Mariusz Jop: - Margines błędu jest bardzo mały |
- Co do przebiegu meczu, to myślę, że pierwsze dwadzieścia minut bardzo dobre. Dużo odebranych przez nas piłek. Rywal w zasadzie nie za bardzo mógł sobie z tym radzić. Później trochę wytrąciła nas z takiego rytmu kontuzja Marka. Sporo stałych fragmentów gry, po stronie rywala. Później trochę zgubiliśmy spokój z piłką, za dużo było rwanych akcji, za dużo było prostych strat. Druga połowa na pewno była bardziej otwarta, rywal miał swoje szanse z ataku szybkiego, my staraliśmy się budować wysoko. Stworzyliśmy może nie jakieś czyste sytuacje, ale były momenty gdzie można było i trzeba było lepiej tę piłkę dograć z bocznego sektora. Tak że remis na pewno nas nie zadowala, traktuję to jako stratę dwóch punktów. Natomiast szanuję też rywala, bo bo to jest zespół, który nieprzypadkowo zdobył 38 punktów. I było widać też tę jakość u nich dzisiaj - dodał trener.
Co zrozumiałe pierwsze pytanie dotyczyło urazu Marca Carbó, który z kontuzją zszedł z boiska jeszcze w trakcie pierwszej połowy.
- Na pewno to jest problem ze stawem skokowym. Pojechał Marc teraz do szpitala na diagnostykę, będzie miał prześwietlenie, jak będzie trzeba będzie miał rezonans zrobiony. No na pierwszy rzut oka nie wygląda to dobrze, więc zobaczymy. Będziemy coś więcej widzieć jeszcze tej nocy - mówił Jop.
Trenera zapytano również o kontrowersje sędziowską z podyktowanym, a potem odwołanym rzutem karnym dla Wisły. No i czy trener zespołu Wisły Kraków rozmawiał o tym z sędzią spotkania?
- Widziałem powtórkę z kamery taktycznej, tam jest dosyć jakby duża odległość. Wydaje się, że chyba jednak na początku był kontakt z klatką piersiową, więc chyba ta interpretacja później jest taka, że jeżeli jest najpierw ciało, a później ręka, no to chyba karnego nie ma? Natomiast ja nie jestem specjalistą w tej dziedzinie, więc nie chciałbym się tutaj akurat w tej kwestii wypowiadać. Rozmawiałem z sędzią bardziej o sytuacji, w której przerwał nasz szybki atak, gdy pośpieszył się z gwizdkiem i przerwał nam korzystną akcję. To było moje pierwsze pytanie. A drugie pytanie do sędziego było takie, że my po tej sytuacji z rzutem karnym mieliśmy rzut rożny, a sędzia dał rzut sędziowski. Wynikało to z tego, że gwizdnął, gdy piłka była na boisku. Gdyby piłka była poza boiskiem, gdy "Dudi" uderzał i bramkarz odbił, no to wtedy byłby rzut rożny, więc tak mi to pan sędzia wytłumaczył. Natomiast jak każdy człowiek popełnia błędy i tak do tego podchodzę - przyznał Jop.
Trenera Wisły poproszono o komentarz do sytuacji fizycznej drużyny, bo przed meczem Jop zapowiadał, że więcej o tym aspekcie powie właśnie już po zakończeniu spotkania z Miedzią.
- No tak, nie chciałem o tym mówić wcześniej, bo cały zespół walczył z wirusem. Nabawiliśmy się go w Warszawie i już w drodze powrotnej kilku zawodników miało objawy. Myślę, że kilku już grało ten mecz piątkowy nie czując się optymalnie, więc to pytanie o o fizyczność padło. Także teraz je rozwijam, co mogło być przyczyną. Praktycznie cały sztab był dwa dni wyłączony i duża część zespołu, więc to było coś, co nam jeszcze w tej końcówce się przytrafiło. I na pewno to nam nie pomogło w przygotowaniach ani do meczu piątkowego, ani do do meczu dzisiejszego - zdradził trener.
Mariusza Jopa poproszono o podsumowanie całej rundy. Czy trener czuje ulgę, że to już koniec maratonu meczów, bo było ich sporo, zarówno w lidze, jak i w pucharach. No i że teraz będzie przygotować drużynę do rundy wiosennej jednak bardziej spokojnie?
