Sobota, 17 maja 2025 r.

Łukasz Zwoliński: - Spadł mi kamień z serca

- No tak, na pewno spadł mi kamień z serca, nie będę oszukiwać. Bardzo się cieszę, bo czekałem na tego gola dosyć długo. Najbardziej mnie cieszy to, że tak drużyna zareagowała, kibice, sztab. Bramka wiele dla mnie znaczyła, ale widać, że też dla chłopaków, dla wszystkich tutaj na stadionie. I to jest piękne, bo po to się gra w piłkę, dziękuję po prostu za to wszystkim - powiedział po meczu ze Stalą Stalowa Wola Łukasz Zwoliński.

Tak, faktycznie trybuny tutaj skandowały twoje nazwisko już po zakończonym meczu. Natomiast słyszałem, że ktoś tutaj maczał palce przy tym golu. I ten ktoś jest obecny. I to nie pierwszy raz. (Chodziło o obecnego na stadionie Grzegorza Mielcarskiego).

Łukasz Zwoliński: - Śmiałem się, że chyba trzeba karnet na Wisłę.

Grzegorz Mielcarski: - Zastanawiam się, jak się przygotowujesz do takiego meczu, w którym napastnik ma świadomość, że tych goli nie ma, że tych miesięcy już jest kilka, a tego gola nie ma. Przyjąłeś taką taktykę treningów więcej indywidualnych strzeleckich, że szukasz takiego momentu, żeby te gole wróciły? Czy czekasz jednak ze spokojem na kolejne mecze, przygotowujesz się z zespołem i jakoś specjalnie nie wychodzisz przed szereg?

- Powiem szczerze, że też rozmawiałem o tym czy to z trenerem, czy z chłopakami w szatni. Jak zdobywałem bramki, robiłem to samo, nie strzelałem dalej to samo. Kwestia po prostu powtarzalności nie zmieniania na siłę.

Czego ci brakowało, że te gole nie padały?

- Czasami wydaje mi się, że nawet trochę szczęścia, bo parę bramek było po prostu cofanych przez VAR. Parę razy byłem głupio na spalonym. Czasami u napastnika jest tak, że stoi w odpowiednim miejscu i spadnie. Z Termaliką już byłem pewny, że będzie bramka, a obrońca wybił z linii. Czasami tak jest, ale kluczem wydaje mi się po prostu ta powtarzalność. Jak nie strzelałem bramek, nie wydziwiałem czegoś nowego. Po prostu dalej robiłem swoją pracę.

Tak z ręką na serduchu - wolisz być taką faktyczną "dziewiątką", czy tak jak jesteście z Rodado we dwóch i dzielicie tę przestrzeń "dziewiątki"? Robi Ci to jakąś różnicę? Czy wolałbyś być skupiony na tym, że zespół jest ustawiony wokół Ciebie? Wiem, że Rodado czasami grał na "dziesiątce", trochę głębiej. Wolisz jednak mieć tego partnera bliżej siebie, bez względu na to, czy to jest za Tobą, czy na skrzydle, czy jednak wolisz być taką "dziewiątką", o której wiesz, że zespół na nią gra?

- Praktycznie całą swoją karierę grałem sam na "dziewiątce", więc bliżej mi było do tej nominalnej "dziewiątki" takiej klasycznej z "dziesiątką" za plecami. No ale nie ukrywam, że jak dołączyłem do Wisły i zobaczyłem, jaką Rodado ma jakość, to jest przyjemność grać z nim, bo to też jest trochę mi łatwiej, bo wiadomo, że obrońcy są skupieni i na nim, i na mnie. I jest tego miejsca troszkę więcej. No tak było, jak trener Jop zaczął być pierwszym trenerem, postawił na mnie i na "Rodę" z przodu i uważam, że świetne liczby wykręcaliśmy. Rodado to, że tak powiem, kontynuował przez cały sezon. Mi nie wpadało, ale uważam, że bardzo dobrze mi się gra z "Rodą" obok, bo widzimy siebie na boisku. To nie jest tak, że zabieramy sobie miejsce, bardziej siebie szukamy.

Ale czasami z gry tak nie wynika, że się szukacie, że jeden patrzy, gdzie jest drugi, że jakoś uzupełniacie się pozycjami, aczkolwiek ja rozumiem, że on też jest zawodnikiem, który nie skupia się na sobie, tylko na golach, tylko chciałby dograć piłkę. To nie jest napastnik egoista, to jest napastnik, który lubi się dzielić. Sam myślałem na początku, kiedy strzelałeś gole, że będziecie mieli jeszcze lepszą fazę między sobą, a powiem tak szczerze, że tej chemii nie widzę, co nie znaczy, że nie chcecie się obsługiwać, tylko nie zawsze rozumiecie do końca swoje pozycje, kto ma wyjść na czystą pozycję. Będzie stanowczy sprzeciw?

