne mecze przed nami. Nie ma co teraz rozpamiętywać. Nic tego - mam wrażenie - nie zmieni. Jedyne, co możemy zrobić, to po prostu wszystko, żeby się takie sytuacje nie powtórzyły.
Dzisiaj mija dokładnie rok od dużego sukcesu w Pucharze Polski, przychodzi 30 tysięcy kibiców na mecz pierwszej ligi z Wisłą Płock, a gdzieś te nogi są jakby splątane... Czy taka atmosfera potrafi właśnie spętać nogi? A nawiązując do tego Pucharu Polski, to te oczekiwania w Wiśle są zawsze duże. I zawsze będą.
- Przede wszystkim ciężko mi się wypowiadać za wszystkich z tego miejsca. Ja mogę tylko mówić o sobie i wydaje mi się, że mimo wszystko nie. Nawet już teraz, jeśli miałbym się wypowiedzieć w jakimś procencie za chłopaków, z tego co obserwuję, to nie sądzę. Wszystko wyglądało, jeśli chodzi o przygotowania, rozgrzewkę, o całą otoczkę i naszą motywację w szatni - tak jak przed każdym meczem. Nawet wydawało mi się, że energii jest jeszcze więcej z racji tego właśnie, jakie są okoliczności. Ale po prostu oceniamy to teraz wszystko z perspektywy wyniku. Jestem przekonany, że nie tracąc szybko, praktycznie od razu, bramki na 1-1, do przerwy schodzilibyśmy z co najmniej dwubramkowym prowadzeniem, bo wszystko na to wskazywało. Wystarczyło po prostu nie dać oddechu Płockowi. Nie dać poczuć, że mogą coś zrobić, bo do tamtej pory raczej wydawało mi się, że sami nie wierzą w to, że mogą coś zdziałać. Przytłoczyła ich, mam wrażenie, ta publiczność. Pierwsza bramka, otwieramy wynik, kibice żyją. Wszystko wyglądało na to, że po prostu będzie dobrze, więc z perspektywy wyniku oceniamy teraz, że mogła komuś spętać ta otoczka nogi, ta presja, a ja sądzę, że gdybyśmy nie stracili tej głupiej bramki na 1-1, to rozmawialibyśmy teraz o całkiem innych rzeczach. I w innych nastrojach.
Przed nami teraz kolejny ciężki mecz, bo wyjazd do GKS-u Tychy, z którym walczymy jeszcze o "szóstkę", bo nie jest ona jeszcze pewna. GKS Tychy jest na fali, a w tej lidze nie ma ma łatwych meczów.
- Absolutnie tak. Największy błąd, jaki moglibyśmy w tym momencie zrobić, to gdzieś tam uciekanie myślami i takie przyjęcie przekonania, czy pewności, że my już te baraże mamy i kwestia jest tylko, które miejsce w nich zajmiemy. Wiemy dobrze, jak jest ciasno. Wiemy dobrze, jak ten mecz dzisiejszy nam skomplikował sytuację. Absolutnie te trzy najbliższe mecze to są mecze mega istotne, mega ważne i na pewno będą mega ciężkie. Nie możemy w żadnym wypadku dopuścić do siebie myśli, że coś już się udało zrobić, coś osiągnęliśmy, albo coś nam się należy. Więc od jutra już od analizy, przez zajęcia, trening, absolutnie wszystkie myśli na piątkowym meczu z Tychami, bo to jest kolejny mały finał, który może nas ewentualnie przybliżyć do tego celu, o którym mówimy. Ale tak jak też mówię, nic nie możemy brać za pewnik, bo nic za darmo nie przyjdzie, więc trzeba skupić się absolutnie na każdym kolejnym meczu. To co powtarzamy od początku, bo tylko tak możemy sobie coś zapewnić.
AG, Redakcja
Tagi:
Zobacz także:
- « Bartosz Jaroch: - Nie tak wyobrażaliśmy sobie ten dzień
- « Statystyki meczu: Wisła Kraków - Wisła Płock
- « Mariusz Jop: - Dalej wszystko zależy od nas
- « Mariusz Misiura: - Cieszę się, że to wasze miny są smutne, a moja uśmiechnięta
- CLJ U-19: Wisła Kraków - Zagłębie Lubin 1-1 »
- Betclic 3. liga: Wisłoka Dębica - Wisła II Kraków 0-4 »
- Fotogaleria z meczu: Wisła Kraków - Wisła Płock »
- Oceny po meczu z Wisłą Płock »
Najczęściej czytane w ostatnim tygodniu:
- « Peter Moore dołącza do Wisły Kraków!
- « Darijo Grujčić piłkarzem Wisły Kraków
- « Ervin Omić na wiślackim radarze?
- « Darijo Grujčić na testach medycznych w Wiśle
- « Kappa nowym Sponsorem Technicznym Wisły Kraków!
- « Ardit Nikaj może zostać piłkarzem Wisły Kraków