- Nie rozpatruję tego w kategorii ulgi. Na pewno był to trudny czas dla zespołu. Na pewno te przygotowania były już tak mówiąc od początku sezonu bardzo nietypowe. Nie było czasu na to, żeby zespół popracował, bo właściwie takim rytmem meczowym dochodził do siebie. Później zawodnicy, którzy do nas dochodzili, też w bardzo różnym momencie, jeżeli chodzi o przygotowanie fizyczne. Często po długich urlopach też potrzebowali czasu na to, żeby tę formę zbudować. I to też było widać u niektórych zawodników. Ci którzy wskoczyli - tak jak na przykład Łukasz Zwoliński - na kilka spotkań z bardzo dobrą dyspozycją, ale też było widać w dwóch, trzech ostatnich, że on jednak też trochę spada z tą formą. Problemy też miał i "Roda" i inni zawodnicy. Na pewno był to bardzo wymagający czas dla zespołu, bo było plus osiem spotkań, plus dwa w Pucharze Polski, więc na pewno to obciążenie było zdecydowanie większe, niż zazwyczaj na poziomie pierwszej ligi. I na pewno ci zawodnicy zasługują na to, żeby solidnie odpocząć po to, żeby później móc mocno popracować, bo na pewno okres przygotowawczy będzie bardzo bardzo ważny i my na pewno musimy bardzo dobrze od początku wyglądać, bo jakby ten margines błędu jest bardzo mały - uważa Jop.
Kolejny z dziennikarzy zadał trenerowi Wisły serię pytań. Czy więc to będzie ciekawa zima przy Reymonta? Co musi się wydarzyć, aby Wisła wiosną skutecznie powalczyła o awans? Czy możliwe są wzmocnienia, czy raczej sukcesem będzie zachowanie tego stanu posiadania, jeśli chodzi o skład? No i czy wiadomo coś więcej o meczu o Superpuchar z Jagiellonią?
- Nie ma oficjalnego terminu, jeżeli chodzi o Superpuchar. Czy będzie ciekawa zima? Jeżeli chodzi o transfery no to tego w tym momencie nie wiem. Prezes chyba publicznie się wypowiedział, że jeżeli będą transfery z klubu, to będzie przestrzeń na transfery do klubu, bo wynika to z budżetu i z naszych możliwości. Więc na ten moment nic więcej nie mogę powiedzieć w tej kwestii - odpowiedział Jop.
Opiekuna zespołu Wisły zapytano jeszcze o to, czy z perspektywy czasu nie żałuje, że zespół został w takim razie na zgrupowaniu w Warszawie, także w kontekście wspomnianego wirusa? Bo zdaniem dziennikarza - można było wrócić do Krakowa nawet pociągiem.
- Mecz pucharowy był o 20:30 we wtorek, więc powrót byłby raczej niemożliwy pociągiem po tym spotkaniu. Trzeba byłoby jechać rano, czyli w środę i w czwartek wracać. Więc to logistycznie uważam nie byłoby dobre dla zespołu. Gdyby miał to powtórzyć to bym powtórzył - przyznał trener.
Trenera zapytano jeszcze, czy poza problemem fizycznym nie było też problemu mentalnego, bo zespół potrafił wykrzesać energię w ostatnim spotkaniu roku z Miedzią tylko przez kilkanaście minut. Czy nie wynikało to z mnogości meczów tej jesieni?
- Myślę, że jest to naturalne, że poza zmęczeniem fizycznym, mięśniowym, jest zmęczenie układu nerwowego. I coś co wymagało dużego pobudzenia przed każdym meczem, później te emocje opadały. Trzeba było znowu się pobudzać. No to jest też naturalne, że niektórzy zawodnicy w tym aspekcie też czuli na pewno duże zmęczenie, wynikające z ilości spotkań w tej rundzie, więc oczywiście było widać, że zespół odczuwa już tę rundę, cały ten rok odczuwa dosyć mocno - odparł Jop.
Na zakończenie zapytano jeszcze Mariusza Jopa o przyszłosć. Czy pozostanie trenerem Wisły? Czy też wcześniej musi jeszcze odbyć rozmowy z prezesem?
- Myślę, że taka rozmowa będzie między mną i prezesem. Dla mnie sprawa jest cały czas otwarta, a prezes cały czas może podjąć decyzję jaką będzie uważał za najlepszą dla Wisły Kraków - zakończył trener Mariusz Jop.
2024-12-13 06:10
~~~Marek
|
|
|||
2024-12-13 07:00
Mario
|
|
|||
2024-12-13 07:31
~~~miroga77
|
|
|||
2024-12-13 09:21
~~~Nick
|
|
|||
2024-12-13 09:41
~~~Myślenicki_ch
omik
|
|
|||
2024-12-13 10:06
~~~ANDYANDY
|
|
|||
2024-12-13 10:36
~~~Bolo91
|
|
|||
2024-12-13 10:40
~~~TSW
|
|
|||
2024-12-13 12:59
~~~Brave
|
|
|||
2024-12-13 13:23
~~~Wiślakkkk
|
|
|||
2024-12-13 13:25
~~~Krystk
|
|
|||
2024-12-13 14:25
~~~TS Krisek
|
|
|||
2024-12-13 16:09
Wqrwiony
|
|
|||
2024-12-13 18:46
~~~Wiślak1974
|
|
|||
2024-12-14 14:30
~~~Szczypior
|
|
|||
2024-12-14 21:40
~~~Zniesmaczony
|
|
|||
2024-12-15 23:40
~~~TSwiślak
|
|