- Nie stanowczy sprzeciw nie, ale nawet była taka jedna sytuacja - "Roda" chciał między nogami przepuścić piłkę, ja też mu raz chciałem z pierwszej piłki zagrać. Uważam, że na tę liczbę minut, którą dostaliśmy razem na boisku, to i tak się parę razy próbowaliśmy znaleźć. Najważniejsze, że wygraliśmy mecz. Wiadomo - baraże przed nami, chcemy jeszcze ten ostatni mecz w Rzeszowie wygrać, żeby walczyć o jak najwyższe miejsce w barażach, żeby zagrać tu przy Reymonta. Kibice są naszym dwunastym zawodnikiem i bardzo czujemy ich wsparcie.

Zawsze mnie to intrygowało - czy dla napastnika, który właśnie nie strzela goli i na przykład usiądzie sobie raz, czy drugi na ławce rezerwowych i popatrzy na to troszeczkę z dystansu to pomaga tę głowę wyczyścić? Czy jest wręcz przeciwnie? Czy nie ma to w ogóle absolutnie żadnego znaczenia.

- Ja wolę grać. Ja mam taki charakter, że co by się działo, to wolę być na boisku. Uważam, że bardzo duży kredyt zaufania dostałem od trenera. Trener wierzył we mnie, ale też powiedział w pewnym momencie, że może faktycznie będzie łatwiej, jak wejdę na podmęczonego przeciwnika i będzie łatwiej zdobyć bramkę. To pokazuje, jak sztab we mnie wierzy i chłopaki z drużyny. Bardzo się cieszę, że udało się tę bramkę zdobyć. Na pewno kamień z serca. Uważam, że przed kluczowymi meczami to może tylko i wyłącznie zaplusować.

Trzeba powiedzieć, że zagraliście ten mecz z planem, aby pozwolić troszeczkę "Stalówce" wejść na własną połowę, poczekać na nich na środku, stworzyć sobie tę przestrzeń do szybkiej kontry. Wisła szybko sobie tym wynikiem ustawiła grę. Dawno nie widziałem Was grających tak spokojnie. Może nie z całkowitą kontrolą, bo był taki moment przy 2-0, że nie mogłem dostrzec tej różnicy jednego zawodnika na Waszą korzyść. Trzeci gol całkowicie otworzył grę, ale chcę powiedzieć o takim spokoju. Ten spokój był wyczuwalny także na trybunach, a przede wszystkim na boisku prezentowaliście taką spokojną dojrzałość zespołu, który wie, że ten mecz trzeba po prostu wygrać. A najlepiej wysoko. To wszystko udało się spiąć. Dwadzieścia dwa punkty, na dwadzieścia siedem możliwych. Czy to jest najstabilniejsza Wisła, jaką oglądamy w tym sezonie?

- Na pewno brakowało tego na początku sezonu, takiego wyrachowania. Grając na Wiśle chcieliśmy iść pressingiem wysoko, kalkulując. No i czasami po prostu nadziewaliśmy się na jakieś kontry, jakieś straty bramek. Uważam, że teraz zagraliśmy dojrzalej i te ostatnie mecze pokazują, że nie zawsze musimy iść na hura pressingiem, tylko czasami jak staniemy mądrze, razem, to zrobią się przestrzenie. Mamy bardzo szybkich zawodników, mamy bardzo jakościowych zawodników w środku pola, którzy potrafią obsłużyć, tak jak dzisiaj Marc Carbó. Uważam, że tak - przed tymi barażami Wisła jest bardziej dojrzałą drużyną i uważam, że to może nam na pewno pomóc.

Bardzo dużo uwagi poświęcaliście temu, żeby zdobyć w tych dwóch ostatnich meczach komplet punktów i zdobyć też prawo do tego, żeby grać tutaj przynajmniej ten półfinałowy mecz barażowy. Jak ważne jest dla Wisły, żeby grać właśnie przed własną publiką?

- Myślę, że dzisiejsze spotkanie pokazało, jak ważne jest wsparcie kibiców, jak ten doping nas niesie. Jak po każdym jakimś wślizgu, odbiorze - Ci kibice po prostu żyją, jak w Premier League, że tak powiem. Nieskromnie mówiąc - w Ekstraklasie nie nie ma takiej frekwencji, jak na Wiśle Kraków. To pokazuje, jak kibice kochają ten klub, jak są zżyci z Wisłą i my to czujemy. Trener fajnie powiedział na odprawie, że nie wiadomo, czy to nie będzie ostatni mecz przy Reymonta, więc dajmy tym kibicom radość, zagrajmy też dla nich. Zrobimy wszystko, żeby skończyć na jak najwyższym miejscu. I wydaje mi się, że dzisiaj pokazaliśmy to właśnie i sprawiliśmy sporo radości.

Czy z Alanem Urygą to jakiś poważniejszy problem, czy to jakiś uraz, który będzie do wyleczenia?

- Sam nie wiem, bo nie widziałem się z Alanem po meczu, ale to jest prawdziwy wojownik. Jak tam padł na murawie w tej pierwszej połowie, to się za głowę złapałem i mówię: nie no, koniec. Patrzę, Alan wstaje i jeszcze dogrywa tę pierwszą połowę. Mam nadzieję, że to nic poważnego, żeby się na strachu skończyło i będzie gotowy na baraże, bo jak wiemy, jest naszym kapitanem, jest bardzo ważnym ogniwem w obronie. Zawsze komunikacja, krzyczy, ryknie, kiedy trzeba cofnąć, kiedy do przodu pójść, także takich charakternych ludzi potrzebujemy, szczególnie właśnie przed barażami.

Jeszcze łyżeczka dziegciu na koniec. Co to za wykartkowywanie się? Carbó, Rodado, Duda, Poletanović? Wszyscy, którzy byli zagrożeni pauzą, wszyscy pauzują.

- Myślę, że nie tylko my tak robiliśmy, bo Real Madryt się też wykartkowywał przed najważniejszymi meczami w Lidze Mistrzów. To też jest mądrość sztabu i tego, że potrzebujemy tych naszych kluczowych zawodników na baraże. A jest mecz w Rzeszowie i wielu zawodników po prostu czeka na tę swoją szansę. Ciężko trenuje i uważam, że to jest ten moment, żeby tę szansę wykorzystać i też dać impuls i sygnał trenerowi, że też jesteśmy ważni i potrzebni, bo baraże wiemy, że gramy co trzy dni i ławka też będzie bardzo ważna.


Źródło: TVP Sport

 Redakcja

Tagi:


Zobacz także:



Najczęściej czytane w ostatnim tygodniu:


Dodaj komentarz:


Nick:

Temat:

Tekst:

UWAGA: Dodając komentarz akceptujesz naszą politykę prywatności » oraz regulamin komentarzy »


8    Komentarze:

~~~Darek

Darek
Wczoraj jak Zwolak wchodził powiedziałem do syna że dziś się przełamie a potem "da" Nam ekstraklasę i obym się nie pomylił!!

69            -6
~~~Ona

Sędziowie oddali
To co Dudzie tydzień temu zabrali.Wg mnie Zwolak byk na spalonym .Ważne że strzelił.

46            -10
~~~Kibic20

Łukasz
Bardzo cieszy Twoje przełamanie.W kolejnych meczach będzie Tobie już dużo łatwiej grać i zdobywać kolejne bramki.Trzymam dalej kciuki i wierzę, że tak będzie.

34            -6
~~~Kirkor

Przełamanie?
Przelamanie, czy przypadek? Mam nadzieję że ta bramka nie spowoduje, że Jop znowu będzie go wystawiał w wyjściowym składzie.

22            -33
~~~GURULI76

No i gdzie Ci co po nim jechali ....!!
Fakt że jak na tak doświadczonego zawodnika to za długo trwa, Zwolak to zawodnik który nam nie raz zupę uratuje a z Rodado będą najlepszą parą napastników daj Boże w Ekstraklapie liczę na bramki bo w następnym meczu Rodado pasuje a potrzebujemy zwycięstwa bo szansa na 3 pozycje jeszcze jest w zasięgu oby.

7            -10
~~~z Polanicy

Jedna bramka to
Porażka. Do widzenia emerycie.

6            -20
~~~#3##

do ~~~z Polanicy
polecam lecznice zabiegi w Polanicy, a nie pisanie na tej stronie!!

15            -7
~~~GURULI76

Do z Polanicy
Ten jsk piszesz emeryt widziales bramke ostatnia to n8e przypadek przyjął na klatę i uderzyl przypuszczam że inni by się polamali... mam nadzieję że teraz na najważniejsze mecze odpali oby... najlepiej jest krytykować Zwolak to gość któremu nie raz jeszcze będziesz ból brawo za strzelone bramki pamiętasz jak parę miesięcy nie strzelał po przyjściu Żuraw... A potem w lidze i w Pucharach strzelał bramki ....

2            -3